95 | SYLWESTER 🥳

966 64 284
                                    

Włączcie muzę na znak. Jest po przesunięciu zdjęcia powyżej. Wczujcie się. Miłej zabawy!!

Wendy P.O.V.

Rozpierała mnie nieopisana energia, która pchnęła mnie do puszczenia głośnej muzyki.

Przygotowywałam się na wieczór. Czułam, że będzie się działo i ten sylwester będzie wyjątkowym.
Byłam jednak strasznie ciekawa co mnie czeka, bo intuicja mówiła mi, że coś ogromnego.

Aż zatrzęsły mi się ręce z podekscytowania, a po kręgosłupie przebiegł dreszcz, który spowodował uśmiech na mojej twarzy.

Usłyszałam charakterystyczny dźwięk i niemal natychmiast podniosłam telefon, który wskazywał czwartek trzydziestego pierwszego grudnia, godzinę osiemnastą czternaście.

Brendan: widzimy się na RYNKU 🙄 o
19:40, ok?

Uśmiechnęłam się i wystukałem odpowiedź. Profilowe kontaktu chłopaka przedstawiało go samego z filtrem pieska i szerokim uśmiechem.

Ja: tym razem się nie spóźnię 😛😛

Brendan: No ja mam nadzieję. Inaczej idziemy bez Ciebie 🥳

Do klubu zaczynali wpuszczać o dwudziestej i zapowiadało się na to, że chyba pierwszy raz się nie spóźnię.

Z jednej strony było mi szkoda kończyć dwa tysiące dwudziesty rok, bo był dla mnie chyba jednym z najlepszych. Zwłaszcza, że tak wiele rzeczy udało mi się zrobić.

Spełniłam marzenie o podróży do Nibylandii i poznaniu Piotrusia pana. Nie był co prawda idealnie taki, jakiego go sobie wyobrażałam, ale miał w sobie coś, co rozbudziło we mnie inne uczucia, niż tylko koleżeńskie i nie mówię jedynie o nienawiści. Nie byłam z tego dumna, więc wolałam o tym nawet nie pamiętać.

Poznałam także ODPOWIEDNIEGO chłopaka. Ekscytowałam się wspólnym spędzeniem z nim sylwestra i wejścia w nowy rok.

Właśnie dlatego nowy rok był dla mnie tak cudowny. Nie wiedziałam przecież zupełnie co mi przyniesie. Na początku pewnie stoczę walkę z Cieniem z niestety niewiadomym skutkiem.

Dlatego może to być rok mojej śmierci.

Odgoniłam te myśli i wyciągnęłam z ust szczoteczkę do zębów. Przetarłam twarz i nałożyłam krem, żeby makijaż lepiej wyglądał. Bo zamierzałam zrobić sobie makijaż!

Wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojego pokoju. Rzuciłam spojrzenie na leżącą na łóżku srebrną sukienkę i uśmiechnęłam się. Prawda, była odważna. W końcu dekolt sięgał bardzo bardzo nisko, ale nie interesowało mnie to. Podobała mi się.

Zasiadłam przed toaletką i wyciągnęłam kosmetyki. Przyjrzałam się mojej twarzy. Obejrzałam z każdej strony i po kilku chwilach zdecydowałam, że nie będę malować skóry podkładami i tego typu kosmetykami. To wszystko i tak by spłynęło, a Nibylandia wpłynęła na moją twarz na tyle dobrze, że niedoskonałości prawie nie miałam, lub bardzo mało.

Nałożyłam trochę pudru, pomalowałam brwi i uśmiechnęłam się szeroko malując powiekę na typowe czarne smokey eye. Dodałam sztuczne rzęsy i na wszystko położyłam trochę srebrnego brokatu, żeby połączyć ze sobą sukienkę i makijaż. Usta pomalowałam beżową pomadką i w zasadzie makijaż był gotowy, a prezentował się niesamowicie.

Rozpuściłam ledwo wysuszone włosy i podpięłam prostownicę do prądu. Tym razem postanowiłam postawić na proste włosy, a nie na loki, które i tak zaraz by się zniszczyły.

Po całej akcji prostowania, ubrałam na siebie sukienkę i stanęłam przed lustrem, co zaparło mi dech w piersiach.

Włosy sprawiały glamour wrażenie i układały się w zasadzie w każdej pozycji. Makijaż wyglądał niesamowicie. Naprawdę mi wyszedł. A sukienka podkreślała moje kształty i ponadto w tym dekolcie wyglądałam super.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz