— Dawaj na plecy — Felix uśmiechnął się niepokojąco, na co ja zmarszczyłam brwi. Niemal od razu zrozumiałam ironię i zaśmiałam się głośno razem z nim.
Położyłam się i zaczęłam robić brzuszki. Felix również zabrał się do roboty, ale szczerze nie tak łatwo było ćwiczyć podczas, gdy przystojny chłopak obok ciebie rozbawia cię bez przerwy.
***
Nasze ćwiczenia zajęły nam już jakąś godzinę, ale czułam się, jakbym poświęciła na to z dwie godziny, patrząc na stan fizyczny. Bolał mnie brzuch, ale to prawdopodobnie ze śmiechu, a policzki i wargi niemal zdrętwiały od wiecznego szczerzenia się.
— Przestań — popchnęłam go wytrącając z trzymanego podporu.
— Jaki mas problem — parsknął leżąc na plecach z najwyraźniej obolałym mięśniem.
Uśmiechnęłam się do niego i przekrzywiłam głowę lustrując jego ciało.
Z Alex'em wymienialiśmy znaczące spojrzenia od jakiejś godziny. Dobrze wiedział, że dopóki sytuacja z Zackiem jest napięta, lepiej jej nie pogarszać. Ale i tak słał mi ciągle zboczone uśmieszki, na które odsyłałam mu dosłownie to samo.
— Dawaj przysiady — wydyszał Felix i wstał na nogi przeczesując włosy. Twarz miał lekko czerwoną na szarej cerze krasnoluda, a koszulkę potarganą.
Poruszyłam zabawnie brwiami i wstałam do jego poziomu. Miałam już ochotę na ćwiczenia. Najwyraźniej mój humor był przejściowy. Oczywiście ciągle się martwiłam o relację z Zackiem, ale jak mi to Dzwoneczek poradziła, powinnam przeczekać. Wszystko się okaże i ułoży.
Wszystko będzie w porządku.
Zawsze się układa. Prędzej, czy później.
Porozmawiam z nim jutro, bo dzisiaj było już zupełnie czarno, a i tak powinnam dać mu czas na przemyślenia.
Miałam ochotę na przysiady na jednej nodze, więc złapałam Felixa za ręce prosząc o pomoc. Zgodził się bez słowa, ale magle rozejrzał z niepokojem. Zmarszczyłam brwi i zrobiłam dokładnie to samo.
— Wszystko w porządku? — zapytałam mrużąc oczy. Jego uczucie strachu i dziwnego przeczucia nie zgadzania się rzeczywistości mnie wystraszyło.
— Tak...wydało mi sie tylko — zaciął się — ...z resztą nieważne. Wydawało mi się — wrócił do mnie wzrokiem i uśmiechnął się szeroko zaciskając uchwyt na moich rękach — No. Nie obijaj się.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam ćwiczyć. Udo mnie bolało, ale właśnie to kochałam w sporcie. Każdy ból oznaczał, że mięśnie pracują, że się budują. Że ciało pięknieje. Poza tym kochałam go. Pot to łzy tłuszczu, a ból gwaracja satysfakcji. Walcząc na boksie, czy wywijając na gimnastyce miałam magiczne uczucia. Wyjątkowe. Czułam się super. Tak, jak teraz.
Moje rozmyślania zawsze mieszają, więc i teraz straciłam równowagę przez rozwianie skupienia i runęłam do tyłu. Trzymałam wciąż Felixa, więc skończyło się na ogromnym bólu przy uderzeniu o trawę i dodatkowym przygnieceniu przez szarowłosego.
Mój boże jak boli.
Chciało mi się wymiotować, bo najwyraźniej naprawdę źle upadłam, ale twarz Felixa, która znajdowała się centymetry od mojej, odsuwała te myśli.
Teraz, to zrobię z siebie idiotkę jak zwrócę właściwie sama nie wiem co, bo nie jadłam od dawna.
Chłopak podniósł się na własne ramiona, więc poczułam ulgę fizyczna, ale wcale nie psychiczna, bo w dalszym ciągu nie odrywał ode mnie wzroku.
CZYTASZ
Take me to the Neverland
Fantasy„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się od kamiennej drogi, tworząc wakacyjną muzykę dla uszu. Odgłosy szczęścia łączyły się w całościowy rytm, który niósł się nocną ulicą. Wydawał...