11 | Kretyńskie moce ✅

1.5K 89 70
                                    

— Czego ty ode mnie do cholery chcesz?! — podniosłam się noszona złością. Miałam gdzieś, że stałam przed zielonookim w różowej bieliźnie, dodatkowo nasiąkniętej wodą — Chciałeś mnie utopić?! — zaczęłam się wydzierać — TY JESTEŚ KURWA JEBNIĘTY!

Chłopak słysząc mój atak, złapał się za serce udając urażonego i uśmiechnął się złośliwie.

— Nie wiem jak sobie z tym poradzę — zaśmiał się, ukazując rząd równych białych zębów — Nie tak agresywnie, dziewczynko — zmierzył mnie swoim oceniającym spojrzeniem i zaczął się śmiać jeszcze głośniej widząc, co mam na sobie.

— Bawi cię coś? — warknęłam, trzęsąc się z irytacji. W gardle cały czas miałam posmak słonej wody, a w płucach czułam przelewająca się ciecz, która tam wpłynęła i zmuszała mnie do kasłania.

Peter prychnął i zdjął swoją koszulkę.
— Masz — rzucił mi ubranie z cichym śmiechem. Wpatrywałam się w niego zaciętym wzrokiem i mimo walki z samą sobą, mój wzrok zmierzył jego umięśniony brzuch. Na skórze malował się idealnie wyrzeźbiony sześciopak. Albo ośmiopak — Możesz się tak nie gapić? Czuję się niekomfortowo.

Posłałam mu wredny uśmieszek. Nie zamierzałam nosić jego ciuchów jak jakaś pieprzona idiotka. Wątpiłam też, żeby jemu to pasowało.

O. Zatem od razu wciągnęłam na siebie koszulkę.
— Mów, czego chciałeś?

— Porozmawiać.

Patrzyłam na niego długo, czekając aż coś powie. Milczał.
— Zamierzasz zadać to pytanie czy mam się domyślać z twojego wyrazu twarzy? — starłam resztki wody spod oczu.

— Siadaj — chłopak usiadł na piasku — Posłuchaj mnie teraz uważnie, dziewczynko.

— Mam imię — syknęłam, zajmując miejsce naprzeciwko niego.

— Nieistotne — machnął ręką.

Wywróciłam oczami, słysząc po raz kolejny ten tekst
— Do rzeczy.

— Powiem ci w końcu dlaczego tu jesteś — patrzył na mnie wyczekująco, jakby czekając aż JA mu powiem.

Milczałam.

On też.

— Dobra, zajmujesz mój czas. Powiesz coś czy mogę już sobie iść?

Brunet zawiesił na parę chwil spojrzenie na mnie.
— Błagaj.

— Pierdol się — sklęłam.

— Błagasz czy nie? — warknął.

— Zaraz ci przywalę.

— Żebym cię nie uprzedził — warknął — Dobra, raz ci odpuszczę błagania na kolanach. Nie chce mi się tutaj z toba siedzieć — wywrócił oczami — Wszyscy w magicznych światach wiedzą o twoich... — zawiesił się, jakby nie wiedząc co powiedzieć — ...umiejętnościach. 

— Słucham? — prychnęłam, słysząc tę niedorzeczność.

— Tak, jak pewnie wiesz, ja mam nadnaturalne moce i...

— Ale...

— Nie przerywaj mi.

— Ale...

— Cicho bądź — uciął Peter — z tego, co wszyscy wiemy, to możesz nam pomóc. Konkretniej chodzi o to, że szykuje się walka z moim Cieniem, który od lat stara się mnie zrzucić z tronu Nibylandii.

— A co ty w ogóle robisz na tym tronie?

— Mój Cień nie jest do mnie przytwierdzony jak twój czy Zaginionych Chłopców, tylko lata sobie po świecie beztrosko i rzuca mi kłody pod nogi, które muszę łamać i marnować czas na wbicie mu ich do gardła — dodał, jakby nie słysząc mojego komentarza.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz