14 | Skrytki ✅

1.3K 82 33
                                    

W momencie dotarcia na statek, doszłam do wniosku, że trzeba użyć armaty albo katapulty, żeby zrobić dziurę w statku na tyle wielką, aby się tam dostać. Hook nie jest głupi, więc jak właśnie zauważyłam, zostawił obok dziury paru piratów, by zaczęli jakoś ją łatać i w razie czego bronić statku. Uruchomiłam mózgownicę, żeby dojść do tego jak ominąć tą przeszkodę, gdy nagle usłyszałam cichy gruchot czyjegoś ciała.

Z walącym sercem spostrzegłam, że pod palmą leży ogłuszony pirat.

— Ożesz kurwa — zasłoniłam usta.

Czy on w ogole żyje?!

— Już niedługo będziesz zabijać z zimną krwią — nagle pojawił się obok mnie Peter i wypowiedział zdanie, które do dzisiaj tłucze mi się w głowie.

— On żyje? — wyszeptałam z zaschniętym gardłem.

— Nie — odpowiedział Peter. W tle jednak odezwał się pomruk pirata — A może — Chłopak przymknął oczy i wyminął mnie.

Przełknęłam ślinę i podeszłam do statku. Szukałam wzrokiem miejsca, gdzie korzystnie byłoby wejść. Zagubieni Chłopcy ogłuszyli resztę piratów i pobiegli ułożyć ich tak, żeby nie przeszkadzali i w razie ocknięcia się, nie mogli nas zauważyć.

— Żeby to rozwalić potrzeba armaty conajmniej — stwierdziłam, gładząc bok statku.

Peter pokręcił głową i złapał palcami nasadę swojego nosa, pokazując mi jego załamanie mną. Odsunął się na bezpieczną odległość, wziął zamach i z pełnym impetem zamachnął się, przebijając kilka warstw grubego drewna. Szczęka opadła mi do ziemi. Natychmiast zauważyłam, że z knykci chłopaka płynie strużka krwi, którą wieczny chłopak od razu otarł i zniknęła bez śladu.

— Wchodźcie — ponaglił wszystkich. Zagubieni Chłopcy pełnym pędem wbiegli na statek, podczas gdy ja patrzyłam na wysoką odległość wielkiej dziury i obmyślałam plan jak się tam wciągnąć chociaż w miarę zgrabnie — Już. Wskakuj — pchnął mnie lekko Peter — Chyba, że wolisz zostać.

Westchnęłam i podeszłam do ścianki. Jakim cudem miałam na nią wejść, jeśli dziura jest gdzieś na wysokości dwóch metrów?? Usłyszałam za sobą jęk niezadowolenia i nagle Peter złapał moje nogi, unosząc mnie do góry podał Alexowi, tym samym przytrzymując mnie za uda. Lodowate palce chłopaka zacisnęły się na moich kończynach sprawiając, że dostałam gęsiej skórki.

— Gdzie z łapami? — warknęłam, łapiąc ręką przyjaciela na górze.

— Przymknij się choć raz — odburknął Peter, wchodząc na statek o wiele zgrabniej, niż udało się to mnie — Cisza teraz — przystawił palec do ust, nasłuchując.

Poczułam, że ktoś dotyka mojej nogi i przechodzi z niej do mojej ręki. Natychmiast odwróciłam się, mając już nóż w zasięgu wyjęcia. Normalny oddech mi wrócił widząc, że to Felix.

— Cześć — przykleiłam się do niego, z ulgą oplatając rękami. Pierwszy raz go przytuliłam. Zdając sobie tego sprawę, odsunęłam się delikatnie, ale chłopak z powrotem mnie przyciągnął i oplótł rękami w talii.

Tą chwilę przerwał mi mocny i ostry zapach jedynej osoby, do której miałam tak mieszane uczucia.

— Może nie teraz? — kucnął Peter tak, żeby jego twarz znalazła się nieco niżej, niż moja — Wiecie, tak jakby wystarczy jeden dźwięk i zginiemy. Nic poważnego, tak tylko ostrzegam — rzucił ironicznie.

— Dzięki za twój udział — odpowiedziałam — Co ja bym bez ciebie zrobiła?

— Też się zastanawiam.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz