32

984 68 56
                                    

— Chłopcy... — usiadłam na podłodze i zakryłam twarz dłońmi — On nie żyje.

Zaginieni Chłopcy przenosili spojrzenie to na mnie, to na Davida. Max usiadł przy nim i przytulił się do jego ciała. Mogłabym przysiąc, że płacze. Nie mógł się jednak przyznać, bo to był jeden z zakazów Zaginionych Chłopców. Peter usiadł na parkiecie i opuścił wzrok rozchylając wargi.

Nie płakał, ale widziałam że mu przykro. Wczoraj pytałam Alexa o emocjonalność Petera i powiedział, że zielonooki nie czuje uczuć. Nie ma ich w żadnym stopniu, ale emocje jak najbardziej nie są mu obce. Nie umiał się przywiązać do kogoś, pokochać. Ani współczuć, czuć skruchy, czy wyrzutów sumienia. Emocje za to miał i przeżywał teraz wewnątrz tego swojego zniszczonego czynami ciałka, śmierć przyjaciela.

Po moim policzku popłynęły kolejne łzy mimo, że obiecałam sobie że to się nie powtórzy. Nie spodziewałam się jednak tak strasznego wydarzenia. David zmarł podczas naszej pomocy. Tylko magia mogłaby mu pomóc, ale skoro Peter nic nie zrobił to raczej niezbyt się coś dało.

Może to nie było zwykłe wychłodzenie, bo nie uwierzę, żeby Zaginiony Chłopiec mógł zginąć tak zwyczajną śmiercią. Musiało stać się coś więcej. Ethan powiedział wcześniej, że mogły to być syreny. Pytanie co mu zrobiły?

— Musimy coś zrobić z nim. Nie może tu zostać i się rozłożyć — powiedziałam tak spokojnie jak tylko się dało. Wiedziałam jednak, że i tak delikatnie wypowiedziane słowa zraniły Max'a.

Nie chcieliśmy go wrzucić do wody, by tam syreny, rekiny, lub inne potwory pożarły go jak zwykłe mięso. To był nasz przyjaciel, a nie jakaś zwykła ryba. Oczywiście im też się nie należała smierć.

— Nie chcę go wyrzucać za burtę — wyszeptał Max. Widziałam że bardzo cierpiał. Każdy w chwilach słabości potrzebuje trochę wsparcia i czułości. Podeszłam do blondyna i kazałam mu się podnieść. Zrobił o co prosiłam ledwo stojąc na nogach. Zanim zrozumiał co chcę zrobić, przylgnęłam do niego całym ciałem i przytuliłam tak ciepło i przyjacielsko jak tylko potrafiłam. Odwzajemnił uścisk, a już za chwilę dołączył do nas Alex i reszta. Nie wiem czy w tym Peter, ale nie za bardzo mi to do niego pasowało. Raczej by stanął obok nas i poklepał po plecach.

Ale może w obliczu takiej tragedii jest inaczej?

— Już lepiej? — otarłam jego łzy mając nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Dla nich płacz był ogromnym upokorzeniem. Uśmiechnął się słabo i pokiwał głową — Będzie dobrze — szepnęłam mu do ucha. Naprawdę będzie lepiej. Nieważne co by się stało, jak i co zmienia. Prędzej, czy później się ułoży. Zawsze się układa. Takie są zasady wszechświata.

— Dygresja do średniej — mruknął do niego Peter — czasem jest okropnie, a czasem jest cudownie. Musi się jednak wyrównać do średniej i stać normalne. Tak to po prostu działa.

Max pokiwał głową i zapytał ponownie co z nim robimy.

Peter uśmiechnął się smutno i ukucnął przy Davidzie. Gdyby nie jego fioletowa wręcz skóra, uznałabym że chłopiec spi.

Był przecież taki młody. Czym sobie zasłużył?

Zielonooki położył na jego klatce piersiowej dłoń, a martwe ciałko Davida powoli zaczęło się rozmywać. Po chwili zmieniło się w tysiące malutkich światełek, które rozwiały się i pofrunęły do nieba.

Chłopak wstał i przymknął oczy. David odszedł na dobre. Ciekawiło mnie jednak co dokładnie Peter zrobił.

— Co ty zrobiłeś? — zapytałam.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz