55.

1.5K 101 38
                                    

- Nie wolałabyś żebyśmy zostali sami? - Zapytał, spoglądając na siedzącego obok Evy zmiennego.  Na prawdę nie chciał żeby Korsakov był świadkiem tej rozmowy. Mógł się ukorzyć przed Evą, ale robienie tego przez zmiennym, było upokarzające. Jednak nie mógł liczyć na zrozumienie. 

- Nie - była zadowolona, widząc jak bardzo Leonard jest zirytowany. To było jej jedyne pocieszenie w tym momencie. - Masz dużo do wyjaśnienia Leonardzie. Może już zaczniesz. 

Król wampirów zjawił się w ich domu dokładnie o zachodzie słońca. Eva otworzyła mu drzwi i bez słowa wskazała drogę do salonu. Nie wysiliła się na żadną gościnność. Nie zaproponowała mu niczego do picia. Powiedziała mu żeby od razu przeszedł do rzeczy. Oczywiście, miał z tym problem.

- Dowiedziałem się o tym zanim cię znalazłem. W zasadzie kilka tysięcy lat wcześniej - uparcie wpatrywał się w oczy Evy. Nie spuszczał z nich wzroku. Gdy to robił w zasadzie przestawał zwracać uwagę na obecność Korsakova. 

- O czym Leonardzie? 

- O innych, o innych kobietach - zauważył jak Eva zacisnęła wargi. To był jedyny widoczny znak jej zdenerwowania.  - Kiedy się z nimi spotykałem, wiedziałem że nie są zwyczajne. Wiesz o czym mówię. To coś czego nie da się zignorować. Jednak nie były tobą...

- Bełkoczesz - powiedziała, przerywając mu w pół zdania. Chciała odpowiedzi, ale jeżeli wampir miał zamiar nadal tak się plątać, będzie czekała do świtu. Eva nie należała do cierpliwych osób. Dlatego zaczęła zadawać pytania. - Kilka kobiet, tak? One były twoimi bratnimi duszami? 

- Tak, ale nie tak jak ty. Z resztą, wiesz o tym - niechętnie spojrzał na zmiennego, który trzymał Evę za rękę. - Spotykałem je dość często. Czasem raz na tysiąc lat, czasem kilka razy w jednym milenium. Wszystkie miały niebieskie oczy, tak jak ty - powstrzymał się przed podniesieniem dłoni. - Jednak to nie były oczy, które śniły mi się każdej nocy. Ale te kobiety ciągle się pojawiały, okruchy tego czego na prawdę szukałem. I nie przestały po tym jak cię znalazłem. 

- Leonardzie - jej cierpliwość była na wyczerpaniu. W zasadzie tylko to, że Ivan trzymał ją za rękę powstrzymywało ją przed rzuceniem się na króla wampirów. Gdyby nie on, wydrapałaby Leonardowi oczy. - Mam ochotę cię zamordować - warknęła, nie mogąc skleić żadnego pytania, chociaż setki z nich cisnęły jej się na usta.

- Wiem, ale myślałem że lepiej będzie jeżeli nigdy nie dowiesz się o ich istnieniu. 

- Więc co zrobiłeś? 

- Zabiłem je.

Cieszyła się, że siedzi. Gdyby stała, właśnie wysiadłyby jej kolana. Ból jaki odczuwała po śmierci Harrego był nadal silny. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby zabić go własnymi rękoma. Nie byłaby w stanie żyć po czymś takim. Zmienni, którzy tracili swoje bratnie dusze często umierali krótko po nich. 

- Masz serce? - Zapytała, zachrypniętym głosem. 

- Jest twoje.

Ivan wyczuł, że Eva nie czuje się najlepiej. Dlatego wciągnął ją na swoje kolana i pozwolił jej oprzeć głowę na swojej piersi. Sam nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Zamordowanie własnej bratniej duszy wykraczało po za jego zrozumienie. 

- Ile ich było? 

- Doszedłem do tego, że taka osoba rodzi się raz na sto lat. Więc skoro żyję już ponad dziesięć tysięcy...

- Leonardzie...

- Nie spotkałem ich wszystkich. Najwyżej dwadzieścia, po za tym żadnej z nich nie oznaczyłem. - Gdyby to zrobił nie byłby w stanie ich skrzywdzić. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 18, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz