Peter czekał na nią w tym samym miejscu, w którym widzieli się ostatnio. Kiedy ją zobaczył chciał wstać, ale pokręciła głową. Usiadła obok niego i położyła mu rękę na ramieniu.
- Dobry wieczór Peterze. Czego się dowiedziałeś?- Wiedziała, że jest niezbyt miła, ale czuła się wytrącona z równowagi. Jednak wampirowi zdawało się to nie przeszkadzać.
- Mam nazwisko i miejsce gdzie można go znaleźć. - Podał jej złożoną kartkę.
Ellie przeczytała ją i skrzywiła się nieznacznie. Będzie musiała jechać do Nowego Jorku.
- Czy wiesz gdzie król jest teraz?- Zapytała, po chwili milczenia.
- W Nowym Jorku.
Oczywiście, że musiał być w Nowym Jorku. Przecież nie było żadnego innego miasta na tym kontynencie.
- Bardzo ci dziękuję. - Dała mu dyskretny znak, a on wstał z ławki.
- To był dla mnie zaszczyt. - Skłonił się jej lekko i odszedł.
Ellie została sama i obróciła kartkę w dłoniach. Gordon Latimare, zamieszkały przy 1828 Wallace Avenue na Bronxsie. Będzie musiała tam jutro pojechać. Szła w stronę samochodu nie zważając na tłumy turystów wokół niej. Jej myśli były zaprzątnięte całkowicie czymś innym. Nawet w trakcie jazdy było jej ciężko skupić się na drodze.
Do domu przyjechała po północy, pomimo później pory stolica i tak była zakorkowana. Gdy zaparkowała na podjeździe, zobaczyła że w jednym z okien pali się światło. Powoli weszła do domu. Harry siedział na kanapie w salonie i patrzył na palący się w kominku ogień. Nawet się nie odwrócił, gdy usiadła na jednym z foteli.
- Kiedy wróciłeś?
- Przed chwilą - wstał i dorzucił kawał drewna do ognia. - Najwyższy czas żebyśmy porozmawiali.
- Pytaj, odpowiem na wszystkie twoje pytania. - Powiedziała to szczerze, ale nie miała ochoty mówić o Ivanie i Leonardzie. Jednak wiedziała, że o to spyta na początku.
- Ile masz lat?
Ellie odetchnęła i lekko się skrzywiła.
- Dwa tysiące czterysta z groszami - powiedziała po chwili namysłu. Nie wiedziała dokładnie ile ma lat. Wcześniej nikt się tym nie przejmował. Zwłaszcza jeśli chodziło o podrzutków i kobiety. Później za dzień swoich urodzin obrała datę, w której król pierwszy raz napił się jej krwi a ona uzyskała pełnie swoich mocy. Według obowiązującego kalendarza był to pierwszy marca. Widziała, że wilkołak był wstrząśnięty.
- To dużo - wykrztusił po chwili.
- To prawda.
- I nie jesteś ze Stanów.
Ellie uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
- Urodziłam się w Grecji.
- A Ellie to nie jest twoje prawdziwe imię. - Był mocno przygnębiony. Okazało się, że nic nie wie o swojej bratniej duszy.
- Mam na imię Eva, od wieków posługuję się takim imieniem. Ale Ellie to imię, które wybrałam po przyjeździe do Ameryki. Nadal możesz mnie tak nazywać.
- Skoro wyjaśniliśmy sobie najbardziej oczywiste rzeczy - Harry założył ręce na piersi i popatrzył jej prosto w oczy. - Powiedz mi o królu.
- Przez wieki był dla mnie wszystkim. Nadal należymy do siebie nawet jeśli go nienawidzę. - Otarła łzę, która spłynęła po jej policzku. Przez lata wypierała to ze swojej świadomości. Jednak więź jaką ze sobą dzieli nie mogła zostać zerwana.
- Dlaczego go nienawidzisz?
- Okłamywał mnie przez wieki - to była mu w stanie wybaczyć. Miał wiele gorsze rzeczy na sumieniu. - I zlecił zabójstwo mojego partnera.- Od tego czasu minęło prawie osiemdziesiąt lat, a ona nadal nie mogła o tym mówić.
- Kochałaś go kiedyś?
- Leonarda? Oczywiście, że tak- przez całe wieki był dla niej najważniejszym mężczyzną na całym świecie. I na swój sposób chyba nadal go kochała. Nie zważając na fakt, że był aroganckim, kontrolującym i kłamliwym despotą. Miał na sumieniu wiele osób i tak nie mogła pozbyć się tego uczucia. Jednak ze wszystkich sił z nim walczyła.
- A twojego drugiego partnera.
- Tak - odpowiedziała, nie wahając się ani sekundy.
- Nadal kochasz go bardziej ode mnie pomimo tego, że nie żyje - Wyrzut w jego głosie był bardzo dobrze słyszalny.
- Nie wiem - nie chciała go ranić, ale nie miała pojęcia co ma odpowiedzieć. Ivan nie żył od bardzo dawna i Harry nie powinien być o niego zazdrosny. - Będę musiała jutro jechać do Nowego Jorku - powiedziała, wstając z fotela. - Dobranoc.
Wilkołak nie odezwał się ani słowem, gdy wyszła z pokoju. Postanowiła wziąć prysznic. Gdy tylko z deszczownicy zaczęła lecieć woda Ellie zaczęła płakać. Tylko w ten sposób mogła mieć pewność, że zmienny jej nie usłyszy. Nie wiedziała jak ma się zachować. Harry zasługiwał na kobietę, która będzie go kochała całym sercem. Ona nie mogła mu tego dać. Usiadła na dnie kabiny i pozwoliła aby gorąca woda uderzała w jej plecy. Nie wiedziała ile czasu tak spędziła, ale poczuła się odrobinę lepiej. Skórę miała czerwoną od gorąca, a cała łazienka była zaparowana. W końcu zakręciła kurek i owinęła się ręcznikiem. Kiedy wróciła do swojego pokoju sięgnęła po podniszczony egzemplarz "Damy Kameliowej". Na podstawie tej powieści powstała ulubiona opera Ivana. Wyciągnęła schowane między kartkami zdjęcie i smutno się uśmiechnęła. Zrobili je w dniu wyjazdu z Paryża. Wyglądała na nim koszmarnie. Miała pomiętą sukienkę i rozwichrzone włosy. Jednak to było najlepsze zdjęcie Ivana jakie posiadała. Cała jego twarz promieniała, a oczy były pełne życia. Nawet czarno- biała fotografia nie była w stanie tego zniekształcić. Ellie położyła fotografię na stoliku nocnym i położyła się spać.
***
Obudził ją natarczywie dzwoniący telefon. Z ociąganiem wstała i odebrała.
- Słucham?
- Ellie, będziesz dzisiaj w pracy? - James wydawał się mocno zirytowany.
Kobieta spojrzała na zegarek i uniosła brew. Dochodziła dziesiąta.
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić. Dzisiaj jadę do Nowego Jorku. W sprawie tego wampira.- Tak na prawdę od dobrej godziny powinna być w trasie. Jednak wczoraj napomniała nastawić budzika.
- Poradzisz sobie sama?
- Oczywiście, nie musisz się tym martwić.
- Jak chcesz. Zadzwoń do mnie jak skończysz.
- Zadzwonię, do zobaczenia.
Rozłączyła się i zaczęła biegać po pokoju. Szybko wybrała ubrania. Nie miała zamiaru zostawać w Nowym Jorku na noc. Jeżeli się postara zdoła wrócić w środku nocy.
- Dzień dobry- powiedziała wchodząc do kuchni. Harry siedział przy stole i pisał coś na swoim laptopie. Wilkołak uniósł wzrok i zacisnął wargi.
- Dzień dobry, kawa jest w ekspresie. - Wymruczał pod nosem i ponownie skupił swoją uwagę na komputerze.
- Dziękuję - podeszła do kuchenki i wyjęła z szafki kubek termiczny. Wczorajszy wieczór wiele zmienił i z tego co mogła zauważył, raczej nie na lepsze. Musiała dać mu czas, nikt nie przechodził z takimi rzeczami do porządku dziennego od razu. Ivan również potrzebował trochę czasu żeby się przyzwyczaić. A wtedy jej sytuacja była o wiele prostsza.
- Jadę do Nowego Jorku. Postaram się wrócić jak najszybciej.
- W porządku, ale uważaj na siebie.
- Zadzwonię, gdyby coś się działo. - Nie odpowiedział jej, więc Ellie zabrała kluczyki do samochodu i wyszła.
CZYTASZ
Ucieczka
ParanormalTrzy lata po ujawnieniu się wampirów i innych istot nadprzyrodzonych Departament Bezpieczeństwa Krajowego postanawia utworzyć specjalną jednostkę ds. Istot nadnaturalnych. Główną konsultantką ma zostać Eva "Ellie" Hale. Jednak Eva nie przewidziała...