Stany Zjednoczone, współcześnie.
Ellie Hale wstała z łóżka, gdy tylko wzeszło słońce. Nie potrzebowała budzika. Syknęła, gdy jej stopy dotknęły zimnych paneli. Był maj, ale w Montanie nadal było chłodno. Szybko zerwała się z łóżka i ubrała grube skarpety. Poranna toaleta zabrała jej niewiele czasu, ale i tak zdążyła zmarznąć. Wieczorem zapomniała dołożyć do pieca i skończyło się to wychłodzeniem całego domu. Ellie rozgrzała się dopiero, gdy z wypiła kubek kawy. Siedziała na tarasie i wystawiała twarz na promienie słońca.
Mieszkała w samym środku Parku Narodowego Lewis i Clark. Mieszkała jak pustelnica, oddalona nawet od niewielkiej miejscowości. Neihart zamieszkiwało dwustu mieszkańców. Prawie wszyscy utrzymywali się z turystki, Ellie nie była wyjątkiem. Prowadziła małą restauracje przy głównej ulicy. W sezonie turystycznym klientów nie brakowało. Przez pozostałe miesiące ruch w interesie zapewniali mieszkańcy, którzy chcieli mieć jakieś towarzystwo i okazjonalnie przejeżdżający przez wioskę kierowcy. Wielu, zwłaszcza przyjezdnych, zastanawiało się co taka kobieta jak Ellie robi sama pośrodku niczego. Nie liczyła ile razy dostała od kierowców propozycję wspólnej podróży w nieznane. Była atrakcyjna, sama o tym wiedziała. Wysoka z intensywnie niebieskimi oczami i długimi, ciemnobrązowymi włosami. Jednak życie w Neihart bardzo jej odpowiadało. Miała niewielu gości, ludzie byli dla niej mili i nie dopytywali się o szczegóły. Znali ją od bardzo dawna. Dla nich była córką Mandy Hale, która przyjechała tu w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym roku i założyła niewielki bar. Po powrocie z wielkiego miasta wróciła aby przejąć bar po śmierci matki. Starsi mieszkańcy Neihart pamiętali małą Ellie, która urodziła się i wychowała w Neihart. Tylko taka dziewczynka nigdy tu nie mieszkała. Wszystko było tylko iluzją.
Dopiła kawę i sięgnęła po plecak. Aby dotrzeć do swojej restauracji musiała iść prawie dwa kilometry przez las. Uwielbiała to robić. Droga, a praktycznie ścieżka była wysypana bardzo drobnym żwirem. Droga była zbyt wąska żeby przejechać przez nią samochodem. Dlatego Ellie zostawiała auto na parkingu przed restauracją. Codzienna wędrówka bardzo jej odpowiadała, ale koszmar zaczynał się zimą. Masy śniegu odcinały ją od świata zewnętrznego często na kilka tygodni. Wtedy Sam Butler,strażnik z parku narodowego, dowoził jej zapasy i próbował ją namówić na przeprowadzkę. Nigdy się jednak nie zgodziła. Kiedy wyszła na główną drogę zauważyła, że przed jej restauracją stroi terenówka Butlera.
- Przyjechałeś trochę za wcześnie jeszcze nie otworzyłam. - Uśmiechnęła się do mężczyzny i wyjęła klucze z kieszeni.
- Cześć Ellie, liczyłem na kubek kawy skoro strażnicy mają u ciebie specjalną zniżkę?- Sam wysiadł z samochodu i odgarnął z czoła blond włosy.
- O i jeszcze chciałbyś zapytać jak się czuję? - Nie mogła się powstrzymać. Sam był w zasadzie jedyną osobą, która miała ochotę na przekomarzanki.
- Oczywiście, Ellie jak się czujesz? - Wszedł za nią do środka restauracji i zdjął kurtkę.
- Bardzo dobrze. Co u ciebie? Słyszałam, że ostatnio mieliście jakieś problemy na Long Mountain? - Ten szczyt znajdował się kilka kilometrów od Neihart. Można na niego było wyjechać samochodem. Rozciągał się z niego piękny widok na całą okolice. Było to ulubione miejsce schadzek nastolatków, którzy chcieli zaznać chwili romantycznego czasu sam na sam z dala od wścibskich oczu.
- Tak, parze z Fort Logan zepsuł się samochód i musieliśmy ich holować na dół.
Ellie roześmiała się, a Sam zaczął streszczać jej wszystkie plotki z okolicznych miejscowości.
- Co dzisiaj w menu? - Zapytał, gdy Ellie zniknęła na zapleczu i zaczęła wyciągać rzeczy z lodówki.
- Zupa z zielonego groszku. Na drugie danie stek albo klopsiki w ostrym sosie - Ellie, wróciła na salę i oparła się o jeden ze stolików. - Ale na śniadanie mogę ci przyrządzić co tylko zechcesz.
- Poproszę jajecznice z bekonem. Jeszcze nic dzisiaj nie jadłem.
Ellie skinęła głową i rozgrzała masło na patelni. W międzyczasie nalała Samowi pełen kubek kawy. Wpadał tu gdy tylko miał taką okazję. Prowadziła jedyną restaurację w promieniu kilkunastu kilometrów. Sam wyszedł, gdy tylko skończył jeść, musiał wrócić do pracy. Ellie została sama i wiedziała, że nie ma co liczyć na tłumy. Dopiero kilka minut przed dwunastą dwie osoby przyszły na lunch. Cały dzień upłynął jej w leniwej atmosferze. Kiedy miała zamykać jedynym klientem był tylko stary Drew Johnson. Mężczyzna dobiegał już dziewięćdziesiątki i od śmierci żony mieszkał sam. Jego dzieci wyprowadziły się lata temu. Syn mieszkał w Missouli ponad trzysta kilometrów stąd a córka gdzieś w Kalifornii. Miał wnuki i prawnuki, ale nikt go nie odwiedzał. Dlatego Drew spędzał większość czasu z Ellie w jej restauracji. Nie miała nic przeciwko, nawet się z tego cieszyła, w Neihart było strasznie nudno. Zachodziło słońce a ona śpiewała na cały głos I Want To Be Wanted Brendy Lee energicznie zamiatając podłogę na zapleczu. Uwielbiała śpiewać i miała niesamowity głos. Właśnie odkładała miotłę na miejsce, gdy do restauracji weszło kilka osób. Pięciu mężczyzn i trzy kobiety. Od wszystkich biła aura siły i dzikości, bez trudu rozpoznała w nich zmiennych.
- W czym mogę pomóc?- Zapytała mężczyznę stojącego na czele grupy.
Trzy lata temu wampiry i inne magiczne stworzenia ogłosiły swoje istnienie światu. Ellie nie rozumiała, dlaczego ale nie było to jej problemem. Kiedy ludzie dowiedzieli się jakie istoty mieszkają między nimi prawie doszło do zamieszek. W Neihart to wszystko przebiegło znacznie spokojniej. Do tej pory widziała tylko nimfy leśne, z którymi utrzymywała przyjazny kontakt. Nie wiedziały kim była dokładnie. Uznały ją za bardzo utalentowaną wiedźmę. Ellie wiedziała też, że jeden z indiańskich szamanów mieszkających w pobliskim rezerwacie ma moc. Jednak to był pierwszy raz od bardzo dawna kiedy spotkała zmiennych, pomimo tego, że okoliczne lasy świetnie nadają się dla watahy.
- Chcielibyśmy zjeść posiłek. Jeżeli jeszcze nie jest za późno - głos alfy brzmiał tak, jakby ten wydawał rozkaz, a nie pytał.
Ellie wskazała ręką na wolne stoliki.
- Proszę wybrać sobie miejsce, zaraz przyjdę.
Kiedy podchodziła do lady zobaczyła, że Johnson podnosi się od stolika.
- Drew, odprowadzę cię do domu jeśli poczekasz. - Nie chciała żeby straszy mężczyzna chodził sam po zmroku. W ciągu ostatniego roku jego stan zdrowia mocno się pogorszył. Jednak nadal był uparty jak osioł.
- Kochanie, mieszkam tu całe życie. Znam drogę na pamięć, nic mi nie będzie.- Pomachał jej przed wyjściem i ruszył w stronę swojego domu. Ellie wzruszyła ramionami i podała przybyłym menu.
- Poprosimy pięć krwistych steków, do tego po dwie porcje frytek i jakieś ciasto. - Alfa złożył zamówienie za całą grupę, nie pytając się innych o zdanie. Nawet jej to nie zdziwiło.
- I kawę- powiedziała dziewczyna w czerwonej koszuli w kratkę, która siedziała najbliżej alfy. Prawdopodobnie była jego partnerką.
- Oczywiście - Ellie skierowała się do kuchni i od razu nasypała świeżej kawy do ekspresu. Przygotowanie posiłku dla pięciu osób zajęło jej stosunkowo mało czasu. Tylko dlatego, że ziemniaki na frytki obrała rano. Postawiła przed zmiennymi jedzenie oraz kawę i zniknęła na zapleczu. Umyła naczynia i posprzątała za barem. Nie chciała mieć z nimi do czynienia więcej niż to konieczne. Wróciła na salę dopiero wtedy, gdy trzasnęły drzwi. Na stoliku leżał dwustu dolarowy banknot. Na takim odludziu jak Neihart rzadko udawało jej się tyle zarobić. Nie miała zbyt wygórowanych cen, a mało kto zostawiał napiwki. Umyła talerze i kubki i zebrała się do wyjścia. Zgasiła światła i zamknęła restauracje na dwa zamki. Było całkowicie ciemno i tylko księżyc oświecał jej drogę. Nie potrzebowała latarki, znała drogę tak dobrze że doszłaby do domu z zamkniętymi oczami. Po kilku krokach zaczęła żałować, że nie ubrała się grubiej. Zatopiona w myślach nie zauważyła jak cień prześlizga się pomiędzy drzewami. Wielkiego wilka zauważyła dopiero wtedy, gdy wyskoczył na ścieżkę. Ellie stanęła jak wryta i zwalczyła w sobie odruch ucieczki. Wiedziała, że ją otoczą. Wzięła głęboki oddech i założyła ręce na piersi.
- Czego chcecie?

CZYTASZ
Ucieczka
ParanormalTrzy lata po ujawnieniu się wampirów i innych istot nadprzyrodzonych Departament Bezpieczeństwa Krajowego postanawia utworzyć specjalną jednostkę ds. Istot nadnaturalnych. Główną konsultantką ma zostać Eva "Ellie" Hale. Jednak Eva nie przewidziała...