40.

1.6K 162 3
                                    

Przed hotelem, w którym mieszkał James zjawiła się dokładanie o dziewiątej rano. Dokładnie godzinę później niż powinna. Obaj mężczyźni czekali na nią przed drzwiami hotelu. Na pierwszy rzut oka można było zobaczyć, że są zirytowani. Z czego James o wiele bardziej od Felixa. 

- Spóźniłaś się.

- Przepraszam. 

Na noc nie wróciła do hotelu. Została z wampirami do świtu, a potem zdrzemnęła się w jednym z pokojów w budynku należącym do Paula. Jednak musiała przebrać się w czyste ubrania, dlatego się spóźniła. 

- Dzwoniłem do ciebie chyba dziesięć razy. 

Chciała odpowiedzieć, ale zorientowała się że nie wie gdzie ma telefon. Zalała ją fala gorąca. Ostatni raz dzwoniła do domu wczorajszego wieczora. Kiedy żegnała się z chłopakami powiedziała, że zadzwoni jak wróci do hotelu. 

- Zgubiłam telefon - najprawdopodobniej został w siedzibie barona, ale nie chciała zabierać im więcej czasu. - Ale możemy już jechać. Chyba wiem gdzie go zostawiłam. 

 Przez całą drogę nie mogła się skupić na tym co mówili James i Felix. Jej myśli krążyły wokół dwójki zmiennych. Wiedziała, że będą zmartwieni i źli. Ta kombinacja nie wróżyła niczego dobrego, zwłaszcza jeśli byli sami w domu. 

- Evo, jesteśmy na miejscu.  

Kobieta uniosła wzrok i popatrzyła na agenta pustym wzrokiem. Dopiero po chwili zareagowała.

- Ach, oczywiście. Chodźmy.

Kiedy wysiadła z samochodu, stanęła przed jednopiętrowym domem. Spośród innych budynków na tej ulicy wyróżniał go tylko wyjątkowo zadbany ogródek. We trójkę podeszli do drzwi, ale ona i James trzymali się z tyłu. Felix zadzwonił do drzwi. Otworzyły się po niecałej minucie. Stanęła w nich potężna kobieta. Była praktycznie wzrostu detektywa, a wydawało się, że musiała ważyć więcej od niego. I na pewno nie była Mahalią Jones. Była na to co  najmniej trzydzieści lat za młoda. 

- Felix Gravel - mężczyzna wyjął odznakę i pokazał ją kobiecie. - To są Eva Hale i James O'Neal z FBI. Chcielibyśmy porozmawiać z panią Mahalią Jones. 

- Jeżeli będzie chciała z wami rozmawiać. O tej porze jest wyjątkowo zajęta. - Miała wysoki, melodyjny głos, który kompletnie nie pasował do jej sylwetki. 

- Wpuść ich, Toya. 

Donośny głos dobiegł z głębi domu. Kobieta niechętnie odsunęła się od drzwi. Weszli do środka, a Eva od razu zaczęła rozglądać się za czymś co świadczyłoby, że w domu mieszka potężna czarownica. Jednak wszystko wyglądało do bólu zwyczajnie. 

Tonya zaprowadziła ich do kuchni, która znajdowała się na drugim końcu domu. Za stołem siedziała drobna kobieta. Na ich widok wstała. Całkowicie zignorowała mężczyzn i wbiła swoje spojrzenie w Evę. W oczach czarownicy królowa zobaczyła strach. Felix zaczął coś mówić, ale Mahalia go zignorowała.

 - Porozmawiam z nią w mojej pracowni. Tylko z nią. 

James wzruszył ramionami, a Eva zaczęła iść za kobietą. Jak na ponad dziewięćdziesiąt lat poruszała się bardzo sprawnie. Gestem wskazała Evie pierwsze drzwi po lewej. Gdy królowa weszła do środka zapaliły się wszystkie świece. Okna były zasłonięte grubymi zasłonami, więc płomienie były jednym źródłem światła. Mimo półmroku Eva zobaczyła, że pokój wypełniony jest szafami. Z każdej z nich praktycznie wysypywały się różne rzeczy. Nici, tkaniny, butelki z różnymi płynami. Oprócz tego na podłodze znajdował się wymalowany krwią okrąg. Wpisane w niego były dziesiątki skomplikowanych symboli. Otaczały ją praktycznie ze wszystkich stron. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz