49.

1.1K 109 9
                                    

Teraz był jeden z takich wieczorów, który Eva lubiła najbardziej. Za oknem padał deszcz, a w ich kominku przyjemnie buzował ogień. Harry drzemał na kanapie, Ivan czytał książkę na fotelu a Eva rozwiązywała krzyżówki siedząc obok wilkołaka. Brakowało jej jedynie gorącej czekolady, ale nie chciało jej się wstać i pójść do kuchni. 

Nagle Ivan uniósł głowę i zmrużył oczy. Był przekonany, że usłyszał ciche brzęczenie na piętrze. 

- Dzwoni twój telefon. 

Była pewna, że zostawiła komórkę w sypialni. Dlatego jej nie słyszała. Westchnęła cicho i spróbowała wstać tak aby nie obudzić Harrego. Nie do końca jej się to udało i wilkołak otworzył oczy. 

- Co się stało? - Zapytał, sennym głosem. 

- Nic - powiedziała, zsuwając jego nogi ze swoich kolan. - Wracaj do spania. 

Kiedy w końcu weszła do swojej sypialni telefon przestał już dzwonić. Gdy sprawdziła rejestr połączeń bez zaskoczenia zauważyła, że to James próbował się  z nią skontaktować. Dlatego od razu do niego oddzwoniła. Miała nadzieję, że chodzi o jakąś nową sprawę. Ostatni raz konsultowała coś świeżego w połowie września. Od tego czasu tylko przeglądała stare teczki.

- Cześć James, dzwoniłeś do mnie?

- Evo, jesteś w domu?  - Zapytał, bez zbędnego wstępu. 

- Tak, a co się stało?

- Włącz wiadomości.

Coś w jego głosie się jej nie podobało. Brzmiało to tak jakby James był jednocześnie wściekły i wystraszony. Eva praktycznie zbiegła po schodach na dół.

- Evo? 

Ivan odłożył książkę na stolik i popatrzył na nią zaskoczony. Musiał wyczuć jej zdenerwowanie. 

Eva rozejrzała się po salonie i nie zauważyła pilota do telewizora. Zaczęła szukać go na kanapie, budząc Harrego. Ten usiadł i potarł twarz dłońmi. Chciał o coś zapytać, ale nie zdążył bo Eva znalazła pilota. Gdy włączyła telewizor i przełączyła na kanał informacyjny przez chwilę próbowała zrozumieć to co widzi. 

- James? 

Ekran podzielony był na pół. Po prawej stronie przejęta dziennikarka odczytywała oświadczenie Sekretarza ds. Bezpieczeństwa krajowego. Na lewej połówce było widać dogasające zgliszcza jakiegoś budynku. 

- Jesteśmy w głębokiej dupie i nie będę miał czasu rozmawiać. Szef kazał ci przekazać, że masz wolne na czas nieokreślony. 

- Co się dzieje? - Zapytała, nie mogąc oderwać wzroku od telewizora. Teraz podano, że budynek był siedzibą największej watahy w Stanach. I że został wysadzony w powietrze przez nieznanych sprawców. Po chwili obraz zmienił się i teraz pokazywał tłum ludzi zgromadzony na proteście przed Białym Domem. 

- Ktoś włamał się do federalnej bazy danych i opublikował ją w internecie. Mamy protesty w całych Stanach...

- Protesty przeciw istotom paranormalnym - powiedziała, wczytując się w transparenty osób zgromadzonych w Waszyngtonie. 

- W niektórych miejscach już doszło do aktów agresji. Uważamy, że będzie jeszcze gorzej. 

- Co dokładnie było w tej bazie danych? - Zapytała, siadając na kanapie.

- Dane osobowe istot paranormalnych, mówiąc najogólniej. 

- Adresy? 

- Też.

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz