41.

1.5K 153 10
                                    

- Potrzebuję twojej pomocy, Paul. 

Widziała, że był zaskoczony, ale oczywiście pokiwał głową. Słońce dopiero zaszło i w lokalu były wyłącznie wampiry. Tym razem przyszła sama. 

- Możemy rozmawiać tutaj? 

Eva uśmiechnęła się do niego lekko i pokiwała głową. To co miała mu do powiedzenia nie było poufne. 

 - Jak mogę pomóc? 

- Muszę się dowiedzieć kto z rodziny Mahali Jones potrafi czarować. 

Gdyby byli w stanie zapytać o to Toyę sprawa zostałaby zamknięta w pięć minut. Niestety kobieta przestała mówić gdy tylko opuściła dom swojej babci. Język spuchnął jej tak bardzo, że nie była w stanie domknąć ust. Zawieźli ją do szpitala, ale lekarze nic nie mogli zrobić. Przyczyną było zaklęcie, a w całym Nowym Orleanie nie było nikogo kto chciałby ingerować w magię królowej voodoo. 

- To może zająć kilka godzin. 

- W porządku, będę w swoim hotelu. - Na serwetce napisała swój numer telefonu i  adres. Wyszła na zewnątrz i ruszyła w dół ulicy. Mniej więcej w połowie drogi wyciągnęła z torebki komórkę.

- To, że dzwonisz do mnie tylko kiedy czegoś potrzebujesz zaczyna mnie denerwować. - Głos Leonarda przebijał się przez zgiełk bawiących się ludzi i muzyków grających na ulicy. 

- Ciesz się, że w ogóle do ciebie dzwonię. - Starała się unikać króla jak ognia. Jednak ze złością zauważała, że ciężko jest jej sobie radzić bez niego. Przez ponad czterdzieści lat była odcięta od świata. Teraz to się na niej mściło. 

- Jak ci się podoba w Nowym Orleanie? 

Chciała być na niego zła. Wiedziała, że obserwował każdy jej ruch i wie o każdej jej decyzji. Normalnie zrobiłaby mu awanturę, ale potrzebowała jego pomocy. 

- Wolałabym Rzym albo Florencję, ale jest całkiem przyjemnie. - Oczywiście, pomijając morderstwa i magię. Nigdy nie lubiła wiedźm. Magia, choć w większości była dla niej całkowicie nieszkodliwa przyprawiała ją o nieprzyjemne łaskotanie w żołądku. - Muszę się skontaktować z jakąś silną czarownicą. 

- Przywódczyni lokalnego sabatu czy zwierzchniczka wszystkich wiedźm w Stanach? 

Choć nie mieli żadnej władzy nad czarownicami to rzadko kiedy odmawiano im czegokolwiek. 

- Słyszałeś o Mahali Jones? -  Zapytała, nie spodziewając się twierdzącej odpowiedzi. 

- Tak. 

- Jak to? 

- Żyję w tym kraju już od jakiegoś czasu, Evo. Słyszałem o wszystkich, o których warto było usłyszeć. Spotkałaś się z nią? Robiła ci jakieś nieprzyjemności? 

- Próbowała mnie poszczuć Dolosem i Erebusem. - Powiedziała, wchodząc do hotelu. Wyminęła recepcję i zaczęła wchodzić po schodach na piętro. Leonard zaśmiał się głośno. 

- Chcesz ją zabić? 

Zamknęła drzwi do swojego apartamentu i przewróciła oczami. 

- Dlaczego u ciebie wszystko sprowadza się do mordowania? Po prostu potrzebuję kogoś kto będzie w stanie umożliwić aresztowanie bardzo silnej czarownicy.  

Z doświadczenia wiedziała, że wiedźmy w czasie niebezpieczeństwa broniły się jak lwice. Była przekonana, że jako matka wszystkich nocnych stworzeń jest odporna na wszystkie możliwe zaklęcia. Jednak policjanci i James byli narażeni na każdy atak. Dlatego potrzebowali ochrony. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz