Albany wyglądało dokładnie tak samo jak tysiące innych amerykańskich miast i Eva poczuła ogromną ochotę na przeprowadzkę do Europy. Myślała o Rosji, nie była tam od czasów Rewolucji Październikowej. Albo o Francji lub Włoszech. Ponad czterdzieści lat mieszkania w jednym miejscu to dla niej coś niespotykanego. Praktycznie cały czas była w drodze. Paryż, Rzym, Wiedeń, Walencja, Londyn, Stambuł. Mogła mieszkać gdzie tylko chciała. Jednym minusem był Leonard i jego słabość do angażowania się w ludzką politykę. Najlepiej wspominała okres, kiedy mogła robić co chciała, a Leonard nie męczył jej ciągłymi spotkaniami z arystokracją i kolejnymi królami.
James wyrwał ją z zamyślenia wskazując na komisariat policji. Nie miała wyboru, więc maskowała swoją niechęć podczas spotkania z detektywami. Chciała jak najszybciej zobaczyć ciała i miejsce zbrodni, ale została zmuszona do wysłuchiwana dłużących się sprawozdań i słabo zamaskowanych przytyków w stosunku do jej kompetencji. Zirytowana w końcu wprost poprosiła o zawiezienie jej na miejsce zbrodni. Detektyw prowadzący śledztwo był bardzo sceptycznie nastawiony do jej roli i od razu zapowiedział,że nie odstąpi jej nawet na krok. Jadąc na obrzeża miasta James wdał się w dyskusję na temat rozgrywek baseballa, a ona wyjęła telefon i napisała Harremu wiadomość. Esemesowała przez całą drogę, jak jakaś zadurzona nastolatka.
W końcu samochód się zatrzymał, a ona wysiadła przed całkowicie zwyczajnym domem. Niewielki parterowy budynek, mieszczący się w sąsiedztwie niemal identycznych domów. Okolica była zamieszkała przez typowych przedstawicieli klasy średniej, którzy pracowali w centrach miast, a wieczorami wracali na przedmieścia. To nie było miejsce, w którym powinno zdarzyć się tak brutalne morderstwo. Detektyw wyjął klucze i otworzył drzwi. Od razu uderzył ją zapach krwi. Korytarz wyglądał całkowicie zwyczajnie, nic nie wskazywało na horror jaki rozegrał się w sypialni. Zanim weszła do tamtego pokoju uważnie rozejrzała się po całym domostwie, nie zważając na ponaglające chrząknięcia detektywa. W końcu dotarła do sypialni. James już tak stał i z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrzył na pomieszczenie. Nie było ani jednego miejsca, które nie byłoby pokryte zaschniętą krwią.
- Zgodnie z zaleceniami nikt tu jeszcze nie sprzątał.
Eva kiwnęła głową i przejechała palcami po komodzie, na której jeszcze trzy dni temu leżały oderwane głowy Lily i Owena Adamsów. Nie odcięte czy odpiłowane, ale oderwane. Wnętrzności porozrzucano po całej sypialni, a resztki ciał leżały na łóżku.
- Jak wszedł?
- Oknem.
Na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że wszyscy mają dość przebywania w tym pomieszczeniu. Zaduch i zapach śmierci były przytłaczające.
- Albo już tu był - mruknęła, zamykając oczy. Nie wyczuła żadnych duchów. Trochę ją to zdziwiło. Ofiary takich zbrodni jak ta, często zostawały na ziemi. Uniosła powieki i spojrzała na Jamesa.
- Możemy jechać do kostnicy.
W drodze do prosektorium próbowała sobie przypomnieć wszystkie stworzenia, które są w stanie rozerwać ciało na strzępy. Przychodziło jej do głowy przynajmniej kilkanaście gatunków. James próbował nakłonić ją do podzielenia się swoimi przemyśleniami, a ona niezbyt uprzejmie odburkiwała mu, że jeszcze nie wie. Detektyw mruknął pod nosem, że dzwonienie po nich było stratą czasu. Kostnica mieściła się przy głównym szpitalu w Albany. Z zewnątrz jak i wewnątrz nie wyróżniała się niczym szczególnym. Pobrudzona elewacja, szaro-zielone korytarze i ostre światło. Przy wejściu do głównej części prosektorium przywitał ich łysiejący mężczyzna w okolicach pięćdziesiątki. Kiedyś brązowe włosy były teraz praktycznie całkowicie siwe. Twarz miał pociągłą, skórę prawie tak białą jak wampiry. Zanim otworzył usta głośno chrząknął.
CZYTASZ
Ucieczka
ParanormalTrzy lata po ujawnieniu się wampirów i innych istot nadprzyrodzonych Departament Bezpieczeństwa Krajowego postanawia utworzyć specjalną jednostkę ds. Istot nadnaturalnych. Główną konsultantką ma zostać Eva "Ellie" Hale. Jednak Eva nie przewidziała...