Pod wskazany przez Petera adres dojechała przed zachodem słońca. W Nowym Jorku była już o siedemnastej, ale po pięciu godzinach jazdy była głodna jak wilk. Zjadła obiad i dopiero później pojechała na Bronx. Nie mogła zaparkować pod domem Latimera, więc zostawiła auto dwie przecznice dalej. Dojście na miejsce zajęło jej kilka minut. Stanęła przed niczym nie wyróżniającym się domem w okolicy. Okna na piętrze zabite były deskami, był zarośnięty trawą spomiędzy której wystawały śmieci. Ellie podeszła do furtki i lekko ją pchnęła. Gdy to zrobiła, bramka. zaskrzypiała głośno. Kątem oka zobaczyła ruch firanki w domu obok. Ellie wzięła głęboki oddech i weszła na posesję. Sprawdziła drzwi wejściowe ale okazało się, że są zamknięte. Przeszła na tył domu i nacisnęła klamkę drzwi kuchennych. Tu miała więcej szczęścia. Gdy tylko je otworzyła uderzył ją zapach gnijącego mięsa i starej krwi. Opanowała odruch wymiotny i weszła do środka. Na podłodze salonu leżały kobiece zwłoki. Na nich kłębił się spory rój much. Zamknęła oczy i skupiła się na swojej mocy. Bez trudu, wyczuła znajdującego się na piętrze wampira. Siedział w jednym z pokojów. Twarz i ubranie miał pokrytą zaschniętą krwią. Kiedy ją zobaczył, jego oczy wypełniły się bezbrzeżnym przerażeniem.
- To ty zabiłeś tamtą kobietę?- Zapytała opierając się o futrynę. Tutaj mogła głębiej odetchnąć. smród nie był aż tak dotkliwy jak na górze.
- Tak - wampir spuścił głowę i zaczął się trząść.
Ellie podeszła do niego i bez trudu zanurzyła dłoń i jego klatce piersiowej. Jednym, płynnym ruchem wyrwała mu serce. Zmiażdżyła organ i rzuciła go na ziemię. Sekundę później ciało wampira z hukiem uderzyło o podłogę. Wampir umarł nieodwracalnie i na zawsze. Ellie zbiegła po schodach i z impetem wypadała na zewnątrz. Zaczęła łapczywie łapać świeże powietrze i próbowała nie zwymiotować na trawnik za domem.
Gdy tylko zdołała się opanować wróciła do samochodu i usiadła za kierownicą. Czuła, że cała przesiąknęła zapachem śmierci. Oblepił jej ubrania i włosy. Tylko długi prysznic mógł z niej zmyć ten smród. Nie mogła wrócić do domu, bo na samą myśl o pięciu godzinach jazdy w takim stanie robiło jej się niedobrze. W nawigacji znalazła najbliższego Wallmarta i zrobiła zakupy. Kupiła nowe ubrania i szampon. Co prawda jej nowa garderoba składała się z podłej jakości dresów i golfa z gryzącej tkaniny, ale przynajmniej były czyste. Później zaparkowała auto przed podrzędnym hotelem. Wyglądał obskurnie, ale był jednym który miał wolne pokoje i można w nim było płacić gotówką. Wynajęła pokój na jedną noc i od razu skierowała się pod prysznic. Kiedy zmyła z siebie obrzydliwy zapach, usiadła na łóżku i zadzwoniła do Jamesa. Podała mu adres, pod którym znajdą zwłoki i od razu się rozłączyła. Włączyła telewizor i zatrzymała się na jednym z kanałów. Jedynym powodem dlaczego to zrobiła było nazwisko króla. To był jeden z najpopularniejszych kanałów informacyjnych, a teraz dwie kobiety rozmawiały na temat najważniejszego wydarzenia w tym roku. Przyjęcia wydawanego przez króla wampirów.
- Przyjęcie rozpocznie się o dwudziestej pierwszej trzydzieści w nowojorskim Sheratonie. Jednak ku naszej rozpaczy media nie zostaną wpuszczone do środka.
Ellie wcale się nie zdziwiła, gdy na ekranie zaczęły pojawiać się zdjęcia zaproszonych przez króla gości. Aktorzy, piosenkarze, politycy, biznesmeni. Każdy kto choć trochę zainteresował swoją osobą Leonarda. Ale ona nie dostała zaproszenia, będzie musiała to zmienić.
***
Następnego dnia pojechała na zakupy. Gdy weszła do jednego z eleganckich butików położonych blisko centrum Nowego Jorku w spodniach dresowych i zielonym golfie pracownicy popatrzyli na nią dziwnie. Niezrażona podeszła do jednego z wieszaków i zaczęła przeglądać sukienki. Nigdy nie przepadała za zakupami, więc chciała to załatwić jak najszybciej. Od razu rzuciła jej się w oczy szara sukienka. Krojem przypominała stroje z lat dwudziestych. Materiał sięgał do połowy łydki, góra była bez rękawów ale zdobiona niewielkim haftem.
- Czy pani zamierza to...
Odwróciła się i stanęła w oko w oko z ekspedientką. Kobieta patrzyła na Ellie z wyraźną niechęcią.
- Kupić? Tak - uśmiechnęła się i weszła do przymierzalni. Sukienka leżała na niej idealnie. Nawet gdyby tak nie było, to nie miała czasu na szukanie ładniejszego stroju. Przebrała się z powrotem w dresy i podeszła do kasy. Bez mrugnięcia okiem zapłaciła wygórowana cenę. Z zakupów wróciła również z nowymi butami.
Zapłaciła w recepcji hotelowej za kolejną noc i zaczęła szykować się do wyjścia. Gdy taksówka czekała pod wejściem do hotelu nie czuła się już tak pewni. Jechała przez kilkanaście minut i przez cały ten czas biła się z myślami.
Przed Sheratonem znajdowały się setki ludzi. Rzeczywiście to przyjęcie ściągnęło tutaj najbardziej kochanych i uwielbianych. Po za tym Leonard ze swoim doskonałym wyglądem i magnetyzmem od razu stał się gwiazdą. Przed wejściem koczowali paparazzi, robiąc zdjęcia każdemu kto wchodził do środka. Ellie minęła tłum gapiów i stanęła przed wejściem. Dwóch ochroniarzy zastąpiło jej drogę.
- Ma pani zaproszenie?
Ta uwaga sprawiła, że dziennikarze stojący najbliżej popatrzyli na nią drapieżnym wzrokiem. Sensacja na pierwsze strony gazet. Jeden mężczyzn był wampirem to to na niego skierowała swoją uwagę. Miał niewiele ponad dwadzieścia lat, nie mógł jej pamiętać. Spojrzała mu w oczy i lekko dotknęła swoją mocą.
-Nie wiem, mam zaproszenie?
Młody wampir odsunął się jak oparzony i skłonił się, wpuszczając ją do środka.

CZYTASZ
Ucieczka
ParanormalTrzy lata po ujawnieniu się wampirów i innych istot nadprzyrodzonych Departament Bezpieczeństwa Krajowego postanawia utworzyć specjalną jednostkę ds. Istot nadnaturalnych. Główną konsultantką ma zostać Eva "Ellie" Hale. Jednak Eva nie przewidziała...