5.

4.8K 300 10
                                    

Ellie kilka razy odetchnęła głęboko świeżym powietrzem i ruszyła w stronę domu. Neihart znów wyglądało na całkiem wymarłe. Przyjazd Martina i jego ludzi wydawał się całkowicie surrealistyczny. Wiedziała, że podjęła dobrą decyzję. Po tylu latach zaczynało jej się nudzić w Montanie. Szła ścieżką, ściskając w rękach ubrania Harrego, raczej tylko spodnie i buty, bo koszula nie nadawała się do niczego. Była przekonana, że będzie tam na nią czekał. Gdy była mniej więcej w połowie drogi zaczął padać deszcz. Ellie przeklęła i zaczęła szybko biec. Gdy weszła na ganek, prawie przewróciła się na leżącym pod drzwiami wilku. 

- Przyniosłam ci ubrania - Położyła pakunek na ziemi i wyciągnęła klucz z kieszeni. Kiedy otworzyła drzwi na oścież nastąpiło oberwanie chmury. Nikt w taką pogodę nie wygoniłby nawet psa. - Może wejdziesz? 

Harry przemienił się w człowieka i od razu wciągnął na siebie ubrania. Przeczesał włosy lewą dłonią i uśmiechnął się do niej. 

- Dziękuję, bardzo chętnie. 

Kiedy wszedł do środka od  razu rozejrzał się po wnętrzu. Drewniany domek nie należał do największych. Pomimo tego, że miał piętro to parter zajmowało jedne duże pomieszczenie, które stanowiło połączenie kuchni i salonu. 

- Napijesz się czegoś? - Stanęła za nim i zdjęła buty oraz mokrą bluzę. 

- Herbaty, jeżeli to nie problem.

- Oczywiście, że nie. Usiądź, za raz przyjdę. - Nalała wody do czajnika i otworzyła lodówkę. Miała w niej resztki zapiekanki z przedwczoraj. Włożyła ją do piekarnika i poczekała aż będzie nadawała się do zjedzenia. Harry usiadł na sofie, ale kątem oka patrzył jak krząta się nalewając wrzątek do kubków. Położyła je przed nim, lecz szybko wróciła żeby sprawdzić jak wygląda jedzenie. Oboje milczeli, choć mieli sobie wiele do powiedzenia. Kiedy jedzenie było już gorące, nałożyła sporą porcję na jeden z talerzy. 

- Musisz być głodny.

 Położyła przed nim zapiekanką z mięsem i warzywami. W kilka sekund pochłonął cały talerz. Przemiana była dla wilkołaka bardzo męcząca, a on zmieniał się więcej niż raz jednego dnia. Co więcej został postrzelony, a z tego co mogła zauważyć rana nadal się nie zagoiła. 

- Bardzo dobrze gotujesz - powiedział po tym, jak w ekspresowym tempie zjadł cały talerz. 

- Dziękuję - usiadła na fotelu na przeciw niego. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a ona musiała przyznać, że ma na prawdę piękne oczy. - Pierwszy raz cię postrzelono?

- Tak.

- Mam nadzieję, że ostatni. 

Po raz kolejny zapadła pomiędzy nimi długa, niezręczna cisza. Harry sięgnął po kubek z herbatą, a po upiciu łyka cicho chrząknął. 

- Ten mężczyzna nazwał cię Evą, a twój przyjaciel - te słowa ciężko przeszły mu przez gardło. - Elllie. Jak właściwie masz na imię? 

 -Mam na imię Eva, ale wszyscy mówią na mnie Ellie. Chciałbyś zapytać o coś jeszcze? 

 W jego głowie kłębiły się dziesiątki pytań, ale wybrał pierwsze które mu przyszło na myśl. 

- Ile masz lat?

Ellie westchnęła i przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. 

- Na pewno więcej niż ty.

 - Ja mam trzydzieści. Ty nie możesz mieć więcej niż dwadzieścia pięć. -  Nie mógł się zdecydować czy postawa kobiety bardziej go zachwyca czy denerwuje. Jego wilcza połowa nie miała wątpliwości. Od swojej przemiany Harry żył w harmonii ze swoją zwierzęcą częścią, dlatego wiedział że kocha ją nad życie. Nawet jeśli zbywała go dziwnymi odpowiedziami. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz