36.

1.8K 162 6
                                    

- Nie podoba mi się tu.

Leonard spojrzał nad nią i uniósł jedną brew. Znał ją zbyt dobrze żeby nie zobaczyć, że coś ukrywa. Dzielnica nie wyglądała najgorzej, a dom również prezentował się porządnie. Jednak to nie wystarczyło żeby ją przekonać. Pomimo ciepłej nocy miała na ramionach gęsią skórkę. 

- Możemy pojechać na randkę jeżeli nie chcesz tego robić. 

 Eva prychnęła głośno. Nie wiedziała co próbuje osiągnąć rzucaniem takich uwag. 

- Po prostu już chodźmy. - Zrobiła krok w kierunku domu, ale złapał ją za rękę. 

- Lody  truskawkowe i kawa po irlandzku, a do tego jakiś film. Mogę wrócić tutaj jutro sam. 

 Zgromiła go wzrokiem, więc przestał mówić. Bez dalszego zwlekania ruszyli do wejścia. Drzwi były otwarte. Wampiry nie obawiały się intruzów. Kiedy weszli do środka Evie zakręciło się w głowie od nadmiaru zapachów. W domu znajdowało się teraz co najmniej dwadzieścia wampirów. Bez trudu słyszeli gwarne rozmowy w jednym z pokoi na parterze i jazgot na pierwszym piętrze. Stanęli na korytarzu i rozejrzeli się wokół. Eva czuła się jak w chlewie. Podłoga i ściany były poplamione zaschniętą posoką, a po podłodze walały się puste torebki po szpitalnych zapasach krwi. Kiedy uniosła głowę zobaczyła, że Leonard również nie jest zachwycony. Kilka sekund później usłyszeli kroki na schodach. Powoli skierowali wzrok na stopnie. W połowie drogi na dół stanął młody chłopak. Zatrzymał się w półkroku patrząc na nich wybałuszonymi oczami. Jego twarz zastygła w szoku, a usta szeroko się otwarły. 

- Powinieneś klęknąć. 

Zadrżała słysząc głos Leonarda. Ten niski, władczy ton wywoływał u niej ciarki. Król odwrócił wzrok od próbującego uklęknąć na stromych stopniach wampira i czule pocałował ją w skroń. Czując dotyk jego ust zapomniała o tym, że ma być wobec niego oziębła. Od razu się odprężyła. Dopiero gdy jego dłoń wylądowała na jej tali przywołała się do porządku. Miała ochotę się odsunąć, ale patrzyło na nią ponad dwadzieścia par oczu. Jedno zdanie wypowiedziane przez Leonarda wystarczyło żeby w całym domu zaległa martwa cisza. 

-Wszyscy powinniście klęknąć. Mam wam przypomnieć jak powinniście się zachowywać w obecności króla i królowej? 

Wszyscy jak jeden mąż upadli na ziemię. Eva odruchowo się wzdrygnęła. Nie znosiła całej tej szopki. Nie cierpiała, gdy jej dzieci się przed nią płaszczyły. Jednak Leonard to uwielbiał. Czasami wydawało jej się, że żywił się tym tak samo jak krwią.

 -  Gdzie jest przywódca tego burdelu? 

 Zza drzwi prowadzących do salony wyszedł jeden z wampirów, najstarszy z całego grona. Ludzkie ciało przestało się starzeć w momencie gdy przekroczył już trzydziestkę, co mogło nastąpić jakieś czterdzieści lat wcześniej. Evę zastanowił fakt, że nadal mieszkał w gnieździe. Od dawna powinien żyć na własną rękę.

- Mój panie, moja pani. - Wbijał wzrok w podłogę, nadal trzymając głowę nisko. Bał się, że gdyby na nich spojrzał uraziłby Leonarda. Miał rację. - Jest mi straszliwie przykro, że wykazaliśmy się takim brakiem szacunku. Jak możemy wam służyć? 

Król popatrzył na wampira spod lekko uniesionych brwi. Eva nie była pewna co oznacza jego mina, ale raczej skłaniała się ku irytacji niż rozbawieniu. 

- Za dwie godziny w tym miejscu mają zgromadzić się wszystkie wampiry do pięciu lat po przemianie. Mężczyźni. Każdy z was poinformuje jedno z gniazd osobiście.  

 Każdy ze zgromadzonych posłusznie pokiwał głową. Wszyscy bali się tego co może im zrobić. 

 No to na co czekacie?!

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz