31.

2.1K 199 3
                                    

- Nie wracamy do domu, prawda? 

Zapytała Jamesa, gdy następnego wieczora wszedł do jej pokoju. Policja wpadła na trop ogra. Eva nie była już potrzebna. Jednak z miny O'Nealla wywnioskowała, że nie polecą do Waszyngtonu. 

- W Detroit zgłoszono kolejny gwałt. Mamy jechać tam natychmiast. Thomas zarezerwował nam bilety na samolot, ale wylot mamy z Syracuse. Dlatego spakuj się jak najszybciej. 

- Okej, za dziesięć minut będę gotowa. 

James wyszedł, a ona usiadła na łóżku. Ukryła w twarz w dłoniach i spróbowała sobie przypomnieć co Leonard powiedział jej o inkubie. Niestety oprócz tego, że ma się trzymać z daleka od inkuba nie przekazał jej nic przydatnego. Będzie musiała zadzwonić do niego jeszcze raz. 

- Wiesz jak zabić to stworzenie? - Zapytał, kiedy oboje usiedli w samochodzie. 

- Nie, ale najpierw musimy go znaleźć. Jak? Nie wiem.

- Dowiesz się tego? - Kiwnęła głową i zamknęła oczy. 

Podróż była długa i męcząca. Z powodu opóźnienia w Detroit wylądowali dopiero o trzeciej nad ranem. Jedynym plusem było to, że hotel był o wiele ładniejszy niż ten w Albany. Jedenastopiętrowy budynek przypominał o dawnej świetności miasta. Eva od razu rzuciła się do łóżka i nastawiła budzik na siódmą. Gdy zadzwonił alarm, zaspana wstała i wyszła na balkon. Rozciągnęła się i obserwowała jak pierwsze promienie słońca błyszczące na rzece. W ręce trzymała komórkę. Przez moment zastanawiała się nad rzuceniem jej z ósmego piętra. Mieli już rysopis sprawcy, sporządził go rysownik na podstawie zeznań pierwszej ofiary. Kolejne kobiety tylko uzupełniały ten obraz. Wiedzieli jak i kiedy atakuje. Kogo wybiera na swoje ofiary. Młode, atrakcyjne kobiety były atakowane w ciemne, wąskich uliczkach. Następnie wciągał je do któregoś z pustostanów. W Detorit nie było problemu z takimi miejscami. Od lat pięćdziesiątych miasto pogrążało się w ruinie. Opuszczone i rozpadające się budynki można było znaleźć na każdym kroku. Wzięła głęboki oddech i wybrała numer.

- Powiedz, że jesteś w domu. 

- Jak zabić inkuba? 

- Evo, przecież cię prosiłem. 

Wbrew sobie zadrżała słysząc jego głos, był wściekły. Mogła wręcz słyszeć złość, która wręcz wylewała się z jej telefonu. 

- Nie prosiłeś, tylko kazałeś. Jak zabić inkuba?- Próbowała brzmieć bardziej pewnie niż czuła się w rzeczywistości. Ramiona pokryła jej gęsia skórka. Był dopiero koniec maja, a słońce jeszcze nie zdążyło ogrzać powietrza. 

- Evo, nie bądź uparta. Nie chcę żeby coś ci się stało. 

- Jeżeli mi powiesz jak zabić inkuba to bardzo chętnie wrócę do domu. Nie wcześniej. 

 Wróciła do pokoju i zamknęła okno. 

- Ile razy ci mam mówić, że to jest niebezpieczne. Czy chociaż raz możesz mnie posłuchać?

- Powiedz mi jak. 

 Usłyszała w słuchawce dźwięk tłuczonego szkła, a później Leonard jeszcze bardziej obniżył głos. Gdyby stał naprzeciw niej najprawdopodobniej spuściłaby głowę i przyznała mu rację.Czasami tak na nią działał, zwłaszcza kiedy był zły. Jednak odległość dawała jej przewagę. 

- Powiem ci jak wrócisz do domu. Nie wcześniej. 

 Eva pokręciła głową, chociaż Leonard jej nie widział. 

- Jeżeli nie chcesz mi pomóc, poradzę sobie sama. 

Rozłączyła się i odłożyła telefon na szafkę nocną. Nie wiedziała po co do niego zadzwoniła, tylko ją zdenerwował. Eva sięgnęła po walizkę i wyciągnęła z niej ubrania. W jej głowie tworzył się pewien plan. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz