7.

3.9K 263 3
                                    

Widząc jego minę, Ellie poklepała wolne miejsce obok niej , zachęcając żeby usiadł. Niechętnie to zrobił. Nie spuszczał wzroku ze srebrnej klingi. 

Kiedyś wszystko było prostsze,nawet zwykli ludzie wyczuwali nawiedzone miejsca. Ona sama była nadnaturalnie wrażliwa na takie rzeczy. Lata izolacji stępiły jej zdolności. Dawniej rozpoznałaby nawiedzony dom gdyby obok niego przeszła. 

- Zamknij oczy, Harry. - Nie był zachwycony, ale zrobił o co prosiła. 

- I co teraz?

- Co słyszysz? 

Westchnął cicho, ale skupił się na otaczających go odgłosach. 

- Bicie twojego serca, szum drzew za oknem, jadące samochody. - Wyliczał zmęczonym głosem. Był wyczerpany, ale jednocześnie wiedział że nie zaśnie. Zapach krwi Ellie drażnił jego nos. Jego bratnia dusza została ranna, a on nie wiedział kto ją okaleczył. 

- Co czujesz? -Zapytała, a jej głos obniżył się o oktawę. 

W tym samym momencie światło w salonie zamigotało. Naga żarówka przy suficie zaczęła się kołysać, a schody zaskrzypiały. Usłyszeli śmiech. Harry zerwał się na równe nogi i obnażył kły. 

- Musisz się uspokoić Harry- Położyła dłoń na jego plecach. 

Jej głos przebijał się przez jego zamglony umysł. Ciężko mu było się opanować, za wszelką cenę chciał zabić tego kto zagroził jego partnerce. Jego ręce zaczęły już zamieniać się łapy, więc Ellie  użyła siły żeby posadzić go na ziemi. Zmienny popatrzył na nią bursztynowymi oczami. Kobieta przeczesała jego włosy dłońmi i czekała aż się uspokoi. Jej dotyk bardzo mu pomógł. 

- Co to było? - Zapytał, gdy wróciła mu jasność umysłu. Jego wilcza część nadal czaiła się pod jego skórą, gotowa do ataku gdy tylko ktoś zagrozi Ellie. 

- Duch, a raczej plotergeist. Czasami dusza człowieka zostaje na ziemi. Zwłaszcza, kiedy zostaje on zamordowany. Niektóre z nich stają się potępionymi duszami.  Potrafią wysysać z ludzi energię i siły witalne do momentu ich śmierci. Ten tutaj się z nami droczy, ale odeśle go na drugą stronę. Do odesłania ducha można użyć  tradycyjnych metod, soli żelaza i tym podobnych. - Kontynuowała wykład, gładząc jego dłoń. - Jeżeli masz krew, która jest wystarczająco silna to ona ci wystarczy. Teraz posłuchaj mnie uważnie. 

Musiał postępować dokładnie według jej wskazówek. Chciała mu dokładnie to wyjaśnić, ale na piętrze rozległ się głośny krzyk. Harry spróbował wstać, ale Ellie położyła mu rękę na kolanie. 

- Harry! On chce cię tylko zdenerwować. 

Wilkołak pokiwał głową i zacisnął dłonie w pięści. 

- Nie wiem czy dam radę zachować spokój. Chcę go rozszarpać - ostatnie słowo było raczej warknięciem. 

- Nie dasz rady go skrzywdzić. Nie żyje i nie ma ciała. Możesz robić dokładnie to co ci powiem?

- Tak - odpowiedział po chwili namysłu. Ellie uśmiechnęła się do niego i stwierdził, że tylko dla tego warto było jej przytaknąć. 

- Nie wolno ci się ruszyć dopóki ci nie powiem. To co zrobię nie będzie ładne, ale nie możesz mi przerwać. Inaczej nigdy się go nie pozbędziemy. Możesz mi obiecać, że nic nie zrobisz? 

Powoli skinął głową. Przy odsyłaniu ducha poza skrajnym wyczerpaniem nic jej nie groziło. Jednak wolała mieć pewność, że Harry jej nie przeszkodzi. Nie chciałoby jej się robić tego drugi raz. Odsunęła się od wilkołaka i usiadła pomiędzy materacami. Sięgnęła po nóż i rozpłatała sobie nadgarstek. Harry syknął, ale posłusznie się nie ruszył. Krew powoli skapywała na ziemię,  a Ellie zaczęła kreślić nią skomplikowane wzory. Nie wiedziała ile to trwało, całkowicie się zatraciła. Zapomniała ile siły może dać korzystanie z magii. Kiedy skończyła wypowiedziała zaklęcie. Dawno zapomniany język dało się usłyszeć w całym domu chociaż kobieta zaledwie szeptała. Duch zmaterializował się kilka kroków od niej. Mężczyzna w chwili śmierci zbliżał się do czterdziestki. Ktoś musiał go postrzelić, bo jego koszula i garnitur były całe pokryte krwią. Oceniając jego strój obstawiała, że zginął w latach trzydziestych.

- Kim jesteś? - Zadał pytanie w tym samym antycznym języku, choć na pewno nie znał go za życia.

- Kimś kto cię przeprowadzi. - Więcej nie przerwała inkantacji pomimo tego, że duch zadawał wiele pytań. Próbował uciec, ale jej magia mu na to nie pozwoliła. W końcu zniknął, a ona opadła z sił.

                                                                                      ***

Obudziły ją różne hałasy, trzeszczenie schodów, kroki w całym domu. Otworzyła oczy i szybko tego pożałowała. Promienie słońca bardzo mocno ją raziły. Próbowała usiąść, ale nagła zmiana pozycji sprawiła, że zakręciło jej się w głowie. Leżała jeszcze przez moment intensywnie zastanawiając się nad tym kto tak hałasuje. Była pewna, że pozbyła się tego ducha. 

Kiedy w końcu udało jej się wstać zauważyła, że w salonie stoją stosy pudeł. Głównie z jej książkami. Westchnęła i przeczesała dłońmi włosy. Gdy to zrobiła, zauważyła że ma zabandażowany nadgarstek. Rozejrzała się po podłodze i nie zauważyła żadnego śladu wczorajszego rytuału. Trzymając się ścian i uważając na umieszczone w różnych miejscach pudła, w końcu doszła do kuchni. Nachyliła się nad zardzewiałym zlewem i odkręciła kurek. Po chwili z kranu zaczęła lecieć lodowata woda. 

- Dlaczego wstałaś?

Wzdrygnęła się, gdy Harry do niej podszedł. Nie ze względu na hałasy na piętrze i szum wody w ogóle go nie usłyszała. 

- Która godzina? - Zapytała, pocierając twarz dłońmi. Zimna woda jej pomogła, czuła się o wiele lepiej. 

- Dochodzi dziewiąta. 

- Okej - spała kilka dobrych godzin, a przepędzenie ducha nie stanowiło aż takiego wysiłku. Po śniadaniu wszytko powinno wrócić do normy. - A kto tak hałasuje na piętrze? Przecież tego ducha już tu nie ma. - Zmianę można było wyczuć nawet w powietrzu. Było o wiele lżejsze. 

- Firma remontowa. Elektryka, woda i ogrzewanie. Mówili, że do nich dzwoniłaś. 

Teraz sobie przypomniała, że to prawda. Wiedziała, że kupuje dom w złym stanie technicznym. Dlatego skontaktowała się z jedną firmą, która zobowiązała się zacząć od dzisiaj. 

- Dzwoniłam - doszło do niej, że to nie był najlepszy pomysł. 

- Woda będzie do południa, później będziemy musieli coś wymyślić. - Powtórzył jej dokładnie co powiedział mu szef ekipy remontowej. Nie były to najlepsze wiadomości. 

- Dlaczego ja byłam taka głupia. Tu nawet nie ma gdzie usiąść. 

-  No cóż, możemy jechać kupić jakieś krzesła.

- Możemy kupić wszystko, ale nie powiesimy szafek w kuchni jeżeli za tydzień tu będą robione wszystkie instalacje. - Rozwodziła się nad swoją głupotą jeszcze przez kilka minut. Harry czekał cierpliwie, a kiedy skończyła przekonał ją do pójścia na górę. 

Cały dzień spędzili na zakupach. Do domu wrócili tuż przed zachodem słońca z całym bagażnikiem farb, płytek i innych potrzebnych rzeczy. Czas, który spędzili w sklepach utwierdził ją w przekonaniu, że ma z Harrym bardzo dużo wspólnego. Podobały im się te same meble, mieli podobne zdanie co do kolorów ścian i rodzajów płytek. Zamówili wszystko czego potrzebowali i wrócili do domu tylko z jednym sprzętem, lodówką. Harry postawił ją na honorowym miejscu w salonie, jedynym pomieszczeniu, które jeszcze nie zostało jeszcze dotknięte przed ekipę. 

- Więc będziemy bez wody i bez elektryczności? - Zapytał Harry, zapalając kilka świec które wyciągnął z jednego z pudeł. 

- Tak - popatrzyła na grubą warstwę kurzu i westchnęła. - Może po prostu przeniesiemy się do hotelu?

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz