12.

3.1K 231 5
                                    

James odwiózł ją na komisariat, a sam pojechał po Rebeccę. Ellie piła właśnie drugą kawę obserwując przechodzących policjantów. Siedziała tu od czterdziestu minut i przestała już być lokalną atrakcją. Czas wlókł się niemiłosiernie aż w końcu w drzwiach stanęła Rebecca i O' Neall. Woods miała na sobie granatowy kostium i białą bluzkę. Po mimo prawie trzydziestu stopni ciepła nie zdjęła żakietu. Ellie ją podziwiała.Prawniczka uśmiechnęła się do niej i weszła do  pokoju komendanta. Po chwili z niego wyszła i skinęła na nich. Weszli do gabinetu, a Ellie cicho westchnęła. Było jeszcze cieplej niż na korytarzu. 

Komendant posterunku dobiegał do sześćdziesiątki, miał sumiaste wąsy i przekrwione oczy. To i zaczerwienione policzki świadczyły o tym, że lubi sięgać do kieliszka. 

- Mówi pani, że mamy tu jakiegoś potwora? I zostawiliście go z moimi ludźmi na całą noc!- Zwrócił się wprost do Jamesa, ignorując całkowicie dwie kobiety. 

- Jeżeli mogę coś powiedzieć - Ellie podeszła do biurka, a policjant spojrzał na nią spod łba. - On nie jest świadomy, że wiemy o tym kim jest. Dlatego jego obecność na posterunku nie stanowi zagrożenia. 

- Kim pani jest? - Kobieta uśmiechnęła się lekko. 

- Jestem konsultantką do spraw istot nadprzyrodzonych. 

- Co pani może o tym wiedzieć? W tym wieku? - Jego głos ociekał jadem. 

Ellie spojrzała na niego wyniośle i przybrała swoją najbardziej królewską minę. Miała w tym dużą wprawę. Język aż ją świerzbiał żeby powiedzieć mężczyźnie z kim ma do czynienia, ale nie mogła tego zrobić. Szczególnie w takich okolicznościach. 

- Wiem na pewno o wiele więcej od pana. 

Ellie nie brała udziału w dyskusji. I tak nie do końca orientowała się we wszystkich przepisach i zasadach. Po kilkunastu minutach wprowadzono Zurbela do pokoju przesłuchań. Był z nim jego adwokat, dobiegający do pięćdziesiątki mężczyzna w drogim garniturze. Sama obecność prawnika sprawiła, że Zurbel był bardziej pewny siebie. 

- Więc rozpoczął pan przesłuchanie mojego klienta bez adwokata. Co jest nie zgodne z prawem, a zarzuty opiera pan na tym, że matka pana Zurbela pochodziła z Filipin i mieszkał on w tym samym hotelu co ofiary. Te poszlaki są absurdalne i każdy sąd je odrzuci bez większego namysłu. Po za tym nie mogę zrozumieć, dlaczego zarzuty sformułowano tak szybko. 

- Pański klient jest aswangiem. - James z zadowoleniem popatrzył jak wygadany adwokat traci rezon. 

- Proszę o rozmowę sam na sam.

O'Neall skinął głową i wyszedł z pokoju przesłuchań. Po kilku minutach adwokat wychylił się zza drzwi. 

- Jesteśmy gotowi.

James po raz kolejny usiadł na przeciwko podejrzanego. Ten patrzył na niego z wściekłością, ale do niczego się nie przyznał. 

Ellie stała po drugiej stronie szyby i patrzyła jak James próbuje wyciągnąć coś z oskarżonego, nie zważając na upomnienia adwokata.

- Rozmawiałam z prokuratorem akt oskarżenia jest już gotowy. - Rebecca stanęła obok niej, i schowała komórkę do torebki. - Sprawa w sądzie zaczynie się za trzy dni. Ława przysięgłych zostanie wybrana dzisiaj po południu. Powołamy cię na świadka. Proces odbędzie się tu więc będziesz tu musiała zostać co najmniej do czwartku.

- Dlaczego tak szybko? - Normalnie sprawy o morderstwa ciągły się latami. Tu wszystko zamknie się w tydzień. 

- Walczymy z tym od lat - Rebecca westchnęła i popatrzyła na Zurbela. - Odkąd istoty nadprzyrodzone się ujawniły, postanowiono że będą sądzeni w trybie natychmiastowym. Jakbyśmy byli na wojnie. To bardzo narusza prawo do sprawiedliwego procesu. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz