35.

1.7K 169 4
                                    

- Chodź ze mną. - Pociągnęła Sally w kierunku schodów. 

Dziewczyna najchętniej została by w łóżku, ale Eva nie dała jej wyboru. Kiedy wyszły z piwnicy zaprowadziła wampirzycę do salonu i posadziła na kanapie. 

- Zaraz wrócę - poczuła jak paznokcie wbijają się w jej dłoń. Dziewczyna popatrzyła na nią z paniką w oczach. Musiała wyczuć kto stoi na zewnątrz. - Tylko otworzę drzwi. 

Wampirzyca pokiwała głową i wypuściła jej rękę. Eva rozmasowała czerwone ślady i wyszła na korytarz. 

- Wyglądasz na zmęczoną. Nie przejmujesz jej strachu przez cały czas, prawda? - Powiedział, zamiast powitania. Wyciągnął dłonie w kierunku jej twarzy, ale cofnęła się w głąb domu. 

- Dziękuje, że przyszedłeś. Możesz wejść.

Przemyślała to kilka razy i pomimo tego, że nie chciała żeby kiedykolwiek jego stopa postała w tym miejscu dobro Sally było ważniejsze. Król dokładnie o tym wiedział. Do środka wszedł z uniesioną głową i uśmieszkiem na ustach. 

- Całkiem ładnie się urządziłaś. Oczywiście, meble są trochę tandetne, Harry je wybierał?

- Nie przyszedłeś tutaj żeby podziwiać wystrój. 

Odwrócił się w jej kierunku i wzruszył ramionami. Cały dom cuchnął, nie mógł tego inaczej nazwać. Piękny zapach Evy był przytłoczony wonią zmiennych. 

- To pewnie moja jedyna okazja, więc szkoda by było gdybym nie skorzystał. 

- Leonardzie!- Miała go dość, a nie minęły nawet dwie minuty. Gdyby nie to, że na prawdę go potrzebowała najchętniej wyrzuciłaby go za drzwi. 

- Twoi chłopcy są na górze. - Uniósł głowę i usłyszał chiche warknięcie na piętrze. Był pewien, że to tygrys. - Dobrze, nie mam ochoty ich oglądać.

- Przyszedłeś tu po coś. -  Warknęła, zaplatając ręce na piersi. 

- I zaraz przejdziemy do sedna. Jednak mogę się z tobą podroczyć. Nie odzywałaś się ponad dwa miesiące. - Zobaczył jak jej rysy tężeją. Gdyby stała bliżej na pewno by go uderzyła.

- Nie! Nie możesz! - Krzyknęła, zapominając o wampirzycy, która czekała na nich w salonie. 

- Dobrze, chodźmy. 

Gdy weszli do salonu, Sally zerwała się na równe nogi. 

- Nie musisz wstawać  - Eva podeszła do wampirzycy i położyła jej rękę na ramieniu. Dziewczyna pokiwała głową i chciała usiąść, ale powstrzymał ją głos Leonarda. 

- Niech stoi, młodzi nie potrafią okazywać szacunku. Porozmawiam z jej stwórcą, kiedy tylko przyjedzie. 

Sally chciała coś powiedzieć, ale była zbyt przerażona by to zrobić. 

- Usiądź Sally - królowa nie odwróciła wzroku od wampirzycy, dopóki ta nie usiadła. Potem odwróciła się w stronę króla i zgromiła go wzrokiem. 

Leonard popatrzył w oczy Evy i zamilknął. Zobaczył, że przegiął. 

- Zrobisz to co do ciebie należy, a potem wyjedziesz. 

- Jak sobie życzysz. Usiądźmy. 

 Zajął miejsce na fotelu,a Eva jeszcze przez chwilę stała, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszała. W końcu usiadła obok wampirzycy i ujęła jej dłoń. 

Dziewczyna była zbyt spokojna. Jednak wiedział, że zwracanie uwagi Evie nie ma sensu. Jeżeli chciała wpływać na emocje wampirzycy to nie mógł nic zrobić. I tak już na zbyt dużo sobie pozwolił.

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz