07.

989 98 4
                                    

- A więc to ona. 

Eva lekko zmarszczyła czoło, ale nie odezwała się ani słowem. Czuła na sobie uważne spojrzenie Aleksandra  Valentinowicza Krosakova i nie pozostała mu dłużna. Wyglądał prawie dokładnie tak jak Ivan, na dobrą sprawę mogła go wziąć za jego brata a nie ojca. Na jego twarzy praktycznie nie była zmarszczek, a w blond włosach było tylko kilka nitek białych włosów. Wiedziała, że zmienni starzeli się wolniej i żyli dłużej niż normalni ludzie, ale Aleksander wyglądał jakby czas się dla niego zatrzymał. Dlatego Eva mogła dokładnie zauważyć co odziedziczył po nim Ivan. Prosty nos i trójkątny podbródek, dokładnie takie same oczy i postura. Różnili się prawie wyłącznie kolorem włosów. 

- Tak - Ivan położył ręce na ramionach Evy i popatrzył ojcu prosto w oczy. Nie chciał tu być, gdyby mógł to zabrał by swoją bratnią duszę w inne miejsce. Z daleka od jego obłąkanego ojca. 

- No cóż, przynajmniej jest ładna. Rozumie po rosyjsku? 

Eva poczuła jak dłonie Ivana zaciskają się na jej ramionach, jakby chciał powstrzymać ją od odpowiedzi. Wyczuł, że jest zdenerwowana. 

- Tak, rozumiem po rosyjsku. 

Aleksander nie zwrócił na nią uwagi. 

- Więc przynajmniej nie przywiozłeś ze sobą jakiejś chłopki. - Powiedział, zwracając się do syna po francusku. 

Słysząc to Eva przewróciła oczami. 

-Po francusku też rozumiem. 

Aleksander uniósł brew, a jego usta wykrzywiły się w zimnym uśmiechu. 

- Twoja matka też próbowała się tak do mnie odzywać. Mam nadzieję, że powiesz swojej bratniej duszy jak ma się zachowywać w tym domu. 

Tym razem powiedział to po niemiecku. Chciała krzyknąć, że w tym języku też rozumie, ale powstrzymał ją Ivan. Nawet nie jego mocny uścisk, raczej fala smutku jaką mogła od niego wyczuć. 

- Powiem jej - Ivan musiał wziąć głęboki oddech żeby uspokoić się chociaż trochę. Nie miał wątpliwości, że jego ojciec chciałby skrzywdzić Evę. Tak samo jak krzywdził jego matkę, chociaż zawsze używał słowa dyscyplinowanie. 

- Więc dziecko, jak się nazywasz? 

Pierwszy raz zwrócił się bezpośrednio do niej. Eva lekko prychnęła, słysząc słowo dziecko. Zawsze używali go ci, którzy traktowali ją najbardziej protekcjonalnie. 

- Eva. 

- A nazwisko? 

Widziała, że jest zirytowany. Na jego twarzy pojawiły się czerwone plamy, a dłonie zacisnęły się w pięści. 

Eva przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. O ile imiona zmieniali bardzo rzadko, to nazwisk miała więcej niż mogła zapamiętać. Jednak od dziesiątego wieku razem z Leonardem używali jednego z nich najczęściej i to na nie się zdecydowała.

- Charretiere. 

Przez twarz Korsakova przebiegł wyraz niedowierzania. Wcale jej to nie zdziwiło. Skoro chciał być najpotężniejszym alfą w całym Cesarstwie musiał liczyć się z wampirami. Wszyscy wiedzieli kto używa nazwiska Charretier. 

-  Król wampirów? - Zapytał, nagle tracąc swoją pewność siebie. 

- To mój mąż - powiedziała, zgodnie z prawdą. Razem z Leonardem pobrali się chyba w każdym możliwym obrządku. 

- Oznaczyłeś królową wampirów!

Z gardła Aleksandra wydobył się krzyk tak głośny, że na pewno słyszano go na ulicy. Eva aż się wzdrygnęła. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz