50.

1.1K 107 19
                                    

Przegrała i musiała się z tym pogodzić. Zarówno Harry jak i Ivan w prost powiedzieli jej, że chcą wyjechać. Nie miała argumentów żeby ich przekonać, dlatego po prostu weszła do swojej sypialni i zaczęła pakować rzeczy do walizek. Nie miała zamiaru brać zbyt wielu ubrań, właściwie chciała zachować tylko te przedmioty które były dla niej wartościowe. Miała w tym doświadczenie, wiele razy musiała zmieniać miejsce zamieszkania. Jednak i tak pakowanie zajęło jej więcej czasu niż przewidywała. 

- Jesteś gotowa? - Zapytał Ivan, gdy zeszła na parter taszcząc za sobą walizkę. 

- Tak, jestem. 

Ogarnęła wzrokiem korytarz i cicho westchnęła. Najprawdopodobniej jej noga już nigdy nie postanie w tym domu. Co prawda nie był to jeden z jej ulubionych, ale i tak włożyła w niego dużo pracy i serca. 

- Samochód już na nas czeka. 

- A gdzie jest Harry? 

Mina Ivana, wystarczyła jej za odpowiedź. Zmienny wyglądał jakby chciał powiedzieć coś kąśliwego, ale ledwo się opanował. 

 - Będziesz tak miły i zaniesiesz bagaże do samochodu?  Pójdę z nim porozmawiać. 

Ivan pokiwał głową i sięgnął po jej walizkę. Eva wbiegła na górę i zapukała do sypialni Harrego. 

- Mogę wejść? 

- Oczywiście. 

Gdy otworzyła drzwi jej oczom ukazała się scena jak po przejściu cyklonu. Po całym pokoju walały się ubrania, książki i płyty. Po środku tego siedział wilkołak, a przed nim leżała prawie pusta walizka. 

- Myślę, że przydałaby mi się pomoc. 

- No cóż - powiedziała, będąc trochę zaskoczona. Ona i Ivan już dawno byli gotowi do drogi. - Ja brałam tylko rzeczy o wartości sentymentalnej i te które wzięłabym na weekendowy wyjazd. Resztę kupimy na miejscu. 

- Wiesz gdzie jedziemy? 

Gdy zmienny zadał to pytanie, to doszło do niej że właściwie nie zna odpowiedzi. Całkowicie zawierzyła Leonardowi. Trochę wybiło ją to z rytmu. 

- Nie. 

- Więc co mam spakować? - Zapytał, sięgając po jedną z leżących na ziemi książek. 

- To - wskazała palcem na album ze zdjęciami. - I to.

Nie wiedziała ile czasu spędziła z Harrym na pakowaniu jego walizki. Było widać gołym okiem, że chce zabrać ze sobą wszystko. Jednak przede wszystkim był bardzo przygnębiony. Po raz kolejny w przeciągu niecałego roku musiał zostawić za sobą całe swoje życie. 

- Evo! 

Z parteru dobiegł głośny krzyk Ivana. 

- Już schodzimy! - Odkrzyknęła, wstając z podłogi. Właśnie udało im się domknąć walizkę. 

- Mamy kłopoty! 

- Jakie kłopoty? - Zapytała, wychodząc na korytarz. 

Ivan już zdążył wejść na piętro. Zbliżył się do niej i położył dłonie na jej ramionach. W jego oczach dostrzegła przebłysk strachu. Nie spodobało jej się to. W końcu był zmiennym, tygrysem. Zwykli ludzie nie powinni go przerażać.  

- Zjechali się tu ludzie chyba z całej okolicy. Nie muszę mówić, że nie są przyjaźnie nastawieni. Zablokowali drogę z dwóch stron. 

Eva odsunęła się od Ivana i pobiegła do łazienki. Z niewielkiego okna można było zobaczyć trawnik i drogę przed domem. Dostrzegła stojącego nieopodal pikapa. Reflektory oświetlały ich ganek. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz