Minęło prawie sześć tygodni zanim James znalazł dla nich poważną sprawę. Przez ostatnie półtorej miesiąca jej praca ograniczała się do składania zeznań w sądach i wykonywaniu papierkowej roboty. Sprawą w Nowym Orleanie zajmowała się Jean Summers. Eva była zadowolona z tego układu. Co prawda Mahalia próbowała mścić się na Paulu i jego wampirach, ale skończyło się to tylko na niewielkim pożarze. Znając możliwości czarownicy mogło być o wiele gorzej.
Kilka dni wcześniej do Jamesa zadzwoniła policja z Houston. Eva nie do końca wiedziała dlaczego mają jechać do serii zaginięć, ale nie protestowała. Siedzenie w domu ją nudziło.
- Dlaczego chcieli się skonsultować? Ja nie widzę tu nic dla nas. - Powiedziała do Jamesa przeglądając akta. Gdy miała do czynienia ze zwłokami albo chociaż ze zdjęciami z miejsca zbrodni sprawa była dla niej oczywista. Teraz widziała tylko twarze piętnastu zaginionych.
- Mi też ciężko jest dostrzec jakiś wzór, ale nigdy nie słyszałem o piętnastu zaginięciach w ciągu miesiąca.
Eva wzruszyła ramionami. Wrócili ze spotkania z policjantami prowadzącymi śledztwo. Kobieta rozumiała, że byli zdesperowani jednak ich argumenty jej nie przekonywały. Co prawda wszyscy zaginieni nie przekroczyli jeszcze czterdziestki, ale nic innego ich nie łączyło. James już dawno wyjaśnił jej na jakiej podstawie można wiązać ze sobą ofiary. Kluczem była płeć i rasa. Ważne było też miejsce zamieszkania i zawód. Jednak zaginieni byli zarówno mężczyźni jak i kobiety. Biali, Czarni i Latynosi. Pracujący oraz studenci.
- Porozmawiam z wampirami. Gdyby mogła porozmawiałaby bezpośrednio z baronem. Jednak na jej nieszczęście ten rezydował w Dallas od dziesięciu lat. Najprawdopodobniej w jego imieniu w mieście rządził jakiś jego zastępca. Ponad dwumilionowych aglomeracji nie pozostawiało się bez opieki. - Ale nie wróżę sukcesu.
***
Szła w dół zatłoczonej ulicy co raz bardziej zirytowana. Spacerowała po centrum miasta od czterdziestu minut i nadal nie spotkała ani jednego wampira. W takim dużym mieście po ujawnieniu się istot paranormalnych było to wręcz niespotykane. Przeszła dzielnicę pełną klubów wzdłuż i wszerz, jednak nic jej to nie dało. W końcu ruszyła w stronę parku miejskiego. Była w Teksasie, więc park ograniczał się do dużej łąki i kilku drzew zasadzonych wokół niewielkiej rzeki. Szła główną, asfaltową ścieżką, aż w końcu poczuła że w pobliżu znajduje się wampir. Zbliżyła się do niego, ale gdy znalazła się kilka kroków od altany ustawionej w zakolu rzeki poczuła zapach krwi. Chwilę później usłyszała cichy jęk. Przewróciła oczami i zatrzymała się na środku ścieżki.
-Będę czekać przy fontannie. - Powiedziała na tyle głośno żeby ją usłyszał. Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w kierunku fontanny, którą mijała kilka minut wcześniej. Gdy dotarła na miejsce usiadła na jednej z ławek i obserwowała strumienie wody podświetlone różnokolorowymi lampami. Wampir zjawił się kwadrans później. Zgromiła go lodowatym spojrzeniem.
- Przepraszam, że to tak długo trwało.
Eva po raz kolejny przewróciła oczami. Złapała się na tym, że robi to co raz częściej. Mężczyzna jakby przypomniał sobie przed kim stoi. Skłonił się nisko, ale ona tylko machnęła ręką. I tak straciła wystarczająco dużo czasu.
- Chcę żebyś mnie zaprowadził do kogoś kto tu rządzi.
Wampir z każdą sekundą bardziej się jej bał. Nie rozumiała, dlaczego zaczął rozglądać się wokół jak zaszczute zwierzę.
CZYTASZ
Ucieczka
ParanormalTrzy lata po ujawnieniu się wampirów i innych istot nadprzyrodzonych Departament Bezpieczeństwa Krajowego postanawia utworzyć specjalną jednostkę ds. Istot nadnaturalnych. Główną konsultantką ma zostać Eva "Ellie" Hale. Jednak Eva nie przewidziała...