Kolejne tygodnie mijały bez większych spięć. Harry i Eva wyjeżdżali do pracy i wracali mniej więcej o tej samej porze. Eva tylko raz, na krótko wyjechała do Chicago, a swój czas dzieliła między biuro, a salę sądową. W domu panował kruchy rozjem. Próbowała dojść do takiego stanu jaki osiągnęła pomiędzy Leonardem, a Ivanem. Harry był jeszcze zbyt młody i popędliwy żeby to zrozumieć, potrzebowali czasu. Jednak w takich chwilach jak ta wszystko było w porządku.
Leżeli w salonie i oglądali Gwiezdne Wojny. Ivan starał się nadrobić stracony czas, a w sobotę przypadał czas na filmy. Przez resztę dnia czytał i przeglądał internet. Nie mógł iść do pracy, bo na papierze był martwy od kilkudziesięciu lat. Musieli naprawić ten błąd, ale jedyna droga prowadziła przez kancelarię Leonarda. Jednak sprawa ciągnęła się już od dwóch tygodni. Rozmawiała z Corneliusem już cztery razy, ale wiedziała że nie może nic zrobić. Skoro król rozkazał mu przeciągać to jak najdłużej, nie miała szans na szybsze rozstrzygnięcie. Jednak wampir powiedział żeby przyjechała w poniedziałek. Dlatego miała zamiar spędzić przyjemny weekend. Kątem oka zerkała na ekran telewizora. Leżała na kanapie obok Ivana, a ręką gładziła włosy siedzącego na podłodze wilkołaka. Nagle usłyszeli na zewnątrz rozdzierający szloch i głośny łomot do drzwi. Obaj zmienni zerwali się na równe nogi i obnażyli kły. Ivan zaczął węszyć i prawie od razu się rozluźnił.
- To wampir.
Już ze spokojem obserwował jak Eva zrywa się na równe nogi. Gdyby za drzwiami stało jakiekolwiek inne stworzenie sam poradziłby sobie z intruzem, który dobijał się do jego domu. Jednak wiedział, że wampiry są poza jego zasięgiem. Eva podbiegła do drzwi i otworzyła je na oścież. Na ganku skuliła się młoda wampirzyca. Młoda pod każdym względem. Miała niecałe pół roku, a kiedy ją przemieniono zbliżała się do dwudziestki. Poszarpane ubranie odsłaniało posiniaczone ciało, zakrwawione, blond włosy sterczały na wszystkie strony. Wielkimi, załzawionymi brązowymi oczami popatrzyła w jej kierunku. Na twarzy miała kolejnego siniaka, a łzy wyżłobiły w brudzie i zaschniętej krwi dwie bruzdy. Eva uklęknęła obok niej i ujęła jej twarz w dłonie. Wampirzyca wydała z siebie cichy jęk, a królowa szybko objęła ją ramionami. Od razu zaczęła używać swojej mocy, uspokajając wampirzycę.
- Wejdź do środka, kochanie.
Dziewczyna głośno zaszlochała, ale posłusznie wstała i na chwiejnych nogach przeszła przez próg. Harry i Ivan stanęli w drzwiach z salonu patrząc na przybyłą spod uniesionych brwi.
- Zostaniecie tu. - Zaprowadziła wampirzycę na piętro i usadowiła na swoim łóżku. - Dam ci się napić, dobrze? Wszystko już będzie w porządku, ze mną jesteś bezpieczna. - Starała się żeby jej głos brzmiał łagodnie i uspokajająco. Całą uwagę starała się poświęcić na leżącej przed niż wampirzycy, a nie na tym co się jej stało. Jednak jej mózg pracował na najwyższych obrotach. Człowiek nie byłby w stanie jej skrzywdzić, ani doprowadzić do takiego stanu. Podsunęła dziewczynie nadgarstek, ale ta pokręciła głową.
- Nie mogę.
Eva stłumiła prychnięcie. Leonard na pewno zrobił wszystko co w jego mocy żeby uświadomić wszystkim jakie będą konsekwencje picia jej krwi.
- Pij, to moja krew i ja decyduję kto ją dostanie.
Dziewczyna niepewnie ujęła jej rękę. Spojrzała na Evę po ostatni raz i kiedy się upewniła że na prawdę może to zrobić, wysunęła kły. Królowa miarowo gładziła wampirzycę po włosach, patrząc jak rany się zasklepiają. Gdy ostatni siniak zniknął, skończyła się pożywiać. Otarła usta i pociągnęła nosem.
- Przepraszam- wyszeptała, spuszczając głowę.
- Nie masz za co przepraszać. Jak masz na imię?
CZYTASZ
Ucieczka
ParanormalTrzy lata po ujawnieniu się wampirów i innych istot nadprzyrodzonych Departament Bezpieczeństwa Krajowego postanawia utworzyć specjalną jednostkę ds. Istot nadnaturalnych. Główną konsultantką ma zostać Eva "Ellie" Hale. Jednak Eva nie przewidziała...