10.

3.4K 238 6
                                    

 Gdy wróciła do domu było już dobrze po północy. Starała się wejść do środka jak najciszej, ale Harry i tak ją usłyszał. W końcu był wilkołakiem. 

- Gdzie byłaś tak długo? - Zapytał, stając w drzwiach prowadzących do salonu. 

- Pracowałam - przeszła obok niego i pocałowała go w policzek. Zabrała z salonu swoją piżamę i poszła się umyć. Gdy wróciła na dół Harry siedział na swoim materacu i uważnie ją obserwował. W jego wzroku było więcej z wilka niż z człowieka. 

- Jutro pełnia - była zaskoczona, że o tym nie pamiętała. - To będzie twoja pierwsza pełnia bez watahy? 

- Tak. 

 - Przykro mi - wilki były zwierzętami stadnymi. Wilkołaki tworzyły watahy, które stopniem zażyłości przypominały rodziny. Dopiero teraz uświadomiła sobie co dla niej poświęcił. 

- W porządku - wyszeptał, kładąc się na plecach. - Jak długo cię nie będzie? 

- Nie wiem,  dzień, może dwa - nie zastanawiała się nad tym dłużej. I dopiero teraz przypomniała sobie o bardzo ważnej rzeczy. - Harry, zawieziesz mnie jutro na lotnisko?

- Ellie, oczywiście, że cię zawiozę.

- Dziękuję - zagryzła dolną wargę i sięgnęła po koc, który leżał na jej materacu. Chwyciła go i podeszła do Harrego. Wilkołak popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami i w końcu przesunął się. Ellie położyła się obok niego i pozwoliła mu się objąć ramionami. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była z kimś tak blisko. Zapomniała jak przyjemne to było uczucie. 

                                                                                                 ***

Harry uparł się, że odprowadzi ją do bramki. Na lotnisku ludzie przemieszczali się w różnych kierunkach, a hałas był przytłaczający. Jeszcze raz sprawdziła bilet i upewniła się, że musi przejść na drugi koniec budynku. Gdy znalazła się niedaleko wejścia, zauważyła siedzącego na jednym z krzesełek Jamesa. Pomachała do niego, a on wstał i do nich podszedł. 

- Cześć, James. 

- Cześć.

Walizka, którą miał przy sobie była dwa razy większa od jej bagażu. Ellie nie miała możliwości rozpakowania wszystkich swoich rzeczy, więc ograniczyła się w pakowaniu do minimum. 

- Harry to jest James pracujemy razem. 

Obaj mężczyźni przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a po chwili agent wyciągnął rękę. 

-James O'Neall. 

- Harry Levitt. 

- Twój chłopak? - Odwrócił się w stronę Ellie,a jego twarz przypominała maskę.  

-Tak - mogła powiedzieć, że to skomplikowane ale nie chciała się okłamywać. Wolała też nie zmarnować kolejnej szansy od losu. 

-Zaraz będziemy mogli wejść. 

James oddalił się,a Ellie skorzystała z okazji żeby pożegnać się z Harrym. 

- Czyli jestem twoim chłopakiem - Harry wręcz zamruczał z zadowolenia. 

Gdy Ellie popatrzyła na niego, zauważyła że jego oczy straciły swój normalny, brązowy kolor. Były całkowicie bursztynowe. 

- Na to wygląda - Pocałowała go i szybko poszła za  O'Neallem. Miała nadzieję, że Harry jak najszybciej opuści lotnisko. Przebywanie w takim tłumie, tak blisko do pełni księżyca było nierozsądne. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz