Gdy wróciła do domu było już dobrze po północy. Starała się wejść do środka jak najciszej, ale Harry i tak ją usłyszał. W końcu był wilkołakiem.
- Gdzie byłaś tak długo? - Zapytał, stając w drzwiach prowadzących do salonu.
- Pracowałam - przeszła obok niego i pocałowała go w policzek. Zabrała z salonu swoją piżamę i poszła się umyć. Gdy wróciła na dół Harry siedział na swoim materacu i uważnie ją obserwował. W jego wzroku było więcej z wilka niż z człowieka.
- Jutro pełnia - była zaskoczona, że o tym nie pamiętała. - To będzie twoja pierwsza pełnia bez watahy?
- Tak.
- Przykro mi - wilki były zwierzętami stadnymi. Wilkołaki tworzyły watahy, które stopniem zażyłości przypominały rodziny. Dopiero teraz uświadomiła sobie co dla niej poświęcił.
- W porządku - wyszeptał, kładąc się na plecach. - Jak długo cię nie będzie?
- Nie wiem, dzień, może dwa - nie zastanawiała się nad tym dłużej. I dopiero teraz przypomniała sobie o bardzo ważnej rzeczy. - Harry, zawieziesz mnie jutro na lotnisko?
- Ellie, oczywiście, że cię zawiozę.
- Dziękuję - zagryzła dolną wargę i sięgnęła po koc, który leżał na jej materacu. Chwyciła go i podeszła do Harrego. Wilkołak popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami i w końcu przesunął się. Ellie położyła się obok niego i pozwoliła mu się objąć ramionami. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była z kimś tak blisko. Zapomniała jak przyjemne to było uczucie.
***
Harry uparł się, że odprowadzi ją do bramki. Na lotnisku ludzie przemieszczali się w różnych kierunkach, a hałas był przytłaczający. Jeszcze raz sprawdziła bilet i upewniła się, że musi przejść na drugi koniec budynku. Gdy znalazła się niedaleko wejścia, zauważyła siedzącego na jednym z krzesełek Jamesa. Pomachała do niego, a on wstał i do nich podszedł.
- Cześć, James.
- Cześć.
Walizka, którą miał przy sobie była dwa razy większa od jej bagażu. Ellie nie miała możliwości rozpakowania wszystkich swoich rzeczy, więc ograniczyła się w pakowaniu do minimum.
- Harry to jest James pracujemy razem.
Obaj mężczyźni przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a po chwili agent wyciągnął rękę.
-James O'Neall.
- Harry Levitt.
- Twój chłopak? - Odwrócił się w stronę Ellie,a jego twarz przypominała maskę.
-Tak - mogła powiedzieć, że to skomplikowane ale nie chciała się okłamywać. Wolała też nie zmarnować kolejnej szansy od losu.
-Zaraz będziemy mogli wejść.
James oddalił się,a Ellie skorzystała z okazji żeby pożegnać się z Harrym.
- Czyli jestem twoim chłopakiem - Harry wręcz zamruczał z zadowolenia.
Gdy Ellie popatrzyła na niego, zauważyła że jego oczy straciły swój normalny, brązowy kolor. Były całkowicie bursztynowe.
- Na to wygląda - Pocałowała go i szybko poszła za O'Neallem. Miała nadzieję, że Harry jak najszybciej opuści lotnisko. Przebywanie w takim tłumie, tak blisko do pełni księżyca było nierozsądne.
![](https://img.wattpad.com/cover/87222787-288-k500488.jpg)
CZYTASZ
Ucieczka
ParanormalTrzy lata po ujawnieniu się wampirów i innych istot nadprzyrodzonych Departament Bezpieczeństwa Krajowego postanawia utworzyć specjalną jednostkę ds. Istot nadnaturalnych. Główną konsultantką ma zostać Eva "Ellie" Hale. Jednak Eva nie przewidziała...