39.

1.5K 152 8
                                    

- Maman? 

Zgromiła spojrzeniem stojącego przed nią wampira. Niewiele ponad czterystu letni czarnoskóry mężczyzna. Na widok jej miny spuścił głowę. 

- Chciałabym z tobą porozmawiać. - Wtrąciła szybko, zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze. - Chcecie iść ze mną? - Odwróciła się w stronę Jamesa i Felixa.

 -Oczywiście, że chcemy. - James odpowiedział praktycznie od razu.

 Eva tylko wzruszyła ramionami. Nie mogła mu odmówić skoro to czego chciała się dowiedzieć było związane z morderstwami. Później miała zamiar odesłać go do hotelu. 

- Mój gabinet powinien być odpowiedni. - Baron chciał się skłonić przed Evą, ale ta pokręciła głową. I tak wystarczająco namieszał. 

Kiedy szli przez lokal oczy wszystkich wampirów były skupione na niej. Wiedziała, że zaniedbywała swoje obowiązki przez ostatnie lata, więc teraz czuła się nieswojo. Już wcześniej zaplanowała, że zostanie tu do świtu. Wampir zaprowadził ich ostatnie piętro i zaprosił do swojego biura. 

- Gdybym wiedział, że przyjedziesz przygotowałbym się lepiej. 

Eva uśmiechnęła się. Nie chciała żeby baron się denerwował. Mogła wręcz wyczuć kwaśny smak strachu, który wręcz bił od Felixa. 

- Jest w porządku. 

Z zaciekawieniem obejrzała gabinet. Ściany wyłożone były ciemną boazerią, a na podłodze leżał gruby dywan. W pomieszczeniu jedynym nowoczesnym elementem były rzędy segregatorów ustawione na hebanowych regałach. Reszta pochodziła z dziewiętnastego lub nawet osiemnastego wieku. 

- Potrzebuje twojej pomocy, ale najpierw musisz się przedstawić. - Eva bez zaproszenia usiadła na wyściełanym aksamitem fotelu i czekała aż reszta pójdzie w jej ślady. Ostatnim razem kto inny rządził w mieście. Wampirzyca, która przyjechała wraz z założycielami Nowego Orleanu. 

- Paul Arnould. Do usług waszej..

- W porządku - powiedziała, machając ręką. - A co stało się z Fleur? 

Mężczyzna uśmiechnął się lekko. 

- Wyjechała.  

- Była tutaj kiedy budowano pierwsze domy. Co zmusiło ją do tego żeby wyjechała?

Wampir przez chwilę się zastanawiał. Widocznie obawiał się zbyt pochopnej odpowiedzi. 

- Ja - powiedział po chwili, patrząc jej prosto w oczy.

 Kobieta zaśmiała się głośno i kątem oka spojrzała na Jamesa i Felixa, którzy patrzyli na rozgrywającą się przed nimi  scenę szeroko otwartymi oczami. Nie usiedli, jak dwa kołki stali na środku pomieszczenia. 

- Chcę żebyś powiedział mi wszystko o obecnej królowej voodoo. 

 Paul głośno westchnął. 

- To dość potężna wiedźma. Jedna z najbardziej uzdolnionych od czasów Marie Laveau. 

- To nie była postać fikcyjna? 

Wszyscy spojrzeli na detektywa, który wyglądał na zaskoczonego ich reakcją. 

- Nie jej grób jest na tym samym cmentarzu co...- Felix zatrzymał się w połowie zdania, przypominając sobie, o Paulu. Wampir tylko uśmiechnął się uprzejmie. 

- Co znalezione ciała. Nie musi się pan martwić, całe miasto o tym wie. 

 Policjant nie wyglądał na zachwyconego, ale nie odezwał się ani słowem. 

- Obecnie królową voodoo jest Mahalia Jones. Na prawdę myślicie, że to jej wina? 

 Eva wzruszyła ramionami. Nie była w stu procentach pewna, ale nie wiedziała czy jakaś inna wiedźma była na tyle potężna. Tylko najsilniejsze były w stanie składać ofiary z ludzi. Jednak istniał kodeks, który tego zabraniał. Czarownica, która by go złamała  spłonęłaby na stosie. 

- Nie, powiedz mi o niej więcej. 

Wampir rozparł się na fotelu i zamknął oczy. 

- No cóż, dobiega już setki, ale jak na swój wiek dobrze się trzyma. Mieszka na Ferdinand Street, tuż obok torów kolejowych. Ma tyle pieniędzy, że mogłaby kupić pół miasta, ale woli tą starą ruderze. - Strzelił palcami u rąk i cicho westchnął. - Miała chyba pięciu mężów, wszystkich przeżyła. Jej rodzina jest ogromna. Miała siedmioro dzieci, a jej wnuków i prawnuków nie jestem w stanie policzyć.  Do tego rodzeństwo i ich potomkowie. Czasami się zastanawiam czy nie jest spokrewniona z każdą osobą w tym mieście. Jej przodkowie pracowali ze mną na plantacji. Jej pra albo praprababka była Mambo, czarownicą tak jak ona. 

 Jeżeli James albo Felix zdziwili się, że mają przed sobą kogoś kto sam doświadczył jarzma niewoli nie dawali tego po sobie poznać. 

- Od jak dawna jest królową voodoo? - Zapytała, powstrzymując się przed pogłaskaniem Paula po głowie. Choć z zewnątrz nic na to nie wskazywało, Eva mogła wyczuć, że samo wspomnienie tamtych czasów go dręczy. 

- Pięćdziesiąt lat, albo więcej. Wcale nie ma zamiaru odpuszczać. 

- Pojawiła się jakaś nowa wiedźma, która mogła zacząć składać ofiary z ludzi. 

- Nie interesujemy się czarownicami i ich sprawami, więc nie wiem. Jednak Mahalia będzie wiedziała na pewno.

- Świetnie, wybiorę się do niej jutro. Tym czasem zejdźmy na dół. Mam ochotę na jeszcze jednego drinka. 

                                                                                             ***

- Co miał na myśli, kiedy nazwał cię swoją matką? - Wysyczał do jej ucha James, kiedy tylko wyszli z gabinetu Paula. Wampir zatrzymał się wpół kroku gotów rzucić się agentowi do gardła gdyby tylko Eva dała mu znak. Kobieta uchwyciła spojrzenie barona i pokręciła głową. Ten niechętnie się wycofał.

- Gdybym ci powiedziała, że jestem królową wampirów, uwierzyłbyś mi? 

 James przez chwilę milczał, ale później powoli pokiwał głową. Wszystko co widział i słyszał utwierdzało go w tym, że Eva jest kimś niezwykłym. Jeżeli powiedziała mu, że jest królową wampirów nie miał powodu żeby w to wątpić. 

- Tak.

 - Więc masz dwie możliwości. Albo nikomu o tym nie powiesz i nadal będziesz się zachowywać jak do tej pory, albo każę Paulowi wymazać ci pamięć. 

Mężczyzna nie wydał się zaskoczony jej groźbą. Przyjął ją z kamiennym spokojem, co trochę ją zdziwiło. 

- Więc ile w końcu masz lat? 

 Eva wzruszyła ramionami, ale trudno jej było opanować rozbawienie. Wiedziała, że to pytanie dręczyło go od dawna.  

- Trochę ponad dwa tysiące. 

James lekko rozchylił usta i cicho sapnął. Na pewno gdyby był trzeźwy, lepiej by nad sobą panował. Jednak teraz mogła cieszyć się jego szczerą reakcją. 

- A król wampirów jest...

- Dupkiem - odpowiedziała, zanim zdążył dokończyć pytanie. - I nie mam zamiaru o nim mówić, więc zejdźmy na dół. Wypijesz jeszcze kilka drinków na koszt firmy i nikomu nie powiesz ani słowa. 

James pokiwał głową, ale Eva i tak postanowiła mieć go na oku. Kiedy znów znaleźli się w wielkiej sali na parterze, lekko zdezorientowany Felix już na nich czekał.  

- Chyba jestem jeszcze bardziej pijany niż przed chwilą. 

Eva spojrzała na Paula, a ten prawie niedostrzegalnie kiwnął głową. Widocznie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i lekko zmącić pamięć detektywa. Kobieta nie miała mu tego za złe. James był kimś z kim pracowała, a Felixa pewnie nie zobaczy ponowie po tym jak wyjedzie z miasta. On nie musiał wiedzieć kim dokładnie była. 

 - Jeszcze jedno martini i James zaprowadzi cię do domu. Jutro musicie być w formie. Pójdziemy zobaczyć się z królową voodoo. 

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz