|707 x Reader|Hanahaki

256 27 4
                                    

Notka do rozdziału: choroba kwitnących płuc; Hanahaki to fikcyjna choroba, rzadka, ale jednocześnie powszechnie znana, pojawiającą się wtedy, gdy ktoś zakocha się bez wzajemności w swojej bratniej duszy i darzy ją uczuciem tak silnym, że w głębi serca umiera z powodu braku dotyku i czułości obiektu westchnień.

Rozdział należy do tych smutniejszych

[T/i]- twoje imię

[T/n]- twoje nazwisko

[K/w]- kolor włosów

[U/k]- ulubione kwiaty

~♡~

Saeyoung od zawsze był moim przyjacielem. I tylko przyjacielem. Nigdy bym nie sądziła, że wszystko pójdzie w stronę zauroczenia, a tym bardziej miłości.

Ukrywałam to za wszelką cenę. Nie chciałam popsuć tego, co nas łączyło, a w dodatku podobała mu się inna. Jedyne co moglam robić to trwać przy nim udają, że wszystko jest w porządku. Ale nie było.

Zaczęło się od kaszlenia krwią, do której dołączyły niedługo potem płatki kwiatów. Byłam zdruzgotana. Jeśli rzeczywiście zachorowałam na Hanahaki to on naprawdę nie odwzajemnia moich uczuć.

Miałam dobry kontakt z rodzicami, więc wiedzieli o wszystkim. Dość szybko przeszłam na nauczanie w domu, a do tego rzadko kiedy z niego wychodziłam. Nie chciałam by wieść o mojej chorobie się rozmiosła.

Mieszkałam w małym mieście więc plotki na mój temat tylko by pogorszyły sprawę.

Z czerwonowłosym miałam tylko kontakt telefoniczny. Rodzice nie chcieli bym spotykała się z chłopakiem przez którego śmiertelnie zachorowałam, jednak zgodzili się na pisanie z nim od czasu do czasu.

Pewnie się martwił, w końcu opuścilam szkołę bez słowa, to samo dotyczyło zerwanie naszych kontaktów.

Nie powiedziałam mu o Hanahaki. Wymyśliłam tylko jakąś grypę i we wszystko uwierzył.

Z dnia na dzień stan mojego zdrowia się pogarszał, płatki [U/k] co chwilę wypadały z moich ust przy kaszleniu, a łodygi i korzenie sprawnie odcinały mi dostęp tlenu.

Rodzice nie raz namawiali mnie do operacji, ale nie chciałam zapomnieć o czerwonowłosym okularniku, który zawrócił mi w głowie. Czy naprawdę pozostała mi tylko śmierć?

Chciałam pogodzić się ze swoim losem, nie kontaktowałam się z Seven'em, bo nie chciałam sobie o nim przypominać. Jednak ten co chwile dzwonił czy pisał do mnie. Próbował wszystkiego byleby się ze mną skontaktować.

Już dawno domyślił się, że to nie grypa jest powodem mojej nieobecności, a coś o wiele poważniejszego.

Potrafił nawet walić w drzwi domu przez bite pół godziny byle by moi rodzice go wpuścili. Nic z tego.

Pamiętam, że gdy byłam młodsza sądziłam, że śmierć nie jest straszna, a da tylko wolność duszy zatrzasniętej w ludzkim ciele. Jednak gdy przyszedł moment w którym to niedługo miałam pożegnać się ze światem... Uświadomiłam sobie, że śmierć jest straszna... Zostawiasz swoich bliskich w cierpieni, a ty nie możesz nic na to poradzić, bo to ty jesteś powodem ich smutku.

Wybieranie między śmiercią a zoperowaniem się było jak stanie między młotem a kowadłem. Obydwa rozwiązania były tragiczne w skutkach.

Wstałam z łóżka siadając przy biurku i zaczęłam pisać po kartce. Nie widziałam innego wyjścia.

~♡~

,,Saeyoung, wybacz, że nie byłam szczera w stosunku do ciebie, ale wiedziałam, że to tylko popsuje nasze relacje i sposób w jaki byś na mnie patrzył. Pisze to w przypływie emocji, wiedząc, że albo o tobie zapomnę, albo, że niedługo opuszczę ten świat. Pamiętasz jak gdy byliśmy młodsi, biegaliśmy po polanie pełnej [U/k]? Nigdy bym nie przepuszczała, że te piękne kwiaty staną się moim przekleństwem i to one staną się powodem mojego odejścia od ciebie. Hanahaki to okropna choroba, której nie życzyłabym nikomu.
Będę tęsknić, Seven... Kocham cię.
~[T/i] [T/n]"

Czerwonowłosy czytając list uronił kilka łez. Nigdy by nie posądził swojej przyjaciółki o ukrywanie choroby kwiecistych płuc, a tym bardziej zakochania się w nim.

Stanął nad nagrobkiem [K/w]- włosej, gładząc go delikatnie.

-Przepraszam, [T/i]... To moja wina...

Niedługo potem i chłopak miał problem z oddychaniem, a jego płuca wypełniły czerwone róże.

Dopiero po przeczytaniu listu uświadomił sobie uczucia, które żywił do przyjaciółki, ale było już za późno. Niedługo i jego miała zabrać śmierć, prowadząc go do jego ukochanej.

-Niedługo się zobaczymy, [T/i]...- powiedział z ulgą wiedząc, że już niedługo dane mu będzie ujrzeć ukochaną.

One-shots |Mystic Messenger| ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz