|Jumin x MALE! Reader| Anioł stróż

177 6 4
                                    

[T/i]- twoje imię

[K/o]- kolor oczu

[K/w]- kolor włosów

⚠️TW! Myśli samobójcze, depresja

⚠️TW! Samobójstwo

~♡~


Pov. [T/i]

Nigdy nie lubiłem ludzi. Są fałszywi, zakłamani, myślą tylko o sobie.

Ciężko odnaleźć się w świecie, w którym każdy mówi ci że nigdzie nie pasujesz.

Mimo wszystko musiałem nauczyć się z tym żyć. Oduczyć się ukazywania jakichkolwiek emocji. W ten sposób mogłem oszukać chociaż samego siebie.

W podstawówce i liceum nigdy nie byłem lubiany. Zawsze byłem albo kozłem ofiarnym albo kimś w tle, kimś kto nie grał żadnej roli w społeczeństwie.

Cóż... Mówi się trudno.

A przynajmniej tak było w szkole podstawowej.

Nadeszło liceum, a razem z nim stres, lęk, fobia społeczna, wyzwiska, surowi nauczyciele bez ani kszty empatii wobec młodych ludzi, których edukowali.

Nadeszła pierwsza próba samobójcza, później druga, a następnie trzecia. Każda nie udana. Po trzeciej próbie dałem se na spokój. Nie miałem już na to siły.

Matury nie zdawałem. Przez brak chęci do życia, czy ogólnie do wszystkiego, nie udało mi się zdać ostatniej klasy. A z racji tego, że byłem już pełnoletni to po prostu wyrzucili mnie ze szkoły na zbity pysk.

Po kilku miesiącach udało mi się znaleźć w miarę stabilna pracę, w kawiarence w centrum miasta. Nie powiem- nie lubiłem tej roboty. Kontakt z ludźmi to ostatnie rzecz o której marzyłem. Jednak rachunki same się nie opłacą...

Pov. Jumin

Praca Anioła Stróża nie należy do najłatwiejszych. Zwłaszcza jeśli twoim ,,wychowankiem" jest chłopak o stanach depresyjnych.

[T/i] opiekuje się od momentu jego narodzin, aż po grób, by następnie przejść na "emeryturę". Każdy Anioł Stróż w ciągu swojego ,,życia" opiekuje się jednym dzieckiem. Gdy człowiek umiera, odchodzimy na zasłużony odpoczynek by młody wszedł na nasze miejsce wcześniej odbywając odpowiednie szkolenie.

Brzmi trochę skomlikowanie, jednak wszystko da się powoli zrozumieć.

~♡~

Stan [T/i] ponownie się pogarszał. Było to widać gołym okiem. Nie zostało mi nic innego jak ponownie zejść na ziemię i trochę podnieść go na duchu.

Robiłem tak dość często, zajmując go rozmową czy innymi bzdetami  byle by go rozweselić.

Inni trochę mi odradzali, ale czego nie robi się dla swojego podopiecznego?

~♡~

-Cześć, [T/i]! Znowu nadgodziny?- zagadałem go, gdy ten postawił filiżankę na stoliku.

-Tak, niestety...- odpowiedział.

Nie uśmiechał się, co mnie dość zaniepokoiło. Zawsze obdarowywał mnie choć małym uśmiechem.

-Co powiesz na spacer, gdy skończysz pracę?- wypaliłem gdy już odchodził.

I tak się spotykaliśmy praktycznie codziennie. Dzięki czemu [T/i] poprawił się humor, a ja mogłem go poznać bliżej niż przez patrzenie na niego z góry pilnując by nie wpakował się w jakieś kłopoty.

-Jumin, a w zasadzie to gdzie pracujesz?- zapytał podczas jednego ze spacerów.

-Cóż... Jakby to ująć... Pomagam ludziom, w momencie, gdy tego potrzebują. Tak, to chyba dobre określenie. - uśmiechnąłem się ciepło.

Widziałem na twarzy mojego podopiecznego spokój. W końcu się uspokoił i był bezpieczny. Miałem pewność, że będę mógł z czystym sumieniem wrócić na górę,

gdy nagle pewnego dnia...

-Jumin...! [T/i]... on...!

Wiadomość o jego samobójstwie mnie zaskoczyła. Miałem przecież na niego oko cały czas!

-Ale jak to?- zapytałem- Nie, robisz sobie żarty prawda? Przecież on... Nie mógł od tak...!

Kiedy to zza jego pleców wyszedł chłopak o [k/o] oczach i [k/w] włosach.

-[T/i]... Tak bardzo przepraszam!- szybko przytuliłem go do siebie.

Nigdy nie przeżyłem czyjejś śmierci tak emocjonalnie. W końcu każdy z nas kiedyś odejdzie, ale gdy zauważyłem go stojącego przede mną to popłakałem się jak małe dziecko.

~♡~

Przepraszam, jeśli wiadomość o mojej śmierci kogokolwiek poruszyła, jednak ja już nie widziałem innego wyjścia niż to. Wszystko robiłem z udawanym uśmiechem na twarzy. Miałem dość wszystkiego. Jedyna osobą, która pomagała.mi z problemami nagle zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach zostawiając mnie samego. Z resztą  jak każdy po kolei. Nie mam siły na to wszystko. Odbierając sobie życie oszczędzam wam zbędnych kłopotów, a sam udam się do lepszego miejsca...

[T/i]

List czytałem ze łzami w oczach. Wiedziałem, że to po części moja wina.  W końcu zostawiłem go samego, w momencie, gdy najbardziej mnie potrzebował.

Na początku chłopak nie wiedział skąd się tu wziąłem, a tłumaczenie mu wszystkiego po kolei zajęło parę dobrych godzin.

Mimo wszystko, wiedziałem że będzie mu tu lepiej. Razem damy sobie radę.

One-shots |Mystic Messenger| ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz