|Vanderwood x Reader|Młoda pisarka

85 13 1
                                    

[T/i]- twoje imię

[K/w]- kolor włosów

[U/k]- ulubiony kolor

[T/p/a]- twoj pseudonim artystyczny

[i/t/z]- imię twojego zwierzaka

~♡~

Vanderwood, jak co weekend siedział w ulubionej restauracji z przyjaciółmi pogrywając w pokera. Wygrywał już drugą rundę z rzędu co tylko podbijało jego ego, gdy jego znajomi przeklinali go w myślach.

Restauracja cieszyła się dobrą reputacją, ba- była to jedna z najdroższych restauracji w mieście, co za tym szło-  tylko nieliczni mogli sobie pozwolić na przesiadywanie w tym miejscu.

Nagle do holu weszła młoda kobieta o [k/w] włosach zaplecionych w dwa warkocze, ubrana w [u/k] sukienkę do kostek.

Kobieta oczywiście nie umknęła czujnemu oku bruneta. Jego wzrok bacznie ją śledził aż do momentu, w którym siedziała przy swoim stoliku.

-No, no! Nowa na oku?- skomentował jeden z mężczyzn klepiąc Vanderwood'a po ramieniu.

Vanderwood znany był również jako kobieciaż, zmieniający kobiety jak rękawiczki. Jedna wspólna noc i znikał bez śladu wcześniej rozkochując w sobie płeć piekną.

Praktycznie natychmiast odszedł od gry podchodząc do pięknej nieznajomej.

-Wolne?- zapytał, jednak nie czekając na odpowiedź, usiadł naprzeciwko [T/i].

Ta jedynie zignorowała jego słowa cały czas zapisując coś w zeszycie. To pisała nowe słowa, część z nich przekreślała,  zaczynała nową linijkę czy zaczynała wszystko przepisywać od nowa.

Brunet nieco się zdziwił. Jeszcze nie zdarzyło mu się by kobieta AŻ TAK go ignorowała.

Okazja do rozmowy przytrafiła się dość szybko, od momentu w którym ten dojrzał jego ulubiony zbiór listów i esejów z podróży jego ulubionej anonimowej autorki.

-Czytasz [t/p/a]? Uwielbiam jej książki. - skomentował biorąc książkę do ręki.

O dziwo- nie skłamał. Pomimo swojego okropnego zachowania wobec wszystkich i wszystkiego, uwielbiał literaturę, w szczególności tą, która odwoływała się do opisów przyrody, niosących za sobą liczne metafory.

-O...Oh... Dobrze wiedzieć, że mamy podobny gust...!- odparła zaskoczona.

Udało się. Zwróciła na niego uwagę.

-Swoją drogą jestem Vanderwood. - podał kobiecie dłoń.

-[T/i].- odpowiedziała krótko.

-[T/i]...[T/i]...- powtarzał jakby próbując je zapamietać- Piękne imię. Pasuje Ci.

Puściła te słowa koło uszu.

Tego typu komplementy słyszała codziennie, od nachalnych mężczyzn, którzy myśleli tylko o jednym.

Wróciła do pisania, co chwilę rozglądając się po pomieszczeniu, jakby czegoś szukając.

Mężczyzna był nieco zaskoczony jej reakcją. A w zasadzie brakiem reakcji na komplement.

-Co robisz, powiedzmyyy... Dzisiaj wieczorem?- zapytał.

Robił się coraz bardziej nachalny.

-Na pewno nie spędzam czasu z zadufanym w sobie dupkiem podrywający pierwszą lepszą laskę w dobrej restauracji.- uśmiechnęła się przyjaźnie, wstając i zabierając swoje rzeczy do lnianej torby- Z tego co widzę zmarnowałam tu tylko swój cenny czas, cierpliwość i pieniądze. Do widzenia.

One-shots |Mystic Messenger| ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz