|Jumin x Reader|Sierociniec

270 21 35
                                    

[T/i]- twoje imię

[I/d/j/b]-imie dla jakiejś babci

[K/o]- kolor oczu

[G/n/o]- grupa nielubianych osób

[Z/t/i]- zdrobnienie twojego imienia

[U/k]- ulubione kwiaty

..........

Perspektywa Jumin'a

Nigdy nie lubiłem zastępować ojca w jego pracy  zwłaszcza jeśli chodzi o jakieś ważne dokumenty.

Tego dnia wysłał mnie do sierocińca na obrzeżach miasta . Nie lubię takich miejsc, od zawsze mi się źle kojarzyły.

-Dojechaliśmy, Panie Han.- usłyszałem głos Pana Kim'a.

Bez słowa wyszedłem z auta kierując się w stronę budynku.

Sierociniec zawsze kojarzył mi się ze starodawnym, drewnianym, rozpadającym się budynkiem z pobitymi oknami oraz z dzieciakami biegającymi w podartych ubraniach.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy zauważyłem ładny, w miarę nowoczesny budynek z dość ładnym wnętrzem oraz ogarniętymi dziećmi. Chociaż większość z nich była już nastolatkami, niewiele młodszymi ode mnie.

-Pan Jumin Han, jak zgaduję.- zagadała mnie dość przyjazna staruszka.

-Tak, a Pani to zapewne [I/d/j/b].

-Tak, proszę za mną.- powiedziała prowadząc mnie do swojego biura.

~♡~

Minęła dobra godzina. W zasadzie sprawa nie była pilna czy wymagająca, ale dokumentów do podpisania była cała sterta. Już miałem składać swój podpis na kartce, kiedy to dobiegły nas krzyki dochodzące z korytarza.

-Wszystko tam w porządku?- zapytałem patrząc na kobietę.

-Ah, tak! Pewnie znowu się wygłupiają.- uśmiechnęła się niezbyt przekonująco.

Ignorując jej słowa odłożyłem długopis i wyszedłem z gabinetu podążając za krzykami.

-Zostawcie mnie...!- usłyszałem załamany, bliski płaczu dziewczęcy głos.

Wychodząc zza rogu zauważyłem grupkę nastolatków stojących nad [K/o]- oką dziewczyną, która była trzymana za włosy przez jakiegoś chłopaka.

Na mój widok szybko ją puścili, co nie zmieniało faktu, że dziewczyna siedziała na podłodze z zakrwawionym nosem, wieloma siniakami i policzkami mokrymi od łez. Zaraz za mną pojawiła się opiekunka.

-Widzi Pan? Tylko się bawią.- zaśmiała się nerwowo na co zmarszczyłem brwi spoglądając na staruszkę.

-Bawią?! Oni ją biją, a Pani nic z tym nie robi!

-[T/i], wstań i już się nie upokarzaj przed gościem. Idź do łazienki i jakoś się ogarnij.- powiedziała bez emocji.

Dziewczyna ledwo wstała na nogi. Gdybym nie podszedł i nie przytrzymałbym jej, pewnie znowu wylądowałaby na podłodze.

One-shots |Mystic Messenger| ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz