|Unknown x Reader| Niezawodna asystentka

127 13 7
                                    

[T/i]- twoje imię

[u/cz/RFA]- ulubiony członek RFA

[k/w]- kolor włosów

~♡~

Bycie asystentką typa spod ciemnej gwiazdy, który pracuje dla jeszcze bardziej podejrzanej organizacji było dość... ryzykowne. Ale nie powiesz, że to cię nie nakręcało.

Pracowanie dla niezbyt legalnej organizacji dawało ci niewyobrażalną satysfakcję.

-[T/i]!- usłyszałaś dobrze znany ci głos.

-Unknown! Dobrze cię widzieć.- powiedziałaś teatralnie uśmiechając się szeroko- Co cię do mnie sprowadza?

-Nie udawaj głupiej.- złapał cię za nadgarstki, przycisnął do ściany i spojrzał z góry- Nie przymilaj się tak do [u/cz/RFA]. Nie wyjdzie ci to na dobre.- warknął.

-Aww~ Czyżbyś był zazdrosny~?

-Nie zmieniaj tematu! Nie o to mi chodziło, gdy mówiłem, że masz się do nich zbliżyć!

-Czyli jednak jesteś zazdrosny.- zaśmiałaś się pod nosem- Dałeś mi pole do manewru, więc robię to w czym jestem najlepsza. No nie powiesz mi, że każda laska poderwałaby wysoko postawionego członka organizacji charytatywnej w zaledwie kilka dni.

Byłaś z siebie dumna pod tym względem. Myślałaś, że będą o wiele ostrożniejsi, a jednak już po paru dniach miałaś darmowa przepustkę na przyjęcie RFA.

-Załatw to w inny sposób. Nie będę się powtarzać.- powiedział ostro po czym puścił twoje bolące już nadgarstki.

Białowłosy odszedł bez słowa. Wkurzony i to bardzo.

I za to właśnie kochałaś te robotę- mogłaś go bezkarnie denerwować,  kiedy ci się tylko podobało, bo wiedziałaś, że nie zamieni cię na nikogo innego. Za bardzo cię lubił by to zrobić.

~♡~

-Myślisz, że ta sukienka nie jest zbyt dziwkarska?- zapytałaś chłopaka stojąc przed lustrem.

-Jest dziwkarska.- powiedział nawet na ciebie nie patrząc.

Dobrze wiedziałaś, że był wkurzony, jednak to motywowało cię jeszcze bardziej.

-Nie obrażaj się, szefuniu~ Godzinka udawanych uśmiechnął i wkraczasz do akcji. - usiadłaś delikatnie na jego kolanach zakładając dłonie na jego karku.

-Złaź z moich kolan. - syknął o mało nie zrzucając cię z siebie.

Nic nowego. Unknown często miewał zmiany nastroju, a wkurzony chodził niemal codziennie, więc taka reakcja wcale cię nie zdziwiła.

-Masz wszystko, co trzeba?- zapytałaś zmieniając temat i jednocześnie rozglądając się za twoimi ulubionymi szpilkami, które idealnie dopasują się do sukienki.

-Nie rób tego.- powiedział po chwili przerywając ciszę.

-Hmm?- spojrzałaś na niego.

-Nie kuś.- uznał szeptem łapiąc twoje biodra- Zmieniaj szybko te kiecke i jedziemy. W końcu [u/cz/RFA] na ciebie czeka. - przygryzł płatek twojego ucha.

~♡~

Impreza charytatywna RFA nie należała do najciekawszych imprez. Myślałaś, że dowiesz się czegoś ciekawego, nowego, ale wszystkie informacje wyciągnęłaś od nich już parę dni wcześniej. Nie widząc większego sensu w dalszym siedzeniu na okropnie nudnej posiadówce, postanowiłaś by zrealizować wasz plan odrobinę szybciej.

-Wybaczcie mi na moment. Muszę gdzieś zadzwonić.- przeprosiłaś i wyszłaś na zewnątrz.- Możesz wchodzić. Nic innego od nich nie wyciągnę. To wszystko było bez sensu...- złapałaś się za skoronie.

-Nie martw się, Różyczko. Już idę.

Słyszałaś wyraźna satysfakcję w jego głosie. Nie dość, że to on wszystko dokończy to jeszcze wcześniej sam mówił ci, że wybieranie się na to przyjęcie to strata nerwów i cennego czasu.

Nie minęło nawet pięć minut, a z wnętrza sali usłyszałaś parę strzałów i krzyki gości, który zaczęli uciekać w panice.

Nie wtrącałaś się. Nie chciałaś przypadkowo oberwać kulką, a z tej perspektywy wszystko wyglądało dość komicznie.

-[T/i]?! Co ty tu jeszcze robisz?! Uciekaj! Ratuj się!- krzyknął Seven. Wyraźnie postrzelony.

-Nie, dzięki. Mam stąd niezły widok na to przedstawienie.- zaśmiałaś się popijając szampana z lampki, która cały czas trzymałaś w dłoni.

-Hę?!

-Wiedzę, że już poznałeś moją niezawodną asystentkę.

Czerwonowłosy spojrzał na Unknown'a niczym na ducha. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.

-Nic nie powiesz? Po tylu latach ciągłego okłamywania, nagle zabrakło ci języka w gębie?!- przyłożył pistolet do jego skroni..

Spojrzałaś przez ramie chłopaka. Ktoś wyraźnie w niego celował.

Szybko podbiegłaś odsłaniając go przed starałem w ostatniej chwili.

~♡~

-Co ci strzeliło do tego zakutego łba?!- krzyczał gdy w pośpiechu jechał do budynku Mint Eye.

-Zastrzeliliby cię...- powiedziałaś słabo.

-Ej, nie umieraj mi tu, dobra?! Nie zasypiaj do cholery!

Obraz stawał się coraz bardziej rozmazany,  a twoje ciało stawało się bezwładne. Traciłaś bardzo dużo krwi w bardzo krótkim czasie.

-Saeran...- pierwszy raz od dłuższego czasu zwróciłaś się do niego jego prawdziwym imieniem- Jeśli... Nie dam... Rady... Wiedz, że... Że cię kocham...

-Cholera! Trzymaj się jeszcze chwilę! Już prawie jesteśmy na miejscu!- złapał twoją dłoń, która z każdą chwilą robiła się coraz zimniejsza.

-Wezmę to za "ja ciebie też"...- Po czym twoje oczy samoistnie się zamknęły.

~♡~

Ból przeszywał twoje ciało, co dało ci do zrozumienia, że jednak jeszcze żyjesz. Kropkówki popodłączane do twojej ręki tak samo.

-Nie wstawaj. Zaboli jeszcze bardziej. - dobrze znany głos dobiegł do twoich uszu- Nigdy więcej nie jedziesz ze mną w teren.

Ustawił tacę z jedzeniem na stoliku nocnym i nabrał trochę na widelec.

-Otwórz buzię.

-Potrafię jeść sama.- zasmiałaś się.

-Wątpię. Ręce nadal masz strasznie słabe.

Smak ziemniaków z pieczeniowym sosem po kilku dniach śpiączki był niczym afrodyzjak. Mogłabyś się delektować godzinami.

-Powinnaś się jeszcze trochę przespać. - przejechał dłonią po twoich [k/w] włosach.

Skierował się z pustymi talerzem w dłoni w stronę wyjścia,  gdzie odprowadziłaś go wzrokiem.

-A! [T/i]. - odwrócił się do ciebie przodem, a na jego ustach znowu zawitał ten przebiegły uśmieszek- Ja ciebie też. Nie spieprz tego.

One-shots |Mystic Messenger| ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz