| Jumin x V|Jego szczęście jest moim szczęściem

124 10 1
                                    

Jihyun zawsze był mi bliski. Głównie dlatego, że chodziliśmy do tych samych szkół czy chociażby dlatego, że nasze rodziny się znały, gdyż mieszkaliśmy bardzo blisko siebie.

Najkrócej mówiąc: byliśmy prawieże nierozłączni.

Codziennie wracaliśmy razem ze szkoły, często bywaliśmy u siebie nawzajem tłumacząc się ważną pracą domową, gdy tak naprawdę wygłupialiśmy się, żywo rozmawiając.

W liceum było podobnie,  jednak spotykaliśmy się coraz rzadziej.  Wiedziałem, że musi być jakiś powód.

Powód o długich blond włosach, smukłych długich nogach i cudownym uśmiechu.

Rika zawładnęła jego duszą i sercem, a ja tkwiłem w jej cieniu cierpiąc na chorobę nazwaną nieodwzajemnioną miłością.

Dopiero, gdy zaczęli się spotykać, dotarło do mnie, że V nie był dla mnie tylko przyjacielem. Był zdecydowanie kimś więcej.

Byłem szczerze zazdrosny widząc jego uśmiech, gdy ona była u jego boku. Jednak nie mogłem stawiać swojego wybujałego ego nad jego uczucia. Nie zmuszę go do rzucenia dziewczyny czy do pokochania mnie wbrew swojej woli.

Z czasem byli ze sobą coraz bliżej, a ja zacząłem się powoli wycofywać. Skończyliśmy liceum a nasze drogi się rozeszły. Rzadko kiedy utrzymywaliśmy kontakt, głównie przez jego wyjazdy oraz, jak się później dowiedziałem, planowaniem ślubu.

Zostałem sam z Elizabeth 3rd, która każdego przypominała mi o naszym ostatnim spotkaniu. To właśnie wtedy niebieskowłosy przyniósł ją do mnie.

Otrzymując kopertę z zaproszeniem na ślub i wesele uśmiechnąłem się smutno, a samotna łza poleciała mi po policzku.

Byłem szczęśliwy i smutny jednocześnie.  Sam nawet nie wiedziałem jak nazwać to uczucie. Ale wiedziałem jedno... jego szczęście jest moim szczęściem...

One-shots |Mystic Messenger| ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz