Obudziły mnie promienie słońca, które jakoby nieśmiało przedzierały się przez, nie do końca zasuniętą, roletę.
Zapowiadał się piękny dzień, który był normalnością w Miami, ale ja jestem przyzwyczajona do zmiennej pogody, tak jak jest to w Polsce. Pewnie gdybym teraz była tam, zamiast pięknej, słonecznej pogody zastałby by mnie oczywiście deszcz i zimno, czyli standardowa, październikowa pogoda.
Kiedy nadal patrzyłam na kawałek świata, który był widoczny ze szpary, przez którą przedzierały się promyki miamskiego słońca, poczułam ciężar na swoim brzuchu, gdy odwróciłam głowę, zobaczyłam zaspanego Chrisa z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Witaj, Kotku - musnął lekko moje wargi na powitanie.
Jego włosy były roztrzepane na wszystkie strony świata, co powodowało, że wyglądał strasznie uroczo.
- Hejka Misiu - odpowiedziałam, okręcając sobie wokół palca jeden z jego kosmyków, na co on się uśmiechnął.
- Kocham Cię - znowu złączył nasze usta, był to jednak pocałunek bardziej namiętny, przepełniony miłością.
Tak bardzo brakowało mi jego słodkich ust, tych pocałunków, jego włosów, w które wplątywałam swoje palce.
- Ja Ciebie też! Najbardziej na świecie! - powiedziałam, gdy oderwaliśmy się od siebie, aby nabrać powietrza.
- Jak się spało księżniczko?
- Bardzo dobrze, łóżko jest strasznie wygodne, a jeszcze taki towarzysz obok. Mogłabym tak leżeć calutki dzień, hahaha - zaśmiałam się.
- Niestety nie będziesz miała takiej możliwości, ponieważ zamierzam Cię gdzieś zabrać. Dość czasu Cię nie miałem przy sobie, więc musimy to nadrobić - uśmiechnął się szeroko, a ja poczułam przypływ strasznej ciekawości, co dla mnie przygotował, ale wiem, że nawet jak go spytam to mi nie powie...
- No to chyba pora wstawać, co nie Pysiek? - pocałowałam go.
- To ja zrobię nam śniadanie, a ty tu sobie jeszcze poleż - powiedział wstając z łóżka.
Jednak, że znam jego zdolności kulinarne również wstałam.
- Zrobimy razem - posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił.
- Wiesz, wiem, że myślisz, że wysadzę kuchnię lub nawet cały dom, ale dla Ciebie wziąłem kursy gotowania i potrafię zrobić naleśniki. Chłopakom smakowały, to Tobie myślę, że też będą. - złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.Po 30minutach nasze śniadanie było gotowe i po powiedzeniu sobie "smacznego", zaczęliśmy zajadać.
Przyznam szczerze, że były strasznie dobre, jestem pod wrażeniem tego co zrobił, mój nieprzewidywalny narzeczony.
- Pysiek, serio są pyszne.
- Wiedziałem, że Ci zasmakują.Po zjedzeniu i posprzątaniu po śniadaniu, chwilę odpoczęliśmy, ale później musiałam się przygotować na wyjście z Chrisem.
***
Weszliśmy z Chrisem do restauracji, była bardzo ekskluzywna, jej wystój strasznie mi się spodobał.
Zamówiłam sobie homara, Christopher poprosił o to samo.
Po kilku chwilach, zamówienie stało przed nami.
- To jest przepyszne, restauracja jest też bardzo ładna - zachwycałam się.
- Cieszę się, że Ci smakuje i podoba Ci się tutaj - uśmiechnął się - Wypijmy za nas, za to, żeby nic i nikt już nie rozłączył, za naszą miłość - dodał wznosząc toast z białego wina.
- Za nas! Kocham Cię, żeby między nami były już spokojnie, żadnych dziwnych akcji.- Dobrze, że znowu mam Ciebie obok - wyznałam, gdy wracaliśmy spacerkiem do domu, podziwiając widoki, które dawał nam miamski wieczór.
- Też się strasznie cieszę że tego powodu! Te dwa lata, bez Ciebie obok, były jakieś takie niespokojne dla mnie, ale teraz jest już idealnie - nachylił się i cmoknął mnie w policzek.
Resztę drogi rozmawialiśmy o moich studiach i jego karierze i co się u nas działo przez te dwa lata i takie tam.Gdy wróciliśmy do domu, wzięliśmy po kolei kąpiel, a następnie postanowiliśmy, że pooglądamy jakiś film. Chris kazał mi wybrać jakiś, zdecydowałam się na "Ptaki Nocy( i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)" - stworzony na podstawie serii komisów, fantastycznonaukowy film akcji o grupie bohaterek.
CZYTASZ
Liczysz się tylko Ty...
FantasyDruga część historii Sary i Christophera. (I cz.->"Znalazłem miłość dla siebie") Akcja toczy się 2 lata później. Sarze udaje się spotkać z Christopherem i znowu mogą cieszyć się sobą,... Ale na drodze do ich szczęścia staje ktoś,kto chce Ich skłócić...