°~45~°

32 4 0
                                    

*Erick*
Tak, jak było wczoraj umówione na ranczo, wyjechaliśmy o 14:00.
Jechaliśmy busem, który został wynajęty przez Karola, ponieważ nie opłacało nam się tłuc zapchanym autobusem albo na dwa samochody.
Z czego do drugiego "problemu" nie mieliśmy zbytnio przekonania czy  walizki się zmieszczą, bo ja mam auto i nie było by problemu z dwoma walizkami, jednak jak się dowiedziałem Alex swoje BMW miał na przeglądzie, a Karol posiadał sportowy samochód na dwie osoby, więc już gorzej.
- Od razu mówię, że mojej rodziny nie ma na ranczu, wyjechali na tydzień, albo to były dwa tygodnie, na Kubę. Więc nikogo nie ma, nie licząc stajennych - poinformował nas Karol, kiedy byliśmy w drodze na ranczo.
- Pewnie i tak by nam nie przeszkadzali, bo będziemy spać pod namiotami - stwierdziła Sara
- Karol, mam takie pytanie - tym razem odezwała się moja Gwiazdeczka
- Jakie? - zapytał ją Chłopak
- Czy na tym ranczu masz konie?
- Tak, tak. - odpowiedział
- O to świetnie! - zachwyciła się Jula-Będę jeździć wraz z Wiką! O ile można...
- Można, można, sam czasami się przejadę, jak odwiedzam rodziców.
- To wspaniale! - zachwyciły się dziewczyny prawie jednocześnie.
Przez większość jazdy dziewczyny nawijały na jakieś tam tematy, czasami tylko przerywając by zadać pytanie, które brzmiało "Daleko jeszcze?", kiedy to mówiły, miałem przed oczami obraz osła ze Shreka, który pytał tak samo.
Ja natomiast, przez całą podróż patrzyłem na przemijający się obraz za szybą, co chwilę mijaliśmy przechodniów wracających najprawdopodobniej z pracy lub sklep.

***

Po ponad trzech godzinach, byliśmy już na miejscu. Zanieśliśmy walizki do pokoi, które wskazał nam Karol, w każdym znajdowały się po dwa, bądź jednoosobowe łóżka.
Ja miałem pokoik z Wiką, Sara z Julą, a Karol to wiadomo.
-Może Was trochę pooprowadzam? - zaproponował Karol
- Ja chętnie zobaczę stajnię, hahaha - zaśmiała się Wika - Oczywiście chodzi mi o konie
- No ja też chcę zobaczyć koniki! - krzyknęła Jula
- No to chodźcie, pokażę Wam jakie rumaki tutaj mamy, hahaha - zaśmiał się, prowadząc nas do dość dużego, drewnianego budynku.
Kiedy weszliśmy do środka, odrazu powitał nas zapach "mieszkających" tutaj zwierząt, którymi były oczywiście konie.
- Ten biało-czarny koń rasy marwari, jest mój. Nazywa się Omega - powiedział - A ten to koń rasy appalossa, ogier Jupiter. Tutaj mamy Figę, rasy andaluzyjskiej. Ten ostatni to ogier achałtekińzki, Spirit. Jest najlepszy w naszej stadninie. Te wszystkie konie, nadają się tylko do jazdy - powiedział, kończąc tym samym oprowadzanie nas po stajni.

***

Gdy skończyliśmy "zwiedzać" resztę rancza, Wika przekonała mnie do tego, abym usiadł na konia.
Już dawno mnie do tego namawiała, a ja to przedkładałem, aż do dzisiaj...
Karol do nauki zaproponował nam Jupitera, który ponoć należał do spokojnych koni lecz, ja nie byłem do tego zbytnio przekonany.
Wika szybko uwinęła się z oporzadzeniem i osiodłaniem ogiera.
- Kochanie, muszę? - zapytałem, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.
- Obiecałeś, że to zrobisz, więc wsiadaj -powiedziała wskazując na łaciatego konia - Jestem tu, więc nie musisz się niczego obawiać.
Zrezygnowany westchnąłem i stanąłem na stołek, który miał mi pomóc dostać się na konia.
Po chwili, czyli po tym jak Wiktoria co mam zrobić, aby znaleźć się na grzbiecie zwierzęcia ; siedziałem w siodle cały spięty i przerażony
- Widzisz siedzisz na koniu - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło i zaczęła prowadzić konia za wodza.
Po kilku kółkach zaczęło mi się ta jazda strasznie podobać, przez co nawet się rozluźniłem
-Ale fajnie - powiedziałem
- A widzisz, a tak się bałeś - zaśmiała się Wika.

Moją przygodę z koniem skończyliśmy po pół godzinie. Przez ten czas reszta przygotowywała ognisko oraz rozkładała namioty, dlatego jak przyszliśmy z Wiktorią, to wszystko było już gotowe.
Dostaliśmy pianki i zaczęliśmy je piec nad ogniskiem.
- Jak tam Erick wrażenia po Twoim pierwszym tak bliskim kontakcie z koniem? - zapytała mnie Jula
- Było fajnie, naprawdę. Nie wiem dlaczego, aż tak się tego bałem - wyznałem jedząc już przygotowaną piankę, przełożoną herbatnikami.
-Słyszysz Sara? Ty też musisz spróbować - stwierdził Alex
- To nie dla mnie. Boję się koni, chyba że chcecid, abym zeszła na zawał w czasie jazdy? Hahahaha - zaśmiała się, a my razem z nią.
- Nie no skąd. Ale może warto spróbować - powiedziała Wika.
- Może kiedyś - odparł Sara.

Po zjedzeniu pianek, postanowiliśmy poobserwować spadające gwiazd.
Niebo było bez żadnej chmurki, co umożliwiło nam obserwacje.
Ja wypatrzyłem z jakieś cztery spadające gwiazdy, najczęściej trafiałem na Sputniki, bo wsumie to był mój pierwszy razy, kiedy tak obserwowałem gwiazdy...

××××××××××××××××××××××××××××××
Omega :

××××××××××××××××××××××××××××××Omega :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jupiter :

Jupiter :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Figa :

Spirit :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spirit :

Spirit :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Liczysz się tylko Ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz