°~64~°

26 4 0
                                    

Chciałem otworzyć oczy, jednak oślepiło mnie dość mocne światło. Czułem ból w prawej ręce oraz w brzuchu, przy każdym wdechu i wydechu. Miałem wrażenie jakby moje płuca paliły się żywym ogniem. Głowa pękała mi od tak strasznego bólu... Byłem wyczerpany, nie wiem ile już przesiedziałem w tej cholernej piwnicy u tego świra Normana.
Każdy dzień był coraz gorszy, dostawaliśmy trzy razy picie i jedną suchą bułkę, niektóre były tak twarde, że można by było sobie połamać zęby...
Czułem się winny temu, że Alana spotkało to piekło, że wciągnąłem go w to gówno.
Byłem wyczerpany, a ciągłe bicie przez tego psychopatę nasilało moje samopoczucia i obecny stan, który już przed tym nie był najlepszy.
Momentami miałem także takie dni, w których popadałem w histerię i marzyłem o śmierci i nawet prosiłem go o to, jednak on zawsze powtarzał to samo zdanie, które było jednym zbiorem słów, które kierował do mnie i Alana, a było to :" Zasługujesz na śmierć w męczarniach"
Nie wiedziałem nawet za co i dlaczego to wszystko. Wszystkie próby dowiedzenia się tego kończyły się klęską...
Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk na mojej dłoni, odwróciłem głowę i otworzyłem oczy, które znów zostały podrażnione przez mocne światło, po chwili mogłem ujrzeć zarys sylwetki.
- Jestem w niebie? - wychrypiałem dość mocno słabym głosem.
W odpowiedzi dostałem mocniejszy uścisk na mojej lewej dłoni i dźwięk który przypominał płacz(?!)
Zamrugałem kilka razy, chciałem przyzwyczaić się do tego jaskrawego oświetlenia i po wielu próbach nareszcie mi się udało. Rozejrzawszy się powoli, zauważyłem, że jestem w jakimś białym pomieszczeniu z różnymi gadżetami, naprawdę nie mogłem się domyślić co to za miejsce, bo to napewno nie była piwnica Normana.
Kiedy spojrzałem w lewą stronę, gdzie czułem dotyk na dłoni, zobaczyłem...
Sarę?!
- Sara? - zapytałem cicho - Czy to sen?
- Chris, nie, to nie sen. Już dobrze. Jesteś w szpitalu.
- odpowiedziała przecierając zapłakane oczy
- Byłaś tutaj cały czas, przy mnie?
- Tak, nie mogłam, ehh nie wiesz, zostawić Cię samego. To... Czuję się winna twojego stanu i chciałam wiedzieć, czy wszystko jest z tobą dobrze, że wyjdziesz z tego.- powiedziała, lekko się uśmiechając i gładząc kciukiem moją dłoń
- C-czy to z-znaczy, że... - nie dokończyłem, ponieważ dziewczyna zakryła mię lekko usta dłonią
- Csii... Nie możesz się przemęczać. Lekarz powiedział, że jesteś strasznie odwodniony. No, ale co się dziwić... Dwa tygodnie trzymano Cię o suchym chlebie i wodzie... Jak tylko się dowiedziałam od Sophie o tym, że zniknąłeś... b-byłam przerażona i uświadomiłam sobie, że ja, ja nie mogę bez Ciebie żyć. Przepraszam Cię za wszystko, moją głupotę i ten stan, bo to moja wina - zakończyła, a strumień łez wciąż płynął po jej policzkach.
- To Ty powinnaś mi wybaczyć i to ja powinienem Cię o to prosić - powiedziałem zachrypniętym głosem patrząc na nią zdziwiony, lecz ona popatrzyła na mnie i lekko się uśmiechnęła
- Chris, wybaczyłam Ci, tylko nie umiałam Ci tego powiedzieć, bo wciąż wracały do mnie te sms, kłótnia twoja i Sophie, ehh przepraszam. Widziałam jak się starasz wszystko naprawić, jak Ci na nas zależy i to spowodowało, że zobaczyłam, że naprawdę żałujesz. Ciężko mi z tym, bo jakbym Ci wcześniej powiedziała i byśmy się pogodzili nie leżałbyś w takim stanie.
Nic nie powiedziałem, tylko się rozpłakałem jak małe dziecko... Czułem się jakbym był w raju, czekałem na to tyle dni, a teraz wreszcie odzyskałem mój największy Skarb... Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!

Liczysz się tylko Ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz