*Erick*
Skończyłem właśnie rozmawiać z właścicielem stadniny, o której mówił mi Joel. Dany Swim, czyli hodowca i założyciel owego związku hodowlanego koni, zgodził się, abym przyjechał podpisać poszczególne papiery, czyli dokładnie umowę i warunki na jakich wypożyczam konia dla Wiktorii. Ona pojedzie razem ze mną od razu, ponieważ Dany zgodził się na to, aby mogła przejechać się na koniu już pierwszego dnia.
-Wika! - zawołałem ją, a już po chwili, wyszła ze swojego pokoju.
- O co chodzi? - zapytała ze zdziwieniem w oczach.
- Mam dla Ciebie niespodziankę. Ubieraj się-uśmiechnąłem się, a ona zrobiła to samo. Następnie wróciła do swojego pokoju, aby się przebrać. Ja zrobiłem to samo.Po 20 minutach byliśmy już gotowi, wzięłam klucze do samochodu i wyszliśmy z mieszkania. Zanim udaliśmy się do windy, zamknąłem je na klucz.
Okazało się, że winda jest zepsuta z niewyjaśnionych przyczyn, więc musieliśmy wybrać schody.
Po ok. 10 minutach, wreszcie byliśmy przy samochodzie.
- Proszę - powiedziałem do Wiktorii, otwierając jej drzwi do mojego Audi R8.
-Dziękuję - z uśmiechem wsiadła na miejsce, pasażera obok kierowcy.
Okrążyłem samochód i również zająłem swoje miejsce- kierowcy.
Do celu mieliśmy z około 2 godzin drogi, ponieważ stadnina znajdowałam się bardziej na obrzeżach miasta. Pierwsze minuty jechaliśmy w ciszy, słuchając muzyki lecącej z radia.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytała Wika, przerywając ciszę i wyrywając mnie tym samym z myśli, które dotyczyły :"Czy prezent /niespodzianka jej się spodoba? "
- To niespodzianka. Jakbym Ci powiedział, nici by z niej wyszły. - powiedziałem nie odrywając wzroku od jezdni.
- Ohh... No rozumiem, ale ciekawość strasznie mnie zżera od środka, co powoduje, że chce wiedzieć już teraz, hahaha- zaśmiała się.
Kocham jej śmiech, każdy uśmiech skierowany w moją stronę, oczy z błyszczącymi iskierkami rozbawienia.
Kocham ją całą, chciałbym całować jej usta, sprawdzić czy rzeczywiście są takie miękkie, delikatne, a zarazem słodkie, wpleść dłoń w jej cudowne, blond włosy...
Erick STOP! za bardzo się zagalopowałeś...
- Już zaraz będziemy na miejscu - po tych słowach znowu nastała cisza, nie była ona niezręczna, wręcz przeciwnie, każde z nas pogrążyło się w swoich własnych rozmyślaniach...***
- Erick...j-ja nie wiem co powiedzieć! - zachwyciła się Wika, gdy byliśmy na miejscu.
- Cieszę się, że Ci się podoba. A teraz chodź zobaczyć swojego konia - wziąłem ją za rękę, nie obyło się bez motyli w brzuchu i mrowienia w miejscu, w którym mnie trzymała.
Co ta dziewczyna ze mną robi?
- Witam Panie Erick Brian Colón - przywitał mnie Swim.
- Dzień dobry - uścisnąłem z nim dłoń.
- Oto pański koń. Nazywa się Alabama, jest rasy pinto. Wygrała dwa razy zawody w ujeżdżaniu i jest championką w tej rasie - przedstawił mi i Wiktorii, biało - brązową klacz, która stała obok niego w siodle i ogłowiu (Wika wytłumaczyła mi pewnego razu, jak nazywają się poszczególne części sprzętu do jazdy konnej.)- Może Pani wziąć, ją na przejażdżkę, a ja z Pana zapraszam do biura, tam załatwimy wszystkie formalności.
Udałem się z nim, a Wika zajęła się Alabamą.
Po ok. 30 minutach wszystkie papiery zostały podpisane, teraz wystarczyło tylko czekać na powrót Wiktorii, a następnie kierunek dom.***
Po ok. 1 godzinie Wiktoria wróciła z przejażdżki. Widziałem, że była cała rozpromieniona.
- I jak Ci się podobała niespodzianka? - zapytałem, gdy byliśmy już w samochodzie, w drodze powrotnej do mieszkania.
-Było cudownie! Dziękuję Ci bardzo! To był najlepszy prezent i przeżycie w moim życiu!
- Cieszę się, że aż tak bardzo Ci się spodobało.W domu byliśmy po 2 godzinach, zjedliśmy kolację i poszliśmy spać, ponieważ Wika była była szczęśliwa, ale również zmęczona całą przejażdżką.
CZYTASZ
Liczysz się tylko Ty...
FantasyDruga część historii Sary i Christophera. (I cz.->"Znalazłem miłość dla siebie") Akcja toczy się 2 lata później. Sarze udaje się spotkać z Christopherem i znowu mogą cieszyć się sobą,... Ale na drodze do ich szczęścia staje ktoś,kto chce Ich skłócić...