°~68~°

32 4 0
                                    

*Wiktoria*
Siedziałam wraz z Erickiem w samolocie na Kubę. Planowaliśmy ten wyjazd od miesiąca, znaczy to bardziej ja naciskałam bo tak bardzo chciałam zobaczyć kraj, w którym wychował się mój Chłopak. Nie mogę uwierzyć w to, że się zgodził i teraz siedzę w tym samolocie wraz z nim. Stresuję się trochę spotkaniem z jego rodzicami mimo że, Erick nie raz powtarzał, że jego podopieczni są bardzo mili i napewno mnie polubią, jednak i tak to nie uspokajało mojego rozszalałego serca i mózgu, który podawał jakieś dziwne myśli...

***

Kiedy dotarliśmy na miejsce przywitał nas lekki deszcz. Wsiedliśmy do jednej z taksówek, która stała przed lotniskiem i ruszyliśmy w stronę domu mojego Chłopaka.
- Jak samopoczucie? - zapytał mnie, kiedy do następnego celu zostało z 15 może 20 minut.
- Stresuję się strasznie, zaraz będziesz mi musiał zrobić RKO, bo zaraz chyba zejdę tu na zawał hahaha-zaśmiałam się, a on dołączył do mnie.
- Spokojnie jestem przy Tobie - rzekł po chwili nachylając się w moją stronę by następnie złożyć delikatny pocałunek na moim czole.
Uśmiechnęłam się do Niego w odpowiedzi.

***

- Erick! Skarbie jak dawno Cię nie widziałam! Chodź no tutaj - powiedziała na wstępnie jego mama, przytulając go na co mój Chłopak jęknął zażenowany.
- A Ty pewnie jesteś Wiktoria - tym razem zwróciła się do mnie - Daysi- dodała podając mi dłoń.
- Wiktoria, miło mi Panią poznać - przywitałam się, ściskając jej dłoń
- Ojca nie ma jeszcze - powiedziała do Ericka
- Dobrze mamo. My teraz z Wiki pójdziemy się rozpakować. - to powiedziawszy wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie na górę do jego starego pokoju.
Po rozpakowaniu, które trwało z godzinę, zeszliśmy na dół na kolację przy której poznałam ojca Ericka - Erito.

Liczysz się tylko Ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz