°~ 21 ~°

40 4 3
                                    

Obudził mnie dźwięk domofonu, który rozległ się po całym domu. Zeszłam po schodach narzucając na siebie szlafrok. Nagle schodząc ze schodów usłyszałam huk w kuchnii, jakby stłuczonego szkła, skierowałam się tam, ponieważ myślałam, że to Chris, który nie wrócił do domu na noc.
- Chris?! - zawołałam wchodząc do kuchni, jednak zamiast widoku mojego chłopaka, ujrzałam moje koty, które jak poparzone skakały po meblach, a Ollie siedział skulony pod stołem.
Już miałam je zrypać, gdy znowu usłyszałam dźwięk domofonu. Załamana zachowaniem kotów oraz z przerażeniem, z powodu, że Christopher nie wrócił do domu.
"Mam nadzieję, że nic mu nie jest..."
Moje myśli zapełniły się czarnymi scenariuszami.
Kiedy doszłam do drzwi, spojrzałam przez dziurkę w drzwiach (która nie wiem jak się nazywa, więc pominę ten fakt), widok jaki ujrzałam, niemal doprowadził mnie do zwału serca...
Był to Chris, ale nie sam tylko w "towarzystwie" dwóch policjantów...
Otworzyłam szybko drzwi
- Przepraszam, że tak to długo trwało, ale dopiero co wstałam - usprawiedliwiłam się, co nie było konieczne tak naprawdę, więc nawet nie wiem po co to zrobiłam, no ale nie ważne.
- Jestem sierżant Nikodem Lasart, a to podkomendant Philip Thomson - przedstawił - Pański chłopak leżał nietrzeźwy do nieprzytomności na ławce w parku. Wracająca z pracy kobieta zadzwoniła po policję. Na szczęście nic poważnego z nim nie było, więc wzięliśmy go jedynie na izbę wytrzeźwień. Dla bezpieczeństwa przywieźliśmy go osobiście - wytłumaczył, a ja z szeroko otwartymi ustami, analizowałam to.
Chris najebał się w trzy dupy?!! A prosiłam go, aby nie pił za dużo, żeby się nie upijał...
- Ekhm... Dziękuję bardzo. Do widzenia i miłego dnia Państwu życzę.
- Do widzenia i wzajemnie.
Kiedy odjechali, zamknęłam drzwi i poszłam do salonu, gdzie siedział Chris.
- Czy Ciebie już do reszty pogrzało? - zapytałam wkurzona, po dość dłuższej chwili, chodząc nerwowo po pokoju.
- Sara, błagam, głowa mi pęka - powiedział cicho.
- Jakbyś nie pił tyle, to by Cię nie bolała! Nawet nie wiesz, jak się martwiłam o Ciebie, gdy się przebudziłam w nocy, a Ciebie nie było! Nie mogłam się dodzwonić! Nic nie mogłam zrobić! Nic! Rozumiesz?!
- Przepraszam, nie chciałem, jakoś tak wyszło...
- Tak wyszło?!!
- No kochanie, wiesz o co mi chodzi...
- Nie! Nie wiem! Nic już nie rozumiem - opadłam bezradnie na fotel. Mój narzeczony chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu
- Weź tabletkę i idź się połóż - powiedziałam oschle, a on bez słowa zrobił to co mu powiedziałam.

Nie mogę uwierzyć w to co zrobił i dlaczego? Prosiłam go przecież no i obiecał... Już nie wiem sama co mam myśleć... Może zrobiłam coś źle? Te myśli nie dawały mi spokoju, nie miałam nawet siły posprzątać tego co moje koty rozwaliły w kuchnii.
Zrezygnowana i zmęczona położyłam się na kanapie w salonie. Po chwili zasnęłam, oczy same mi się kleiły...

Liczysz się tylko Ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz