*Julia*
Aby nie siedzieć w domu w towarzystwie Joela i po prostu ominąć rozmowę z nim, pojechałam do stadniny. Chciałam znaleźć mojego "wybawcę", którym był gniady ogier,który uratował mnie przed szponami pumy. Znalazłam nawet dla niego imię - Dokat, powstało ono z wyrazu awokado, wzięłam cztery ostatnie litery i do tego dodałam "t" i wyszło piękne imię.
Dzisiaj nie było gorąco, zmieniając temat, dlatego kiedy jechałam autobusem, nie dusiłam się w nim, tak jak zazwyczaj, prawdopodobnie jutro będzie padać, lecz mi to wcale nie przeszkadza.***
Jechałam kłusem po łące, rozglądając się na boki, wypatrując mustanga. Jednak nigdzie go niestety nie widziałam.
- Pewnie jest gdzieś w lesie- powiedziałam do Amigo i skierowałam go w stronę lasu, a następnie ruszyłam wolnym galopem, nadal wypatrując mojej "zguby" ; strasznie mi zależało by zobaczyć ogiera jeszcze raz. Tym razem postanowiłam być bardziej czujna by nie spaść z mojego wałacha.
Zapuszczałam się coraz bardziej w głąb lasu, oczywiście zwolniłam Amigo do stępa, ponieważ na ścieżce było wiele wystających korzeni przez co mogło to się skończyć tragicznie, gdybym jechała szybciej.
Nagle po kilku minutach, dotarłam na jakąś polanę, przez całą drogę nie spotkałam mustanga i byłam tym strasznie zawiedziona i już miałam zawracać, gdy nagle moim oczom na polanie, na której się znajdowałam aktualnie, zobaczyłam...mojego "wybawcę"!
Stał i spokojnie skubał trawę. Zeszłam z Amigo i następnie przywiązałam go do drzewa, a sama skierowałam się w stronę ogiera. Szłam powoli by nie wystraszyć zwierzęcia, moje serce biło jak oszalałe.
Wszystko szło idealnie do momentu, kiedy nadepnęłam na suchą gałąź. Ogier spłoszył się i oddalił się o kilka metrów. Patrzyliśmy sobie w oczy, nie mogłam się napatrzeć na jego lśniącą, brązową sierść i na oczy ciemne niczym noc.
- Witaj piękny - powiedziałam, na co koń zastrzegł uszami - Szukałam Cię dość długo, ale wreszcie mi się udało. Uratowałeś mi życie przed pumą, jestem Ci za to mega wdzięczna - uśmiechnęłam się kiedy zmniejszyłam odległość o trzy kroki - Chciałabym Cię pogłaskać, pozwolisz mi? - zapytałam, wyciągając rękę w jego stronę, gdy koń nadal stał w miejscu, zaczęłam powoli się do niego zbliżać, kiedy dzieliło nas zaledwie 200 metrów, ogier spłoszony pobiegł w stronę krzaków, gdzie po chwili zniknął.
- I tak dosyć blisko pozwolił mi podejść - powiedziałam do Amigo, który skubał liście jakiegoś krzaka, który znajdował się obok drzewa do którego go przywiązałam.***
Do domu wróciłam po 19:00,od razu skierowałam się do łazienki, aby zażyć ciepłej kąpieli. Byłam strasznie zmęczona, ale także zadowolona z tego, że spotkałam Dokata
Spod prysznica wyszłam, chyba po 30 minutach. Uwielbiam ciepłe kąpiele.
Gdy weszłam do salonu, by pooglądać Netflixa, na moje nieszczęście był tam Joela
- Jula możemy pogadać? - zapytał wstając z kanapy - Nie ignoruj mnie, proszę - złapał mnie za rękę, jednak ja wyrwałam mu ją, niemal natychmiast. Po policzku zaczęły spływać mu łzy
- Dlaczego tak się zachowujesz? Coś zrobiłem nie tak? Skarbie, odpowiedz mi-wciąż nawijał, a mi przeszła ochota na oglądanie serialu - Spójrz na mnie! - nagle Joel krzyknął, co strasznie mnie zaskoczyło, nie widziałam go nigdy w takim stanie jednak i tak tego nie zrobiłam, a odwróciłam się do niego tyłem i poszłam do pokoju.
______________________________________
Przepraszam, że dzisiaj dopiero publikuje o tak późnej porze, ale zapomniałam, przez dużo pracy domowej...🙄
CZYTASZ
Liczysz się tylko Ty...
FantasyDruga część historii Sary i Christophera. (I cz.->"Znalazłem miłość dla siebie") Akcja toczy się 2 lata później. Sarze udaje się spotkać z Christopherem i znowu mogą cieszyć się sobą,... Ale na drodze do ich szczęścia staje ktoś,kto chce Ich skłócić...