°~43~°

33 4 1
                                    

Dzisiaj miałam się spotkać z dziewczynami na plaży. Umówiłyśmy się na 12:00,więc miałam jeszcze trzy godziny, aby się przygotować.
Jednak by nie siedzieć bezczynnie, postanowiłam, że już zacznę się powoli pakować.
Stwierdziłam wraz z Alexem, że wyjedziemy na ranczo na jakieś 5 dni.
Szatyn oraz jego chłopak również zaczęli pakować swoje walizki, wygłupiali się przy tym strasznie, bo aż do mojego pokoju było słychać ich głośne śmiechy.
Na wyjazd oczywiście zabiorę swoje koty, bo ich nie może zabraknąć, gdzie ja tam i one.

***

Siedzieliśmy (ja, Alex i jego chłopak-Karol) na plaży pod jednym wielkim parasolem, popijając lemoniadę, czekając na resztę.
Alex lubił być przed czasem, nienawidził się spóźniać, co zawsze mnie śmieszyło, mimo że, mam tak samo jak on.
Nie ważne kiedy, gdzie, czy o której godzinie mieliśmy się spotkanie, on z Karolem, zawsze byli pierwsi.
- Mają jeszcze dwie minuty-powiedział szatyn spoglądając na swojego rolexa.
- Czy ty zawsze musisz być tak punktulany? - zapytałam - We wszystkim co do minuty? - dodałam
- Emm... Tak, hahahah-zaśmiał się
- Oh, skarbie, zachowujesz się jakbyś był Niemcem, a nie Polakiem, hahaha-zaśmiał się Karol jednak szybko tego pożałował, ponieważ dostał od Alexa z łokcia w żebra - Auuć..
- Masz za swoje głupku, hahaha-zaśmiał się jego chłopak.
A ja śmiałam się, jak głupia z odbywającej się przed mną sceny.
- To bolało - Karolek udawał, że płaczę.
Alex chciał coś powiedzieć, jednak przeszkodził mu głos za nim.
- A co to za śmiechy? Żarty sobie opowiadacie beze mnie? - zapytała Jula, siadając obok mnie na kocu.
- Mogłaś się nie spóźnić, to byś wiedziała o co chodzi, hahah- odpowiedział jej Alex, przytulając ją na przywitanie
- Hejka - po chwili przyszła Wika z drinkiem - Byłabym szybciej, ale kolejka była tak długa, że tak wyszło. Erick, weź się pośpiesz, a nie ruszasz się jak mucha w smole!! Masz na tacy tylko pięć drinków!! , hahaha - zawołała do Chłopaka, który szedł powoli, prawdopodobnie dlatego, żeby nie wylać napoi.
- No już jestem... Witam wszystkich zgromadzonych - przywitał się z każdym, oprócz Wiktorii, przytulasem.
- Mnie też mogłeś przytulić - oburzyła się Wika, po czym wybuchła śmiechem
-W domu już Cię wystarczająco wyściskałem. Jesteś jak miś koala, tak teraz zauważyłem, hahah-zaśmiał się
- Przepraszam, że Wam przerywam tą jakże intersującą kowersacje, ale chciałabym się dowiedzieć o co chodzi? Po co to spotkanie, bo to ponoć miało być coś ważnego - przerwała im Jula, patrząc na wszystkich, aż ktoś jej odpowie.
-Chodzi o to, że mamy mały wspólny wypad na pięć dni na ranczo. Oczywiście, jeśli chcecie pojechać - odpowiedziałam
- Ja chętnie pojadę! Przyda mi się oderwanie od rzeczywistości - powiedziała Jula
- Ja też wraz z Ericzkiem, bardzo chętnie - powiedziała Wika, a Erick jej przytaknął
- Wyjeżdżamy jutro o 14:00- zakomunikowałam
- No to za nasz wypad - Jula dźwignęła swój kubeczek z drinkiem, reszta z nas zrobiła to samo
- Za wypad - zawołaliśmy prawie jednocześnie, a następnie wypiliśmy napój.

***

Do domu, z Chłopakami, wróciłam po ok. czterech godzinach.
Jula wyszła trochę szybciej, ponieważ powiedziała, że musi zrobić coś pilnego.
Ja natomiast, gdy wreszcie wróciłam, postanowiłam wziąć prysznic i dokończyć pakowanie walizki. Dużo mi nie zostało, więc szybko się z tym uwinęłam.

Liczysz się tylko Ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz