°~53~°

39 4 0
                                    

Dzisiaj miał mnie odwiedzić Alan. Odkąd przywaliłem mu na spotkaniu u Sophie nie widziałem się z nim. Chciałem go przeprosić i wyżalić, bo zawsze mogłem na niego liczyć, dawał takie rady, których nikt mi nie podsuwał, nigdy.
Potrafił mnie zmotywować i w ogóle znał mnie jak nikt inny.
Czekałem na Alana w naszej ulubionej kawiarnii "Ladurée",ogólnie w tym miejscu był nasz początek znajomości.
Chodziliśmy wtedy do technikum, nasze spotkanie nie miało jakiegoś wyjątkowego rozpoczęcia.
Szedłem zatłoczonym korytarzem, na jedyn ramieniu miałem przerzucony plecak, a w dłoni trzymałem telefon, jak można się domyśleć nie da się iść z nosem w telefonie i jednocześnie patrzeć co się wokół dzieje. Byłem tak zajęty patrzeniem w ekran, że w kogoś wpadłem, a tym kimś był niejaki Thomas Wert, później jak się okazało był on z trzeciego roku i uchodził za patusa tej szkoły.
- Patrz jak łazisz!! - warknął.
Był wysokim, umięśnionym brunetem, w łuku brwiowym miał kolczyka, a w lewym uchu dość sporych rozmiarów "tunel".
Na sam jego widok straciłem mowę i brak jakiejkolwiek kontroli w ciele, siedziałem więc tak na podłodze czekając na przebieg sytuacji.
Wokoło już zebrał się tłum gapiów, gdzie niektórzy z nich trzymali telefony i nagrywali całe zajście.
- Co mowę Ci odjęło?! - niemalże wywarczał Thomas, ciągnąć mnie za koszulkę w górę, by następnie przycisnąć do ściany.
- Puść mnie! - krzyczałem, próbując się wyrwać z jego żelaznego uścisku.
Ten miał coś powiedzieć, gdy ktoś z tłumu go w tym wyprzedził.
- Puść go Thomas! - powiedział nieznajomy.
- Bo co? - zapytał z kpiną w głosie.
- Bo to... - po tych słowach chłopak podszedł do trzeciorczniaka i przywalił mu z całej siły w twarz, ten drugi zszokowany puścił mnie i złapał się za krwawiący nos
- Ty gówniarzu! - krzyknął
- Chcesz dostać jeszcze raz? Radzę, odpuść sobie, bo tylko pogorszysz swoją sytuację. Dostałeś od pierwszoroczniaka, po co nadal chcesz wyjść na frajera? - powiedział spokojnie nieznajomy, starszy nie nie powiedział tylko odszedł znanym tylko dla niego kierunku.
- Nic Ci nie jest? - zapytał mnie chłopak
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałem.
- Jestem Alan, miło Cię poznać...?
- Christopher.
Tak oto poznałem się z Alanem, po tym wydrzeniu z Thomasem zaprosił mnie właśnie do tej kawiarnii, później było to naszą rutyną szkoła-kawiarnia-dom.

- O czym tak myślisz? - z zamyślenia wyrwał mnie znany głos.
- Przypominam sobie stare czasy - odpowiedziałem
- Rozumiem. Chociaż takie rzeczy bardziej na starość, haha- zaśmiał się.
- Starość tuż tuż, nie minie chwila, zanim się pojawi i dopadnie, haha

Po zamówieniu sobie ciasta i kawy, w moim przypadku była herbata, przypomniałem sobie po co się z nim spotkałem i co chciałem mu teraz powiedzieć.
-... i wtedy ona powiedziała do tego kolegi "Jesteś nic nie wart, byłam z Tobą, bo masz dobrze prosperującą firmę". Jego wtedy tak zatkało, że nie wiedział co powiedzieć. No, ale nie dziwię się na - chłopak skończył właśnie opowiadać jakąś tam historię z czego, głupio się przyznać, usłyszałem tylko końcówkę.
Alan ewidentnie czekał, aż wypowiem się na ten temat.
- Faktycznie jakaś pokręcona ta sytuacja - starałem się wymyśleć coś, co by pasowało do końcówki historii, jednak chyba nie udało się, bo chłopak roześmiał się i powiedział :
- Wiem, że nie słuchałeś, to widać. No ale nic nie szkodzi, mów co Cię dręczy.
- Na początku chcę Cię przeprosić za tą sytuację u Sophie, to uderzenie w twarz nie powinno mieć miejsca - zacząłem
- Powiem Ci szczerze, że zaskoczyła mnie siła uderzenia, byłeś wstawiony, a mimo wszystko przywaliłeś mi dość konkretnie, hahaha-zaśmiał się.
- Druga rzecz, to chciałbym Ci podziękować za to, że mi uświadomiłeś co robię, jestem Ci mega wdzięczny. Chociaż to i tak teraz nie ma znaczenia, bo Sara się dowiedziała i zerwała zaręczyny. Słyszała moją rozmowę w parku z Sophie, no i jeszcze SMS... - wyznałem.
- Stary, nie załamuj się. Nie wszystko stracone! To da się naprawić, uwierz mi. Sarze zależy na Tobie, tylko teraz jest zszkowowana tym wszystkim i potrzebuje czasu. Zacznij małymi kroczkami, tak jak to robiłeś za pierwszym razem. Musisz rozkochać ją w sobie jeszcze raz. Jeśli teraz się zawiesisz i odpuścisz to wtedy naprawdę ją stracisz. Bo gdyby jej na Tobie nie zależało, tak bardzo by się tym nie przejęła - powiedział Alan i mówiąc szczerze miał rację. Nie patrzyłem na to w ten sposób. Uważałem, że cała nadzieja i różne takie, wyparowały, ale teraz wiem, że od teraz będę strać się o odnowienie mojej relacji z Sarą,jej zaufania.
Byłem wdzięczny mojemu przyjacielowi, że pomógł mi to sobie uświadomić.

Liczysz się tylko Ty...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz