19. Bratnie dusze

3.4K 241 458
                                    

— Dla mnie to ma perfekcyjny sens — zaczął z zaangażowaniem. — Po prostu nie jesteśmy tego jeszcze w stanie udowodnić, ale tylko popatrz, wszystko układa się w ten sam wzór, od mikro po makro skalę. Atomy zbijają się w grupy, tworząc cząsteczki. Planety tworzą układy i znajdują się w galaktykach, które tworzą skupiska gwiazd i innych ciał niebieskich. Co więcej, galaktyki też gromadzą się w grupy, a potem tworzą supergromady. Więc co zatem wyklucza teorię, że nasz wszechświat jest jednym z wielu? Może i on jest częścią jakiejś grupy? — zastanowił się na koniec podekscytowany. Tosia była chyba pierwszą dziewczyną, która z widocznym zainteresowaniem słuchała jego bełkotu.

— To ma sens, ale skoro znamy najmniejsze cząsteczki, które podążają tym wzorem, więc to by sugerowało, że istnieją też największe i jest to zjawisko tak jakby policzalne i ma swój koniec — odbiła, żywo gestykulując.

— Masz rację i dlatego wracamy do punktu wyjścia. To że czegoś nie odkryliśmy, nie oznacza, że tego nie ma — obstawał przy swoim, gdyż teoria wieloświatów była jedną z jego ulubionych.

— Ty tu jesteś specem — odparła z niewinnym uśmiechem i upiła łyk soku. Wiktor zawsze jawił jej się jako ta bardziej głośna i ekscentryczna połówka Denisa. Pomimo iż jej się podobał, to jednocześnie trochę ją przerażał. Nigdy nie zadawała się z takimi facetami w obawie, że zostanie przygnieciona tą swoistą przebojowością. Sama była spokojna i zorganizowana, dlatego przerażało ją, że ktoś mógłby zaburzyć jej harmonię.

Oczywiście Wiktor ją zaburzył i to dosyć brutalnie, ale mimo wszystko Tosia już nie chciała się cofać. Po apodyktycznym i wiecznie niezadowolonym Andrzeju, Armiński był jak świeża, morska bryza. Tylko mniej przewidywalna. Cholernie gryzło ją, bo wiedziała, że Wiktor to chłopak, który podoba się również jej koleżance... ale po prostu nie potrafiła sobie odmówić. Przy Wiktorze czuła się sobą i jednocześnie nie czuła żadnej nieprzyjemnej presji.

— Chyba magisterkę zrobię z astrofizyki — rzucił luźno, coraz bardziej utwierdzając się w słuszności swojego wyboru. Co prawda był dopiero na początku studiów i miał za sobą raptem pierwszy semestr, ale czuł, że fizyka to był strzał w dziesiątkę, a co za tym szło, wiedział, że najlepszym sposobem do samorealizacji będzie skupienie się na jakiejś specjalizacji. Praktycznie zawsze bardziej pociągała go fizyka w skali makro od tej na poziomie cząstek elementarnych, a ta w skali astronomicznej zdawała się być najbardziej intrygująca.

— Chcesz zostać naukowcem? — dopytała.

— Na pewno nie zamierzam zostać nauczycielem fizyki w szkole — parsknął. — W sumie to się jeszcze nad tym nie zastanawiałem, ale w sumie miło by było mieć jakiś wkład w dorobek ludzkości — dodał już poważniej.

— Niech zgadnę, będziesz próbował dowieść, że istnieją inne wszechświaty? — zgadła nieco rozbawiona.

Chłopak już miał odpowiedzieć, kiedy nagle coś go olśniło i aż oczy mu się zaświeciły.

— O! Ale mam pomysł! Zamiast skupiać się na tym, co jest już znane, badałbym... ile jeszcze nie wiemy.

— Czyli... innymi słowy, chcesz skupić się na udowodnieniu, jak głupi jesteśmy? — sparafrazowała, na co Wiktor się zaśmiał i pokiwał głową. To było brutalne, ale podobało mu się podejście Tosi.

— To w sumie okrutne, ale nie wydaje mi się, żebyśmy byli wystarczająco rozwiniętymi formami inteligencji, by pojąć istnienie wszechświata — uznał z delikatnym zawodem.

— Myślisz, że jest coś poza nami? — zastanowiła się, marszcząc brwi. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że schodzą na jakieś filozoficzne tony, ale w ogóle jej to nie przeszkadzało, bo Armiński miał w niektórych aspektach niesamowicie interesujące poglądy.

Francuski piesek [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz