24. Dysonans

2.8K 230 186
                                    

4 lipca 2019

Minione zdarzenia spowodowały, że Denis nie miał już sił stresować się ostatnim egzaminem, zatem podszedł do niego z marszu, bez kalkulacji, niepewności i większego stresu. Tuż po wszystkim aż sam był zdziwiony swoim spokojem, bo uważał, że poszło mu bardzo dobrze. I wcale się nie pomylił, bo raptem po kilku godzinach mieli już wyniki i takim sposobem Armiński zakończył pierwszy rok studiów bez żadnej poprawki, w dodatku z piątką z najtrudniejszego egzaminu.

Jako że większość osób rozjeżdżała się do swoich domów na wakacyjną przerwę tuż po otrzymaniu wyników, nie było zbytnio okazji, aby poświętować ostatni — a przynajmniej dla większości zdających — sukces, zatem umówili się w kameralnym gronie na jakąś dobrą wyżerkę, by ostatecznie zażegnać, czy tam zajeść, stres.

Denis w gruncie rzeczy nawet cieszył się z takiego obrotu spraw, bo na dziką imprezę nie miał ochoty i wymiganie się z niej byłoby podejrzane, a dalej dzielnie zamierzał trzymać się swojego postanowienia, że na razie nic nikomu nie powie o swojej chorobie. Miał cichą nadzieję, że w ogóle nie będzie musiał o niej mówić.

— Z Olim już wszystko okej? Jesteś spokojniejszy — zagadała go Szyszka, kiedy wieczorem wychodzili z knajpy. Tosia z Wiktorem i Kamilem szli przed nimi, dyskutując o czymś żywo, przez co nawet nie zwracali uwagi na Denisa i Marcelinę.

— Ach tak — przytaknął z uśmiechem. — Aż sam nie wierzę, że wyszło z tego coś dobrego, ale chyba po raz pierwszy odkąd jesteśmy razem, nie obawiam się o to, co będzie za kilka miesięcy — wyjaśnił, a jakiś złośliwy głosik podpowiedział mu: — Możesz na przykład umrzeć, ale co tam, nie ma co srać ogniem.

— Cieszę się zatem bardzo, bo ostatnio było aż przykro na ciebie patrzeć — powiedziała dobitnie.

— Wiem... — mruknął zawstydzony. — Kiedy wyjechał, byłem pewien, że wykorzysta tę przerwę, żeby mnie rzucić i się na tym zafiksowałem, ale cóż, wrócił i na szczęście wyprowadził mnie z błędu — zakończył z optymizmem.

— Denis, czy ty jesteś ślepy i nie zauważyłeś jeszcze jak on na ciebie patrzy? Musiałby upaść na głowę z siedemnaście razy, żeby cię rzucić — parsknęła.

Armiński tylko uśmiechnął się ponownie, nie odpowiadając. Co do faktu, że „poszedł w tango", jak to określił Francuz, z jakimś przypadkowym typkiem, też się nie zamierzał nikomu przyznawać. Grunt, że blondyn wiedział i mu wybaczył... o ile można to w ogóle było nazwać wybaczeniem. Oli przecież sam uznał, że nie poczuł się zdradzony.

— Jakiś tam powód na pewno by się znalazł — stwierdził jedynie enigmatycznie.

— Przesadzasz — uznała. — Jedyny powód, dla którego zwróciłam uwagę na Wiktora, to fakt, że ty wolisz osoby penisododatnie — zdradziła niemal konspiracyjnie, po czym dodała głośno: — Jesteś tym lepszym bliźniakiem, Denis!

Wiktor błyskawicznie obejrzał się przez ramię, posyłając w stronę rudowłosej gniewne spojrzenie.

— Co najwyżej lepszym w obciąganiu — fuknął.

— Hej! — zawołał oburzony Denis, patrząc z wyrzutem na brata, bo przecież to Szyszka go sprowokowała, więc nie rozumiał, czemu to on oberwał. Zaraz jednak zmarszczył brwi, zamyślając się na ułamek sekundy. — Choć w sumie racja. — przyznał. — Ale nie co najwyżej! — zreflektował zaraz, jednak Wiktor, dumny jak paw ze swojej kontry, już nawet nie zaszczycił pozostałej z tyłu dwójki spojrzeniem.

Francuski piesek [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz