12. Lekka rozbieżność w postrzeganiu stanu faktycznego

3.6K 272 263
                                    

30 listopada 2018

Oliwier zachowywał się jakoś dziwnie.

Z pozoru nic się nie zmieniło. Nadal spotykał się z Denisem, oglądali wspólnie filmy, a nawet któregoś wieczoru — jak jeszcze nigdy dotąd — zrobili wspólnie kolację. Tego tygodnia ich grafiki wyjątkowo dobrze ze sobą współgrały, przez co widzieli się praktycznie codziennie.

Jednak Denis nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś było nie tak. Oliwier nadal był Oliwierem, ale jakby... mniej. Nadal sypał ciętymi żartami, jednak momentami można było odnieść wrażenie, że wahał się przed ich powiedzeniem. Kiedy Denis go zaczepiał, policjant odpowiadał w kontrze, ale w taki sposób, że to brzmiało jak komplement, a nie przytyk. Ponadto był o wiele bardziej cichy, momentami się zawieszał czy pogrążał w myślach, i to na tyle nieostrożnie, że Armiński bez problemu to dostrzegał.

— Okej, co się dzieje? — zapytał wreszcie piątkowego poranka, tuż przed tym jak miał zbierać się na wykłady. Był już ubrany i praktycznie gotowy do wyjścia, ale popijał jeszcze kawę i przyglądał się Francuzowi, który jadł kanapkę, przeglądając jednocześnie telefon.

— Co? — zapytał skonsternowany, zastygając w bezruchu. Wcześniej zdążył skupił uwagę na Denisie.

— Od zeszłego tygodnia zachowujesz się jakoś dziwnie — powiedział wprost chłopak, świdrując uważnie spojrzeniem policjanta. — Coś się stało? Mój ojciec coś powiedział? — zaczął zgadywać.

— Nie — zaprzeczył szybko Oli, na co Denis posłał mu ostrzegawcze spojrzenie, chcąc mu przekazać, że dosłownie nie ma czasu na takie przepychanki i oczekuje konkretów. To było zabawne, bo przecież to była rola Oliwiera. To on zawsze żądał wykładania kawy na ławę i nieowijania w bawełnę.

— Poważnie? — zapytał z wyrzutem chłopak, kiedy starszy mężczyzna nic więcej nie dodał. — Tak ma wyglądać ta rozmowa?

— O co ci chodzi? — zapytał nieco agresywnie Francuz, przybierając obronną postawę.

— Mi o nic, to ty masz wyraźnie jakiś problem — odgryzł się podobnym tonem Denis. Nawet nie miał tego w zamiarze... samo tak wyszło. Natychmiast tego pożałował, bo ostatnie czego chciał, to się pokłócić. Cholera, on nawet nie wiedział, jak to było się kłócić z Oliwierem. Owszem, dochodziło między nimi do swego rodzaju niesnasek, ale to było wcześniej, kiedy Denis dawał wyraźnie znać, że myśli o Oliwierze na poważnie, a ten robił wszystko, żeby tylko do tego nie dopuścić. No ale dopuścił i chyba zanosiło się na pierwszą kłótnię, a Armiński zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, jak to rozegrać. Wcześniej nie miał nic do stracenia... a teraz miał do stracenia niemal wszystko.

Francuz jednak zdawał się stracić zapał. Jak przez pierwszy ułamek sekundy Denis myślał, że niepotrzebnie go sprowokował, tak teraz Oli westchnął głębiej i wyraźnie się zmartwił.

— Szło nam dobrze, nie? — zaczął z pozoru bez sensu.

— Szło? W czasie przeszłym? — dopytał niepewnie Denis.

— Nadal idzie... — poprawił się bez przekonania blondyn i kontynuował. — Ale kiedyś musi przestać, nie? Kiedyś się wreszcie pokłócimy i co, jeśli coś zjebię i cię zranię? — zastanowił się na głos.

Armiński zmarszczył brwi i na moment skupił wzrok gdzieś na podłodze.

— Dobra, kapituluję — odezwał się wreszcie. — Wprowadź mnie w swój tok rozumowania, bo nie mam pojęcia, co ty bredzisz — dodał nieco złośliwie, co znowu wyszło mu mimowolnie.

Francuski piesek [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz