Pokój, w którym się znalazł, nieco odbiegał wystrojem od pozostałych gabinetów w budynku. Nie było tu całego szeregu regałów zastawionych segregatorami, biurek z komputerami — i kolejnymi segregatorami czy inną stertą dokumentów — rażących sztucznym, żółtym światłem świetlówek czy mdłych, żółtych ścian.
W pokoju Klaudii było o wiele bardziej kameralnie i przytulnie. Tuż pod dużym oknem stało biurko, a na nim jedynie laptop i kalendarz kobiety, a także dwa wygodne, skórzane fotele po obu stronach. Na lewo od wejścia znajdowała się szafka z szeregiem dokumentów, ale jej surowość przełamywały postawionej na niej dwa flakony ze świeżymi kwiatami i kilka bibelotów. Po drugiej stronie pomieszczenia stała kanapa i malutki stolik z karafką wody i dwoma szklankami. Ponadto na ścianach, oprócz dyplomów psycholożki, wisiały oprawione w ramki motywacyjne hasła i jakieś kolorowe obrazy przedstawiające różne krajobrazy.
Oliwier nie był pewny, czy to miało w jakiś sposób pomagać rozluźnić się osobom, które przychodziły do kobiety, ale on czuł się tu całkiem swobodnie.
— Kawy? — zapytała, uśmiechając się jak zwykle przyjaźnie, kiedy tylko do niej przyszedł. Była zaledwie dwa lata młodsza od niego, ale wyglądała na maksymalnie trzydzieści. Miała gęste, brązowe i pofalowane włosy do ramion, zielone oczy, mały nosek i bardzo szeroki uśmiech. Kiedy stawała przy Oliwierze, sięgała mu raptem do ramienia i musiała ważyć nie więcej niż pięćdziesiąt kilogramów.
— Mam już dwie za sobą, tak że na razie pas — odmówił grzecznie, po czym rozsiadł się wygodnie na kanapie, natomiast Klaudia zabrała swoją filiżankę z biurka i przysunęła sobie fotel, siadając naprzeciwko Francuza.
— Co słychać? — zapytała luźno na wstępie. Nie chciała niczego sugerować i zależało jej na tym, by Oliwier sam nadał tor tej rozmowie. W międzyczasie schyliła się w stronę stolika, żeby pogłaskać Tytana, który się wiercił, najwyraźniej szukając sobie miejsca.
— Nie ma tragedii, ale bywało lepiej — odparł zwyczajnie. — A u ciebie? — zapytał z grzeczności, choć wiedział, że nawet jeżeli nie było dobrze, to Klaudia i tak się nie przyzna i szybko zmieni temat, by rozmawiali o nim. W końcu taka była jej praca.
— Moja mama miała urodziny i to był naprawdę szalony weekend. Zmęczył mnie bardziej niż tydzień pracy, tak że w zasadzie to się cieszę, że już poniedziałek — odpowiedziała ze śmiechem. — Ale bardziej mnie ciekawi, co ty porabiałeś. To był twój pierwszy wolny weekend od...? — urwała, chcąc, by Oli jej przypomniał.
Mężczyzna jedynie odetchnął ciężko.
— Nie mam pojęcia — przyznał.
— To niedobrze — podsumowała kobieta.
— Powtarzasz się — wytknął jej, przypominając sobie, że zawsze pytała go, kiedy weźmie sobie trochę wolnego, a potem mówiła, że to niedobrze, jak go nie bierze.
— Bo nie wyciągasz wniosków! — odbiła szybko z uśmiechem. — Odpocząłeś? — pociągnęła temat.
— Hmm... — mruknął wpierw, zastanawiając się nad jej pytaniem. — I tak, i nie — uznał rzeczowo.
— Byłabym wdzięczna, jakbyś się nieco rozwinął — poprosiła. — Co porabiałeś? — sprecyzowała, chcąc coś wyciągnąć z mężczyzny.
— Głównie to byłem za miastem. Puszcza Białowieska i te sprawy. Trochę pospacerowaliśmy i pouprawialiśmy dogtrekking z Tytanem — dodał na koniec z przyjaznym uśmiechem i zaczepił stopą przysypiającego pod stolikiem owczarka. Pies położył się tam ledwie kilka sekund wcześniej i prawie natychmiast zmorzył go sen.

CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...