Gdy wrócili na działkę, na szczęście nie spotkali się z wymownymi spojrzeniami czy niezręczną ciszą. Nie było ich całkiem długo i przez ten czas pozostali zdążyli się nieco rozluźnić. Może nawet nie nieco a całkiem konkretnie, bo Alicja z Weroniką jak nigdy siedziały obok siebie i chichotały całe rozanielone. Marcel dyskutował żywo z Marcinem, a Wiktor grał w jakąś grę z siostrami. Wyglądało na to, że wszyscy świetnie się bawią.
— O! No w końcu, chłopaki! Już myślałem, że się potopiliście, czy coś. — Pierwszy zauważył ich Marcel. Było też po nim widać, że odczuł natychmiastową ulgę, kiedy zobaczył przyjaciela i syna w dobrych nastrojach. Wyglądało na to, że rozmowa pomogła Denisowi.
— Mało brakowało — odparł złośliwie Francuz i pchnął zaczepnie nastolatka, tak że chłopak aż odleciał trzy kroki w bok, jednak jego jedyną reakcją był niekontrolowany chichot.
Następnie zajęli miejsca przy stole. Denis dołączył do rodzeństwa, a policjant przysiadł się do swojego kochanka i przyjaciela.
— Długo cię nie było — skwitował Marcin, ale w jego głosie nie było słychać pretensji czy żalu. Wręcz przeciwnie, brzmiał całkiem normalnie i nawet uśmiechnął się nieznacznie, patrząc Oliwierowi w oczy.
— Ale widzę, że świetnie sobie poradziłeś — zauważył Francuz. Dopiero teraz przyszło mu na myśl, że potencjalnie dał Sokołowskiemu powód do wyrzutów. W końcu zostawił go samego na pastwę Armińskich, co mogło być nieco brutalne, ale wyglądało na to, że Marcin był wyluzowany i dobrze odnajdywał się w towarzystwie jego przyjaciół, a zwłaszcza Marcela. Zresztą, Oliwier wątpił, aby istniała na świecie osoba, która mogłaby czuć się niekomfortowo w towarzystwie Armińskiego. Marcel potrafił dogadać się dosłownie z każdym.
— Marcel to świetny gość — skwitował Marcin, na co Armiński wyszczerzył się szeroko.
— Przecież nie zadawałbym się z byle kim — stwierdził jak coś najoczywistszego Oli.
— W sumie to prędzej bym się zastanowił, dlaczego on chce zadawać się z tobą. — Marcin delikatnie dogryzł kochankowi, na co Francuz posłał mu wymowne spojrzenie.
— Nie jest łatwo — potwierdził ze śmiechem Marcel. — Ta znajomość wymaga wielu poświęceń — dodał z przesadnym patetyzmem i tym razem Oliwier wywrócił oczami.
— Nie łatwo mnie kochać, czaję — parsknął.
— To urocze, jak jesteś taki ugodowy — pochwalił rozczulony Marcin, który po raz pierwszy od... w zasadzie od zawsze poczuł, że nie jest tylko seks zabawką policjanta. W końcu fakt, że zabrał go tutaj i przedstawił najbliższym musiał coś znaczyć, czyż nie?
— Spędził godzinę z Denisem i zmiękł, my Armińscy to jednak mamy dar do pozytywnego wpływania na ludzi — popłynął z fantazją Marcel, na co Oli parsknął pod nosem.
— Jesteście pijani i zapomnicie o tym do jutra — sprowadził ich brutalnie na ziemię, choć... byli pijani i ich jedyną reakcją był śmiech.
Francuz tylko westchnął głębiej i odszukał wzrokiem Denisa, chcąc mu telepatycznie przekazać, że to przez niego jest teraz trzeźwy i obcowanie z pijanym Marcelem było w takich warunkach trudne i bolesne. Nastolatek wyczuł na sobie jego wzrok, jednak zamiast wykazać jakąkolwiek skruchę, po prostu się uśmiechnął. Zrobił to... w bardzo dziwny sposób, a przynajmniej tak to odebrał policjant i nawet nie wiedział czemu. Nie dane mu było się jednak nad tym dłużej zastanowić, bo znowu został wplątany w jakiś dziwny dialog, przez co głośno wypuścił powietrze z płuc i sięgnął po butelkę whisky.
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...