1 października 2018
Nawet nie zdążył po raz pierwszy przekroczyć progu uczelni, a już zaczął się obawiać, że oprócz walki z kolokwiami, egzaminami i innymi zaliczeniami, będzie musiał też walczyć z... alkoholizmem.
Nie poznawał się. Jeszcze dwa tygodnie temu był spokojnym chłopakiem, który skrupulatnie przygotowywał się do rozpoczęcia kolejnego etapu nauki; szukał w Internecie przydatnych pomocy naukowych, za zarobione w Orionie pieniądze wymienił laptopa na nowszego i bardziej przyjaznego do tachania go na zajęcia, rozglądał się za lokalnymi klubami sportów walki, by być może w którymś z nich nieco dorobić i jednocześnie nie zaprzepaszczać lat treningów... Tymczasem był w Warszawie raptem od tygodnia i zdążył trzy razy oddać się, nazwijmy to — ryzykownym praktykom seksualnym — dwa razy wylądował na mocno zakrapianej imprezie z kompletnie obcymi ludźmi, trzy razy się przez to wszystko porzygał, a jakby tego było mało, to właśnie spóźniał się na swój pierwszy w życiu wykład.
A to wszystko było oczywiście winą Wiktora! Gdyby nie jego brat, Denis nadal trzymałby się swojego planu i miał poczucie, że wypełnia swoją misję. Tymczasem musiał walczyć nie tylko ze swoim bliźniakiem, który umiejętnie go podpuszczał i manipulował, ale także ze swoją fatalnie słabą silną wolą.
Dobrze, że wcześniej zapoznał się z trasą dojazdu na swój wydział, bo gdyby tego nie zrobił, to istniało spore ryzyko, że dzisiaj by tam w ogóle nie dotarł. Zresztą to i tak był cud, że zmotywował się do wstania na zajęcia o ósmej rano, kiedy pił do drugiej w nocy, spał trzy godziny i właśnie przeżywał kaca życia. Albo dopiero robił się konkretnie najebany. Nie był pewien.
Błagam, nie zrzygaj się — zaapelował do swojego żołądka, kiedy autobus gwałtowniej zahamował, gdyż nie zdążył przedrzeć się przez skrzyżowanie i musiał zatrzymać się na czerwonym świetle.
Zacisnął zęby, skupił się na równomiernym oddychaniu i jakimś cudem udało mu się przeżyć podróż. Następnie pędem wyrwał w kierunku auli, na której miał mieć wykład, ale jak zobaczył na telefonie, że jest już dziesięć po ósmej, stwierdził, że to bez sensu.
Dobra, olej to. Przecież to tylko pierwszy wykład. Nie wywalą cię, bo spóźniłeś się parę minut pierwszego dnia — spróbował się pocieszyć, starając sobie wyobrazić, jak do tego podszedłby Wiktor... jednak niezbyt zadziałało, bo pomimo iż brat był jego dzielnym kompanem zeszłej nocy, to swoje zajęcia zaczynał dopiero o trzynastej, więc miał szansę choć minimalnie doprowadzić się do porządku.
Wreszcie udało mu się dotrzeć pod aulę, po drodze zahaczając o automat, gdzie kupił wodę, bo oczywiście wychodząc z domu o niej zapomniał. Na korytarzu przed wejściem było pusto, a ze środka dochodził głos, najpewniej profesora, który wygłaszał wykład.
Denis odetchnął głębiej, próbując zebrać w sobie motywację, by wejść, choć o dziwo stres związany z niejakim ośmieszeniem czy tym, co inni powiedzą, był jednym z jego ostatnich zmartwień. Obecnie jedynym jego życzeniem było, by po prostu przetrwać i nie umrzeć.
Nacisnął na klamkę ciężkich, drewnianych dwuskrzydłowych drzwi i aż się skrzywił, gdy te skrzypnęły niemiłosiernie. Nie było już odwrotu, więc nieznacznie je uchylił i jego oczom ukazała się ogromna sala wypełniona praktycznie po brzegi studentami, z których część właśnie zerknęła na niego z zaciekawieniem. Z pokerową miną wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi — które nie omieszkały kolejny raz majestatycznie zaskrzypieć — a potem rozejrzał się kontrolnie i ruszył do pierwszego wolnego miejsca, jakie zauważył. Na szczęście znajdowało się na skraju rzędu, więc nie musiał dodatkowo przepychać się między innymi ludźmi i robić przy tym dodatkowego rabanu.
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...