7 maja 2018
Jeszcze poprzedniego wieczoru zastanawiał się, czy ten reset na Mazurach w czymkolwiek pomógł i czy przez to będzie gotowy do wejścia na pełne obroty w pracy. Kiedy jednak przemierzał korytarze komendy, zmierzając do swojego gabinetu, poczuł nutkę ekscytacji. Chyba... tęsknił. Oczywiście miał świadomość, że jedna służba wystarczy, aby pożałował takich czułych myśli, ale z drugiej jego zapał do działania zwiastował, że mogło wydarzyć się coś pozytywnego.
Okazało się jednak, że ten dzień wcale nie miał zacząć się tak samo beztrosko i bezproblemowo, tak jak czuł się Francuz.
— Mój gabinet, natychmiast — usłyszał rozeźlony głos naczelnika, kiedy tylko przekroczył próg sekretariatu i skierował się do własnego pokoju. Jego przełożony musiał chyba koczować pod drzwiami, bo wyparował od siebie niczym szaleniec.
Mimo wszystko Oliwier w pierwszej kolejności i tak zahaczył o swój pokój, by zostawić tam rzeczy, wydał Tytanowi komendę, aby został na swoim legowisku i dopiero potem niezbyt pośpiesznie przeszedł do drugiego gabinetu.
— Dzień dobry — przywitał się wpierw kulturalnie i usiadł na krześle przy biurku. Po drugiej stronie czekał na niego naczelnik z niekoniecznie zadowoloną miną.
— Czy ty jesteś normalny? — wysyczał na wstępie.
— Czuję, że mógłbym o to samo zapytać naczelnika — odpowiedział bezczelnie, na co starszy mężczyzna aż wytrzeszczył oczy. Szybko się jednak zreflektował.
— Widzę, że aż się prosisz o naganę — warknął.
— Z całym szacunkiem, ale przyszedłem trzy minuty temu. Nie ma fizycznej możliwości, abym zdążył coś przez ten czas spierdolić, więc chętnie się dowiem, co wywołało u szefa tak dramatyczną reakcję — wyjaśnił spokojnie.
— Czy mam cię wysłać na dywanik do komendanta? — zagroził naczelnik.
Francuzowi aż cisnęło się na usta, by rzucić zaczepnie „śmiało!", ale się powstrzymał. Mimo wszystko powiedział coś tylko nieco mniej bezczelnego.
— Jeżeli on będzie w stanie powiedzieć mi konkretnie, o co chodzi, bez obrażania mnie i grożenia, to chętnie.
Głowacki aż przymknął oczy. Nie spodziewał się po swoim zastępcy niczego innego, a jednocześnie nadał tliła się w nim złudna nadzieja, że Oliwier choć raz zamknie mordę i wysłucha, co miał mu do powiedzenia.
— Jeżeli w niedalekiej przyszłości dostanę zawału serca, to wiedz, że jesteś za to całkowicie odpowiedzialny, bo nikt mi tak skutecznie nie podnosi ciśnienia — syknął ironicznie.
— Może i ja podnoszę naczelnikowi ciśnienie, ale takie śniadanka — wskazał wymownie na jakąś majonezową sałatkę z dyskontu i bułkę pszenną, które leżały przy czajniku na szafce pod oknem — podnoszą zły cholesterol, a wysoki cholesterol może w efekcie także prowadzić do zawału, zatem ja bym tak nie rzucał pochopnie oskarżeniami. — Kiedy tylko Oliwier skończył swój wywód, uśmiechnął się przyjaźnie.
— Wyjdź i wróć, gdy będziesz gotowy wysłuchać, co mam ci do powiedzenia — warknął Głowacki, aż czerwieniejąc.
— A muszę? — mruknął Francuz, ale jak tylko zobaczył minę drugiego mężczyzny, westchnął, po czym wstał i opuścił pomieszczenie.
— Siemka — zawołał Kuba, kiedy tylko zobaczył swojego partnera. Kiedy podali sobie ręce na przywitanie, zapytał jeszcze: — Punkt ósma, a ty już u szefa? Co przeskrobałeś?
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...