Ostrzeżenie: rozdział zawiera sceny nieodpowiednie dla nieletnich
__________________________
Kiedy wszedł do pokoju naczelnika, dostrzegł, że ten porządkował biurko, chował dokumenty do szaf i wyglądał, jakby zbierał się do domu.
— Też już uciekasz? — zagadał Oliwiera, gdy dostrzegł go w drzwiach gabinetu. Zostawił je otwarte, bo była sobota, a przez to cały budynek komendy był nieco opustoszały. Jedynie gdzieniegdzie dało się dostrzec policjantów, którzy byli na służbie i czekali na ewentualne wezwanie.
— W zasadzie to tak. — Francuz potaknął głową, a potem wszedł głębiej do pokoju i zamknął za sobą drzwi, co momentalnie skupiło na nim uwagę przełożonego.
— Co jest? — zapytał wprost, gdy tylko blondyn usiadł naprzeciwko.
— Wygrałeś — oświadczył bezpośrednio Oli, nie bawiąc się w uprzejmości, a kiedy dostrzegł pytający wzrok Głowackiego, doprecyzował: — Pamiętasz, jak mi kiedyś powiedziałeś, że tu nie wytrzymam?
— Och... — mruknął starszy mężczyzna. — Straszna chujnia wyszła z tym troglodytą, ale wiesz, że jesteś dla nas nieoceniony? — zebrał się na pochwałę.
— Znaczy, umówmy się, obaj dobrze wiedzieliśmy, że to nie jest miejsce, w którym będę wegetował do emerytury, mimo wszystko dobrze mi się tu pracowało. Ale właśnie zdałem sobie sprawę, że to nie jest miejsce dla mnie. Wiem, że nigdy nie zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi i nasza współpraca była...
— Drogą przez mękę? — podpowiedział Głowacki.
— Cóż, chciałem powiedzieć, że była burzliwa, ale niech będzie po twojemu — parsknął Francuz.
— No i co teraz? — zapytał mężczyzna.
— Chcę się przenieść — odpowiedział blondyn, sprawiając, że przełożony zaczął lustrować go przenikliwie wzrokiem.
— Jesteś teraz rozgoryczony. Może poczekaj kilka dni i przemyśl to na spokojnie? — zasugerował.
— Mogę poczekać, ale zdania nie zmienię — zapowiedział, nie mając co do tego wątpliwości. — Chciałem się tylko upewnić, że nie będziesz stawał mi na drodze.
— Francuz, ja będę pierwszy, żeby pomóc cię stąd wyeksmitować — wyprowadził młodszego mężczyznę z błędu, po czym obaj się zaśmiali. Nie dało się ukryć, że pod względem charakterów byli jak ogień i woda. Mieli kompletnie inne podejście do tej pracy, każdy miał osobny system na zarządzanie zespołem czy rozwiązywanie niektórych konfliktów. Wynikało to też prawdopodobnie z faktu, że Głowacki jako naczelnik był osobą decyzyjną i od niego zależało chociażby to, czy jego wydział zostanie zaopatrzony w odpowiedni sprzęt. To on też zawsze odpowiadał przed komendantem i się ze wszystkiego tłumaczył. Oli jako jego zastępca był trochę po drugiej stronie barykady. Jego zadaniem było dowodzenie zespołem. Mniej interesowała go biurokracja, a bardziej służba sama w sobie oraz bezpieczeństwo kolegów z wydziału. Przez to non stop wybuchały pomiędzy nim a Głowackim zażarte dyskusje i obaj nawzajem doprowadzali się do szału. Mimo wszystko była jedna rzecz, która ich łączyła — obaj dbali o ten zespół i ostatecznie mieli ten sam cel.
— Choć raz się w czymś zgadzamy — zauważył Oli.
— Wcale mnie nie dziwi, że akurat w kwestii tego, żeby się ciebie pozbyć — dodał jeszcze kąśliwie Głowacki, ale zaraz przybrał bardziej normalny ton. — Dobra, pomyślę nad tym, a po niedzieli zorientuję się, co da się zrobić.
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...