Ostrzeżenie: Rozdział zawiera potencjalnie drastyczną scenę. Jeżeli jesteś osobą wrażliwą lub cierpisz na jakieś zaburzenie natury psychicznej, pomiń go. Z kontekstu kolejnego rozdziału na pewno domyślisz się, o co chodziło.
___________
9 czerwca 2018
Pierwsze co poczuł, zanim jeszcze otworzył oczy, to przeszywający ból głowy. Zdawało mu się, jakby ktoś rozłupał jego czaszkę. Taki stan rzeczy utrzymał się jednak tylko kilka minut, bo kiedy Oliwier zdołał otworzyć oczy, w jego głowie zaczął szaleć potok myśli. Spróbował się podnieść do pozycji siedzącej, ignorując pulsujący ból, ale wtedy poczuł też nieznośnie rwanie w prawym ramieniu.
Strzelali do mnie. Pod własnym mieszkaniem!
Zerwał wenflon i postawił stopy na podłodze, już szykując się, aby wstać i... iść. Gdzieś. Na komendę na przykład — przecież musiał jak najszybciej złożyć zeznanie, póki pamiętał wszystkie detale. Czarne audi na białostockich blachach. W środku było dwóch mężczyzn.
— Halo! Co pan wyprawia?! Proszę się natychmiast położyć! — Do pokoju wpadła przechodząca obok pielęgniarka, która dojrzała, jak Francuz szykował się do wyjścia.
— Nie mam czasu na leżenie — fuknął tylko i w miarę delikatnie, choć stanowczo, strącił jej dłoń z lewego ramienia, którą próbowała go zatrzymać w pozycji siedzącej.
— Proszę pana, nie może pan wyjść! Został pan postrzelony w ramię! — mówiła zdenerwowana, czując podskórnie, że szykują się kłopoty. Nie cierpiała takich problematycznych pacjentów.
— To się dobrze składa, bo nie zamierzam stąd wychodzić na rękach, tylko na nogach — wyjaśnił jej, patrząc na nią jak na wariatkę. Dla niego wszystko było oczywiste.
— Ale panie Francuz! — zaprotestowała raz jeszcze. Mimo wszystko policjant jej nie posłuchał i wstał... ale niemal natychmiast usiadł z powrotem, czując zakręciło mu się w głowie. — Proszę się nie wygłupiać, tylko się położyć. Rana postrzałowa nie była groźna, jednak w trakcie zdarzenia upadł pan i mocno uderzył głową o chodnik. Mogło dojść do wstrząśnienia mózgu. Proszę zaczekać, zaraz zawołam lekarza — mówiła błagalnym tonem, zdając sobie sprawę, że o stanie pacjenta powinien poinformować go lekarz prowadzący, ale wiedziała, że jak go nie uspokoi, to nadal będzie próbował wyjść i tylko narobi wszystkim kłopotów.
— Proszę iść, zapewniam, że pan Francuz nigdzie się nie ruszy. Zadbam o to. — Przepychankę słowną, a po części też fizyczną, przerwał głos mężczyzny, który właśnie wszedł do pokoju i skutecznie skupił na sobie uwagę.
— Liczę na pana — odpowiedziała kobieta i pospiesznie wyszła, jakby z ulgą, że nie musi się użerać z blondynem, tylko może normalnie poinformować lekarza.
— Czarne audi A6, rejestracja BI osiemdziesiąt osiem... E albo F... nie pamiętam dokładnie. Sedan. Rocznik około dwa tysiące piąty — zaczął wyrzucać z siebie informacje Francuz, gdy tylko pielęgniarka wyszła i został sam z Zawadzkim.
— Franek, wracaj do łóżka, zajmiemy się tym. Szukamy świadków i to kwestia czasu, jak dorwiemy sprawcę — zapewnił Jakub, starając się brzmieć pewnie.
— Sprawców — poprawił zirytowany blondyn, chcąc udowodnić drugiemu policjantowi, że kompletnie nie mają pojęcia, co się dzieje i że go potrzebują, aby się dowiedzieć. — No i macie świadka. Mnie. Gdzie są moje pierdolone ubrania? — zastanowił się na głos i wstał, nadal czując zawirowanie w głowie, ale pod wpływem adrenaliny udało mu się tym razem utrzymać na nogach. Zaczął szukać swoich rzeczy.
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...