12 października 2018
W przeddzień swojej przeprowadzki, Denis był przekonany, że wróci do domu odwiedzić rodziców przy pierwszej lepszej okazji. Już sama myśl o tym, że wyjeżdża, sprawiała, że tęsknił, nim na dobre opuścił rodzinny dom.
Kiedy w piątek po zajęciach wrócił do mieszkania i zastał w nim już praktycznie gotowego do drogi Wiktora, aż coś go zakłuło. Cholera... tęsknił za rodzicami, chciał zobaczyć siostry i psy, odwiedzić Oriona i może złapać się na piwo z jakimś starym kumplem... ale tu miał Oliwiera. Swojego chłopaka Oliwiera, z którym nagle wdał się w romans, a przez jego pracę i studia Armińskiego widzieli się tylko raz. Denis pragnął z nim zostać na ten weekend, choć Francuz miał zaplanowaną w międzyczasie służbę, no ale mógł z nim spędzić choć kilka godzin, a to była niesamowicie kusząca opcja.
Niestety nie mógł. Rodzice byli już przygotowani, że chłopcy wrócą na ten weekend do domu i żadna wymówka nie wydawała się dostatecznie dobra. Zwłaszcza kiedy Denis przypomniał sobie, jak ostatnio jego tata zadzwonił do Oliwiera w trakcie, kiedy sytuacja między nimi zrobiła się bardzo gorąca. Oli zignorował połączenie — oddzwaniając do przyjaciela na drugi dzień, a wtedy okazało się, że Marcel dzwonił z jakąś pierdołą — ale mimo wszystko obaj stracili apetyt, by pójść o krok dalej. Zatem porozmawiali jeszcze kilkanaście minut na trochę bardziej neutralne tematy i ostatecznie Denis wrócił do swojego mieszkania, bo zrobiło się już późno.
Teraz miał aż wyrzuty sumienia, że zamiast cieszyć się z powrotu do domu, miał jakiś taki markotny humor i wyobrażał sobie, co mogliby robić z Oliwierem, gdyby został w Warszawie.
Jednak kiedy tylko zajechali do Grabówki, i już w bramie przywitało ich głośne szczekanie całego stada dobermanów, serce chłopaka przyspieszyło rytm. No dobra, Oli poczeka. Teraz wyskoczył z samochodu i tracąc zainteresowanie mamą, która wyszła uradowana przed dom ich przywitać, przykucnął i pozwolił, by psy zaczęły po nim skakać, lizać go po twarzy i ogólnie przejawiać wszelkie akty, które miały dać mu do zrozumienia, że tęskniły.
— Ja też tu jestem... ale kto by się przejmował — mruknął Wiktor, patrząc na ten atak miłości dobermanów skierowany w jego brata. Dakota jakby go usłyszała i z łaski podeszła, trącając go nosem w udo, więc Wiktor potarmosił ją za ucho... ale suczka zaraz straciła zainteresowanie i poszła z powrotem nagabywać Denisa.
— No już, na miejsce! — rozległ się stanowczy ton Marcela, który spróbował zapanować nad swoimi pupilami. Nie podziałało za pierwszym razem, więc powtórzył ostrzej i psy wreszcie się trochę uspokoiły.
— A panowie do kogo? — Zszedł na podjazd. — Zabłądziliście? — dopytał, próbując ukryć głupowaty uśmiech, który wkradał mu się na usta.
— Przyjechaliśmy porozmawiać o Bogu — odezwał się Wiktor, również udając, że znalazł się tu przez przypadek.
— Chodźcie tu do mnie — zawołała Alicja i skierowała się uradowana w stronę Denisa, by po chwili ścisnąć go z całych sił. W międzyczasie Marcel spojrzał porozumiewawczo na drugiego syna.
— Cześć — rzucił tylko, kiwając na przywitanie głową, co stanowiło zabawny kontrast do powitania kobiety, która kiedy tylko skończyła przytulać Denisa, zaatakowała czułością Wiktora.
— Oj mamo — jęknął niezadowolony.
Alicja nie zareagowała na ten protest, tylko w odpowiedzi zaczęła wesoło trajkotać, co przygotowała na kolację, w międzyczasie czujnie przyglądając się synom, jakby chciała się upewnić, że mieli wszystko na swoim miejscu i w obcym mieście nie działa im się krzywda.
![](https://img.wattpad.com/cover/194889975-288-k798109.jpg)
CZYTASZ
Francuski piesek [boyxboy]
RomanceDenis ma dziewiętnaście lat, Oliwier trzydzieści osiem. Denis jest dosyć skrytym w sobie chłopakiem, który niepewnie stawia kroki w dorosłe życie, a Oliwier to niezwykle cyniczny, pewny siebie policjant ze skłonnościami narcystycznymi. Denis dorasta...